A ja dosypuje maluchowi Salvikal do mieska - lesne Omu wcina i rosnie jak na drozdzach
Salvikal to taki bialy proszek (TZ sie smieje, ze mlodemu "sypie kreske" do jedzonka i potem chodzi napakowany przez caly dzien :7), przypomina mi to wygladem i zapachem witaminy dla koni (kiedys karmilam witaminami dla koni swinie morskie i wyrosly mi z nich prawdziwe tuczniki). Anyway, Salvikal polecany jest przez hodowcow przy odchowie kociat - wiec powinien byc dosyc dobry i dosyc profesjonalny.
Ze zwyklych snackow Mao jadal kiedys Sanal, ale faktycznie bez specjalnego przekonania (chyba najwieksza atrakcja byla w tym, ze dostawal z reki - wiec to "musialo byc cos dobrego"). O wiele wiekszym zainteresowaniem ciesza sie witaminki Gimpeta. Raz udalo sie nam kupic cos, co nazywalo sie "Die beste", i tam byly dropsy rybne pastylkowe, dropsy rybne w ksztalcie myszek i dropsy mleczne - calosc w czarnych opakowaniu - drugi raz nie znalazlam juz czegos takiego.
W wyprawce dla Omu dostalismy taka duza puszke cukierkow Sanala, o ile sie nie myle nazywa sie to "Top-Mix" - tez trzy rozne smaki w srodku -mlody szaleje za tym, a i Mao nie pogardza jednym sortem dropsow (mowimy na nie czekoladowe
) - tylko znow nie wiem, czy to mozna gdzies jeszcze w Polnadii kupic.