Chociaż sama hoduję koty rosyjskie niebieskie, to równiez odradzam kupno kota bez rodowowdu, z pseudo-hodowli.
Bynajmniej nie dla obrony własnych interesów, ale dla dobra kota.
Argumenty możnaby mnożyć w nieskończoność i wszystkie osoby wypowiadające się w tym wątku mają rację. Jeszcze z argumentów "technicznych":
Kociaki są drogie, fakt. Ale samo krycie kotki RUS kosztuje ok. 1.500-2.000 PLN. Rzadko mniej. Do tego koszty badań i testy na FIV, FIP i kilka innych kocich chorób - 200 PLN minimum. Koszty karmy, szczepień, odrobaczeń - spore. Wcześniej odpowiednia ilość wystaw (koszty wystawy + dojazd + noclegi = przeciętnie ok. 350 PLN za jedną polską wystawę dwudniową z jednym kotem), aby wyrobić licencję i tytuł. Do hodowli dopuszcza się koty z licencją; ja osobiście nie rozmnażam kotów z tytułem poniżej IC, a to oznacza o dużo większą ilość wystaw, w tym o wiele bardziej kosztowne wyjazdy na wystawy zagranicze. Opłaty rejestracyjne w celu uzyskania rodowodu dla kociąt to przy tych wydatkach prawie nic!!! (A dokładniej wynosi to w sumie 30-35 PLN w SHKRP). W miocie, zależnie od rasy, rodzi się różna ilość kociąt. U RUSów przeciętnie 3-5, chociaż ostatnio w moim Oddziale rejestrowane były mioty RUS z tylko jednym kociakiem.
Biznes?
Hodowla kotów to zdecydowanie nie biznes. To zajęcie wymagające sporej wiedzy, odpowiedzialnośći i finansów. I zobowiązujące nas, ludzi, na wiele długich lat. To również studnia bez dna dla naszych finansów.
Biznes robi się nie na zwykłej hodowli, a na "produkcji". Ograniczeniu kosztów do minimum: po co rejestrować i wystawiać, i tak jest piękny. Po co szczepić, przecież w domu nie ma chorób. Po co droga karma, przecież inne jedzą byle co i też żyją. A jak jeszcze dzieci rodzi, i kasę przynosi to większą niż wymaga wydatków - super! A może rodzić częściej? To jeszcze lepiej! I kotka staje się maszynką do rodzenia dzieci...
Chcesz popierać takich ludzi? Widziałaś kiedyś taką wyniszczoną kotkę, która po jakimś czasie przestała być potrzebna, "bo się zużyła"? Ja widziałam i wstyd mi było, że i mnie, i jej właściciela nazywano HODOWCĄ
. Z hodowlą nie ma to nic wspólnego.
Dwa tygodnie temu dzwoniła do mnie pewna Pani. Wcześniej chciała kupić mojego kociaka RUS, ale uznała, że cena jest zbyt wysoka. Kupiła malucha "bez rodowodu po rasowych rodzicach RUS" (cytat). Teraz dzwoniła z płaczem, że trzymiesięczny maluch jest tak słaby i chory (zarobaczony + płyn w płucach), że mogą go stracić. Kot sprzedany jako "okaz zdrowia, tylko troszke zaspany" (cytat) - nie był w stanie ustać na łapkach, o chodzeniu nie wspominając. Koszmar
.
Wiem, że nie wszystkie sprzedawane koty pseudorasowe są w aż tak złym stanie, ale kupując je popierasz ideę "produkcji" napędzając cały ten rynek. Bo przeciez zbyt jest...
Rozmnażacze często krzyżują koty bardzo blisko ze sobą spokrewnione (rodzeństwo), co daje wszystkie negatywne skutki inbredu, tzw. "depresję inbredową". To po prostu produkcja kocich kalek. Część malców rodzi się na pozór zdrowa, ale w miocie bywają kotki z rozszczepem podniebienia czy kręgosłupa. Nie przeżywają więcej niż 2-3 dni, w męczarniach. Te pozornie zdrowe mają często poważne powikłania zdrowotne w dalszym życiu.
Nie pokazuj tym ludziom (to jeszcze ludzie?), że warto tak robć.
Po prostu nie kupuj...
Powodzenia,
El
PS. Ja zasisnęłam zęby i dorywczymi pracami zbierałam pieniądze na kota przez ponad dwa lata. Uzbierałam.
..:: M r u c z ę -więc- J e s t e m ::..