Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lut 25, 2008 10:31

http://www.amicusweterynaria.pl/page1.html

Tutaj tez sie zebami zajmuja.
Kompletnie nie znam lecznicy a trafiłam na nia w zwiazku z dniem sterylizacji.

elzak3

 
Posty: 2531
Od: Pon lis 19, 2007 11:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 26, 2008 9:22

Byliśmy wczoraj u wetek. Ja dostanę zawału niedługo ale po kolei.
Bura jak poczuła wiosnę to koniecznie chciała wyjśc z transportera. Wciskała nos między kratki i wyciągała łapki. Biedna. Myślę, że dom wychodzący to by było coś dla niej. W gabinecie była bardzo grzeczna. Okazało się, że ma nadżerkę na języku. To musiało się chyba stać przez weekend jak mnie nie było. Oblizywała się ale jakoś nie zwróciłam na to uwagi, bo ona jest kotem liżącym wszystko, zaczynając od podłogi a na moich rękach kończąc :D . Scenariusze mogły być różne i stąd mój stres. Liże - anemia, nadżerka - problem z nerkami, nie mówiac już o tym o czym myśleć nawet nie chcę. No i co? Kicia oddała sporo krwi (z drugiej łapy, bo z pierwszej nie chciała). Wyniki badań krwi ma świetne. Morfologia, mocznik i próby wątrobowe są OK. Oczka ma zdrowe, osłuchowo jest ok, więc skąd ta nadżerka? Zaczynam myśleć, że mogła coś polizać albo wylizać wytarzaną w czymś Kaśkę. Bura waży 3.45kg. We wrześniu ważyła 3.7kg (była świeżo po ciąży i karmiła małe). Nie mam pomysłu dlaczego schudła ale wygląda naprawdę dobrze. Jest w sam raz - smukła kicia o miękkim futerku. Dziąsła ma teraz zdrowe (przed moimi zabiegami krwawiły przy dotknieciu). Według lekarek zęby nie są teraz do usunięcia, bo jej nie bolą i nie są w złym stanie. Mam jechać do doktora Gawora. On powinien zadecydować co z nimi robić. Może można je polakierować. Była dzielna a dzisiaj powtórka z rozrywki.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 26, 2008 9:48

Może sobie język przygryzła? tak po prostu?

Nadżerki mi sie tylko z calici kojarzą... a to chyba nie jest dobra opcja...

Suplementacja witaminowa? Tak `na zaś`...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto lut 26, 2008 9:52

Co do schudnięcia- może kicia wróciła do swojej własciwej wagi po ciązy i odkarmieniu.
Dla kota lepiej jak nie jest upasiony. Nadwaga kazdemu stworzeniu skraca zycie.
niedawno jak byłam z psem u weta- sunia po sterylizacji złapała trochę nadwagi- to własnie usłyszałam wykład. No i mam psa odchudzac. Na razie waże karme co do granulki. Jak waga ruszy w dół to bedziemy biegac.
Trzymam kciuki Z Burą na wizycie dziesiejszej.

elzak3

 
Posty: 2531
Od: Pon lis 19, 2007 11:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 26, 2008 9:55

Pytałam o calci ale wetka mówiła, że u dorosłych (Bura ma około 4 lata) kotów nie zdarza się aby nie było innych objawów. Nadżerki w buzi jeśli się pojawiają to wcześniej są problemy z oczami lub chociaż jakieś zmiany osłuchowe. Bura wygląda na zupełnie zdrową.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 26, 2008 10:11

Z tym chudnięciem to może być też zwyczajnie wiosna: nasza nieżyjąca już tarasowa Gruba tak miała - na zimę robiła się okrągła, a na wiosnę chudła tak, że zawsze mieliśmy wątpliwości co do jej zdrowia. Kot P. też miał taki cykl, chociaż był kotem domowym, tyle że nieuleczalnie wychodzącym. Honza też pewnie teraz schudnie, chociaż przez zimę wyglądał jak czołg.

Poza tym koty przez pierwszy okres pobytu w domu więcej jedzą (i tyją), a potem organizm się przyzwyczaja do stałego dostępu do michy i waga spada. Po sterylce też jest takie wahnięcie wagi, a po kilku miesiącach przeważnie kot się wyrównuje. O ile opiekun nie dostanie schizy i nie zacznie racjonować pokarmu - wtedy z naturalnych mechanizmów nici, a kot dostaje "obsesji jedzenia", którego mu stale jest za mało.
Myśka też miała etap takiej "kanapy" a teraz znowu jest chudą "żyłą" (jak zaczęła chudnąć, zrobiliśmy jej badania, wszystko jest OK). Teraz powoli do normalnej sylwetki wraca Asiczka, ciachana prawie rok temu, u której to wahnięcie było mocno niepokojące (bez eufemizmów: dostała groobej doopy :oops: ).

O co chodzi z nadżerkami nie wymyślę. Może jakiś chwilowy spadek formy - w końcu nawet najzdrowszym ludziom też czasem robią się jakieś zajady, chrosty i inne takie, to i kotu wolno :wink:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto lut 26, 2008 10:42

Wiecie co wam powiem. W moim domu to chyba najbardziej ja wymagam leczenia - głowy :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 26, 2008 10:54

Sylwka pisze:Wiecie co wam powiem. W moim domu to chyba najbardziej ja wymagam leczenia - głowy :wink: .


:oops: :oops:
Nie bendem siem spierać...


:wink:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lut 27, 2008 10:59

Byliśmy u pana doktora i było bardzo sympatycznie. Bura była niesamowicie grzeczna. Lekarz mógł ją położyć sobie na kolanach i ogladnąć buzię. Nie wystawiła nawet pazurka. A teraz napiszę czego się dowiedziałam. Po pierwsze pan doktor powiedział, że to jak wygląda buzia Burej to "mistrzostwo świata". To był chyba komplement dla mnie :wink: . Jak zaczynałam jej zaglądać do paszczy to dziąsła były zmienione, krwawiły, był kamień a teraz nie ma zupełnie problemów. Zmiany w ząbkach to I i II stopień zaawansowania FORL. Doktor powiedział, że gdyby trafiła do kogoś kto będzie dbał tak o higienę paszczy jak ja do tej pory to nie jest wykluczone, że zmiany się zatrzymają i będzie mogła żyć lata bez jakiejkolwiek interwencji lekarza. Jednocześnie w przypadku I i II stopnia FORL jest możliwe wypełnienie ubytków (od III stopnia w górę już tylko usunięcie). Przy odpowiedniej higienie (to zawsze niezbędne) może to na długo rozwiązać problem. Niestety pan doktor nie zna statystyki przypadków dlatego, że takich zabiegów robi się naprawdę niewiele. Najczęsciej gdy właściciel orientuje się, że coś jest nie tak to zęby nadają się do usunięcia. Przed ostateczną decyzją o zakresie zabiegu trzeba zrobić prześwietlenie paszczy, bo zmiany mogą być ukryte poniżej linii dziąseł. Bura ma dobre wyniki badania krwi, więc nie ma na dzień dzisiejszy przeciwskazań do zabiegu. Koniecznie trzeba zrobić jednak test na białaczkę i FIV (żałuję, że nie zrobiłam od razu przy badaniu krwi ale myślałam, że nie ma w zenkowej lecznicy, bo dawniej z Zenkiem jeździłam do krakvetu). Od wyniku testów zależy postepowanie okołozabiegowe (narkoza, itp). Mam nadzieję, że Bura jest zdrowa. Do tej pory nie było po prostu okazji jej zbadać, bo przez ten czas u mnie zupełnie nie chorowała. Z dzieciakami i Zenkiem miałam tyle kłopotów, że czasu dla Burej brakło.
Myślę, że w przypadku Burej warto zdecydować się na zabieg. Stan buzi ma teraz idealny, wyniki badań krwi również i to chyba dobry moment. Rozmawiałam z lekarzem jak to miałoby wygladać: test, wstępna narkoza, RTG, rozmowa z właścicielem, decyzja, zabieg. Wszystko za jednym zamachem. RTG paszczy nie można zrobić bez narkozy, bo głowicę wkłada się do buzi. Koszty nie będą małe ale mam nadzieję, że uda mi się to jakoś uzbierać. Doktor wie jaki jest status tego kota. Wszystko mi wytłumaczył, bardzo rzeczowo i bez owijania w bawełnę. Uważam, że dla dobra Burej warto spróbować.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 03, 2008 11:18

Popstrykałam kilka fotek. Bura niezbyt lubi być modelką (albo przymyka ślepko, ziewa, patrzy podejrzliwie albo wącha telefon).
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Wczoraj przyłapałam "dorośnietą" rujkującą Kaśkę na ssaniu Burej. Zakamuflowały się obie w legowisku na pralce i dawaj ... . Bura nie ma mleka ale chyba to lubią :wink: . Obie wyglądały na szczęśliwe. Oczywiście nie faktem, że je nakryłam.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto mar 04, 2008 15:52

A Bura dzisiaj rano mruczała na głos. Już wiem, że potrafi i że jej mruczenie to nie tylko drganie gardziołka ale równiez subtelne mrrrruuu, mrrruuuu, mrrrruuu.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 10, 2008 9:51

Moje monologi w tym wątku widzę :evil: .
W sobotę byłam pod wiadomym blokiem i zobaczyłam:
Na "karmniku" Bura-bis (ale ładnie wygląda - nie widac tego dobrze zza krzaków):
Obrazek
Na balkonie BSE i Gucio (to oswojony kocur, który się tam przyplątał):
Obrazek
Gucio własnie wrócił po tygodniu nieobecności. Wygląda jak brudny wymoczek. Czas dla jego pomponów się skończył :twisted: . Dzisiaj pani K ma go zanieść na przegląd i jeśli wszystko będzie OK to tniemy.
BSE
Obrazek
BSE jest gruba. Prosiłam pania K aby jej tak nie karmiła, bo ma chorą łapę i nie powinna za dużo ważyć. Niestety "gruby kot to zdrowy kot" - no co ja mam zrobić? BSE jest dla karmicielek zupełnie oswojona. Mogą ją głaskać wszędzie i złapać na ręce.
Piór-senior (słabo widać, bo bury na burym)
Obrazek
Zanim go zobaczyłam to usłyszałam od pani K, że on taki biedny, że strasznie chudy i już myślałam że z nim źle. Nic bardziej mylnego. Kot jak dla mnie wygląda świetnie (to starszy kot, podczas kastracji miał usuwane zęby). Smukły, szczupły (wcale nie chudy), ma śliczne futro i czyste oczka. Przegoniłam go z krzaków aby zobaczyć jak się porusza - nie mam zastrzeżeń. Trzyma końcówkę języczka na wierzchu. Prawdopodobnie ma dalej kłopoty z zębami ale to naprawdę dziki kot i trzeba to zostawić naturze, bo stres by go zabił.
Podsumowując, nie ma pod blokiem płodnej kotki (jest bura mama Wirusa ale ona pojawia się sporadycznie i prosiłam aby zaczęły na poważnie ją łapać). Niestety śmierdzi kocim moczem i jak się zrobi ciepło to będzie kłopot. Będziemy ciąć kocury jeśli oczywiście pani K stanie na wysokości zadania. Jest pod blokiem kłopot z lisem, który podchodzi do misek w nocy. W zimie zaczął byc agresywny i atakuje koty. Gucio był pogryziony. Przychodzi podobno czarny kot mocno poturbowany ale bardzo dziki. To tyle na dzisiaj.
Ostatnio edytowano Pon mar 10, 2008 10:00 przez Sylwka, łącznie edytowano 1 raz

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 10, 2008 9:56

Strasznie ciesza takie obrazki :)

elzak3

 
Posty: 2531
Od: Pon lis 19, 2007 11:31
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 10, 2008 10:03

Jeszcze coś. Nie potrafię pani K przetłumaczyć, że nie powinna karmić tych kotów pieczenią wołową oczyszczoną z wszelkich żyłek i drobno pokrojonym filetem z kurczaka. Prosiłam aby kupowała tanie żylaste mięso. Tłumaczyłam, że koty muszą gryźć i że to dla ich dobra. Jak kulą w płot.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 10, 2008 10:10

No dobra, dobra, wpiszę się w wątku (chociaż i tak wszystko wiem z realu :wink: ).

Kupiliśmy używaną dużą klatkę, wczoraj dojechała i czeka na gości. Dobrze byłoby, gdyby to były w pierwszej kolejności kocice, na kocury było dużo czasu przez całą zimę. :evil:
Ostatnio edytowano Pon sie 18, 2008 18:14 przez Nordstjerna, łącznie edytowano 1 raz
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 78 gości