Co mam zrobić z półrocznym rudziaszkiem? w DT :)

Kopiuję swoje dylematy z Potrzebuje tymczasy, może w oddzielnym wątku ktoś go zauważy...

Strasznie się poobijał w łapce już w pierwszych sekundach, również bardzo źle znosi klatkę wystawową. Ok półroczny. Miał chłopak pecha, bo nie zwiał z piwnic gdy zaczęto wymieniać okna - i w efekcie został tam uwięziony. Na pewno kilka dni nie jadł i nie pił, jest nieco odwodniony.
Ja go na ręce biorę, wiem, to żaden wyznacznik
Ale żeby go wyjąć z klatki nie trzeba rękawic, wystarczy chwycić za kark, a potem na rękach siedzi już nawet bez chwytu za kark. MOŻNABY go oswoić. Jak wyleczy mu się nos - będzie śliczny.
No i znów mam dylemat, bo jak już zostanie ciachnięty to muszę go zabrać z lecznicy... nie bardzo podoba mi się miejsce, do którego wraca...
ktoś chce nieśmiałego półrocznego rudego ślicznego kocurka?

Strasznie się poobijał w łapce już w pierwszych sekundach, również bardzo źle znosi klatkę wystawową. Ok półroczny. Miał chłopak pecha, bo nie zwiał z piwnic gdy zaczęto wymieniać okna - i w efekcie został tam uwięziony. Na pewno kilka dni nie jadł i nie pił, jest nieco odwodniony.
Ja go na ręce biorę, wiem, to żaden wyznacznik

No i znów mam dylemat, bo jak już zostanie ciachnięty to muszę go zabrać z lecznicy... nie bardzo podoba mi się miejsce, do którego wraca...
ktoś chce nieśmiałego półrocznego rudego ślicznego kocurka?