Po szczepieniach - czy to juz tak zawsze bedzie?

Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:04
przez izza
Kochani, wiem ze wy jestescie zaprawieni w bojach, ale ja dopiero na swiezo przezywam wszelkie akcje bojowe w stylu szczepien itp. Czytalam wasze cenne uwagi dotyczace ewentualnego zachowania po szczepieniu, natomiast mnie ciekawi jedno: czy wasze koty tez sa takie rambowate w czasie akcji? Trzymalismy kotke we dwoje z weterynarzem, klaczki fruwaly na wszystkie strony, wrzaski kotki postawily na bacznosc dwa psy, spiace dotad spokojnie w poczekalni, o okolicznych blokach nie wspominajac, krew lala sie (no moze nie strumieniami), w efekcie kotka byla kluta ze trzy razy, coby jej wtloczyc cala dawke, ja mam rece poorane mimo niewielkiej wielkosci kota i mocnego chwytu, wet jak to wet - odporny na bol. No i to spojrzenie - gdzie ty mnie, panciu, przyprowadzilas, do mordowni jakiejs? Ponoc kotka bedzie z tych "trudnych", ma na dodatek podobno twarda skore (?) i ciezko sie w nia wbic. Czy juz mam zakupic na nastepny raz pare jakichs azbestowych rekawic i dodatkowe ilosci wody utlenionej?

Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:07
przez lady_in_blue
Azbestowych to nie, ale takie spawalnicze wet powinien mieć. Albo dobry ręcznik.


Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:08
przez Estraven
Zakupy środków opatrunkowych nie zawadzą - chociaż może wypróbować by jeszcze inne typy chwytu? Szczególnie ten za kark? Nie chodzi w nim o uniesienia kota, ale przytrzymanie go z wyraźnie wyczuwalnym zagarnięciem fałdy skóry na karku (troche jak kotka przy przenoszeniu kociaka), co większość kotów, już doroslych, sklania do znacznego ograniczenia ruchliwosci.

Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:10
przez lady_in_blue
Estraven, Budynia u weta nei mialeś okazji widzieć. Skutkuje albo zawinięcie z głową w ręcznik i trzymanie przez dwie osoby, albo podniesienie w górę. Li i jedynie.

Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:18
przez izza
Czyli to normalne, ulzylo mi. Dobrze, ze dzieci zostaly w domu, a juz mala zaczynala wspominac, ze chcialaby zostac "lekarzem od zwierzęciów". Srodki opatrunkowe ida u nas i tak w takich ilosciach, ze i w czasie wojny nie zuzyloby sie wiecej, bo moja corka BARDZO lubi kotka

. A z ta twarda skora? Czemu lekarz mowiac to pytal mnie, co ona je? czy to ma jakis wplyw?

Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:18
przez Chatte
Hi, hi - witamy kolejną "wściekłą ośmiornicę" w klubie
U nas to kocica jest ta wściekła, niezależnie od tego kto i co musi przy niej zrobić - uruchamia wszystkie kończyny i paszczę, co kończy się gustownym wzorkiem na wszystkim czego uda sie jej dosięgnąć.
Za to Florek - posłuszny jak piesek, nawet nie próbuje wystawić pazurka.

Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:25
przez Estraven
izza pisze: Czemu lekarz mowiac to pytal mnie, co ona je? czy to ma jakis wplyw?
Może chciał się dowiedzieć, ilu vetów już pożarła?


Napisane:
Czw lis 06, 2003 11:40
przez Basia_G
MAM ANIOŁY!!!! MAM W DOMU ANIOŁY!!!
Z tego co opisujecie, chyba wycałuję diablątka pp przyjściu do domu. Kalkier i Kapcer są histerykami. Wtulają główki w moją rękę, wystawiając - nieświadomie- tyłeczki w stronę weta. MOżna im zrobić WSZYTSKO.
Z kolei Junior jest u weta niewidzialny- siedzi na stoel i ma nadzieję, że nikt go nie zauważy. MOżna go na tym stole zostawić samemu , to go sobie obniucha i potem wydnie ułoży.
Jedyną zemstą dokonaną u weta, to dokonał Klakier. Gdy po czyszczeniu rany został puszczony , aby się uspokoił, wszedł głeboko pod szafke i się zasiusiał.

Napisane:
Czw lis 06, 2003 12:11
przez Gracka
U mnie szczęśliwie jak u Basi - tyłeczek wypięty i nochal w mój rękaw. A poza tym to Kicha robi co może by po prostu zniknąć, nie uciec a zniknąć. Pełna koncentracja, nóżki i rączki przy sobie i przygotowanie do teleportacji

. Natomiast jak zaniosłam do weta outdoora Cykorka (podówczas zupełnie dzikiego) by pan doktor obejrzał kotka przy okazji sterylizacji mamuśki to wetowi udało się jedynie stwierdzić, że kotek jest czarny...

Dalsze badanie zostało odłożone do wygojenia się ran na rękach weta
