Wódz w porządku. Trawa w pojemniku już jest zryta jak po imprezie dzików. Pewnie długo już nie wytrzyma. Brucek leki przyjął jak zwykle niechętnie, podczas krótkiej przerwy ewakuował się pod kocyk i tam już został do mojego wyjścia. Podrzuciłem mu tam kilka chrupek do pożarcia.
W nocy przynajmniej w jednym momencie spał na mnie. Wiem, bo nagle się zerwał i pobiegł tak gwałtownie, że skoczyłem na równe nogi z przekonaniem, że właśnie trwa duży atak
W przedpokoju zorientowałem się, że Wódz... pobiegł radośnie witać Anję, która właśnie wróciła od swoich rodziców. Pajac mnie wykończy...
W kuwecie znalazłem rano kupę na 3-. Czyli wciąż problemy z układem pokarmowym. W nocy słyszałem też jakąś walkę przy budce w przedpokoju. Nie wiem, czy ktoś był napadnięty, czy tylko służyła jako tło do polowania na zabawki. W każdym razie rano znalazłem w niej śpiącego Misia
Wczoraj Brucek miał świetny humor