Praca w sklepie zoologicznym

Właśnie wróciłam z Galerii Bałtyckiej. W klatce dla ptaków siedzą dwa malutkie persy. Jeden z nich jest w tragicznym stanie - nie wiem, być może dramatyzuję, ale kot ma zaropiałe oczy, zaklejony nosek, zasypia na siedząco, chwiejąc się przy tym. Drugi na pierwszy rzut oka jest ok, choć nie mogłam złapać z nim żadnego kontaktu, był bardzo osowiały i apatyczny. Chciałam kupić tego chorego, ale kosztuje 750 złotych (pamiętam, że kiedyś pytałam o cenę innego persa, to babka powiedziała mi, że kosztuje 400 złotych - tyle jeszcze byłam w stanie dać, ale 750 złotych to trochę dużo;/). Oczywiście ekspedientki mają w d... w jakim stanie są koty. Stałam tam przed tą klatką, łzy mi ciekły i nie wiedziałam co robić. Najgorsza jest ta bezsilność
Podejrzewam, że kot nie przeżyje doby. Mam w domu kota i królika, w poniedziałek biorę na DT kolejnego uszola. Macie jakiś pomysł? Nie wiem, co robić 

