O, to trzeba zorganizować kogoś na weekend do Konesera, bo my też wyjeżdżamy i w weekend nas nie będzie. A kuny to chyba rzeczywiście coraz większy problem. Nigdy żadnej nie widziałam, ale coraz częściej słyszę, że grasują i są agresywne.
sebow pisze:dzień dobry, ja dziś stawiam sie w Koneserze, w wekend też mogę być, na pewno w sb, postaram się też w nd.
Wielkie dzięki za pomoc.
Co do kun. To widziałam w TV reportaż na temat jak wprowadzają się, nieproszone oczywiście, na strychy domów i w bardzo krótkim czasie potrafią zniszczyć dach. Ludzie bezradnie rozkładali ręce, a służby miejskie odmawiały pomocy. Niedobrze, że grasują na moim parkingu. Podobno lubią przegryzać w samochodach przewody elektryczne A ostatnio w Koneserze zagryzły trzy perliczki, które ktoś tam hodował. Zastanawiam się czy korzystają z naszego dokarmiania.
w koneserze byłem wczoraj ok godz 20. zaopatrzony w dwie butle wody (cieplej i zimnej), pudelko suchej karmy od moich Gamoni i sciereczke stawilem sie na Zabkowskiej. Chyba szykowala sie jakas impreza, bo rozstawiano siedziska, barek, beczki z piwem. Ale najlepsze czekalo mnie za rogiem po skrecie w prawo. Tuż przy stołowce urzedowala Bella (poznalem po tej czarnej latce na prawym boku). Myslalem, ze bedzie bardziej bojazliwa, ale spitolila dopiero jak bylem ok 2 metrow od niej. Wszystkei czynnosci wykonalem, do zobaczenia w sb;-)
Byłam wczoraj, zero kota, może i dobrze, bo dziś Męski Granie i kupa ludzi. Mam nadzieję, że tam niczego u kotów nie rozwalą. Czy ostatnio widział Dziadka? Aha - proszę o lepsze zamykanie szafki, była otwarta, jak byłam wczoraj. Nic raczej nie zginęło i jeszcze ktoś z was ładnie to poukładał ale jednak trzeba uważać. Dziś, sebow, ty zmierzasz do Konesera?
witam, bylem dzis ok godziny 19 i niestety nie wpuszczono mnie, byly poustawiane bramki i grube karki nie pozwolili mi wejsc na teren konesera, z w powodu koncertu. Ludzi byla masa, Koty pewnie beda trzymaly sie dzis z dala. Pojade tam jutro z ekwipunkiem:) Jak pisalem widzialem Belle (tak mi wyszlo z analizy fotki) i wygladala calkiem ok jak na dziko zyjacego kota, jej futerko nie bylo specjalnie brudne a ona wygladala na sprawnego, zdrowego kota...
O zesz, to swinstwo. Ja kiedys zazyczylam sobie przy koncertowych problemach szefa ochrony i w koncu wpuscil, zeby sie odczepic, ale mialam szczescie. Nic, od jednego dnia koty az tak nie zglodnieja. Pozdrawiam z Toronto, gdzie nie ma problemu bezdomnych kotow, niestety chyba usypiaja w schronach, ale kastruje sie wszystko, adoptuje, kotom jest niezle, wszedzie lecznice i wszyscy maja koty.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.
Podejrzewam, że w Kanadzie może być podobna historia jak z Stanach, czyli na zewnątrz to ładnie wygląda, ale jeśli pies nie znajdzie właściciela w ciągu 2 tygodni, to sorki, ale morbital. Ja sama nie wiem, co lepsze - to czy lisie klatki dla psów.