Jakie macie układy między sobą i kto w tym wszystkim jest najważniejszy nie wiem. (...) Jeśli decyzja o wydaniu kota należała do Ciebie wystarczyło poprosić _Kathrin o zacytowanie PW ode mnie
nie ma "najważniejszych". i nie ma "decydowania". jest współpraca. rada. decyduję tylko w sprawach finansowych, a tak naprawdę to najczęściej robi to wet - jak mówi "badać" lub "szczepić" to "każę" opiekunowi kota przywieźć do do lecznicy, płacę za to (o ile mam z czego, jak nie, to rośnie mi dług) i już.
Złapanie kotki na ręce, gdy jest ona na swoim terenie nie świadczy o jej oswojeniu
no cóż, mam na ten temat inne zdanie. mówię o barankującej, mruczacej kotce, która sama do mnie przylazła.
Być może ma u mnie zbyt wiele swobody i dlatego nie garnie się do kontaktu z człowiekiem
w moim odczuciu ma raczej nadmiar blisko usytuowanych innych kotów i za mało stałego kontaktu z człowiekiem, nie wyobrazam sobie byś była w stanie głaskac ją dużo razy podczas dnia. mam znacznie mniej kotów niż Ty - i też nie wyrabiam z głaskaniem.
Grzyba zauważyłam dopiero po tylu dniach, bo kotka na ogół siedziała w kącie i unikała mnie
Po prostu go wcześniej nie było widać - u Be też objawił się dopiero 3 dni temu.
Dziwię się, że chcesz tej kotce fundować kolejną przejażdżkę i związany z tym stres
Wolę to niż ryzyko, że sie nie oswoi i pójdzie do gospodarstwa.
Szkoda też, że nie popisałaś się elokwencją w wątku kotów z Łomianek, kiedy wspomniałam o grzybie. Jakoś nie zadowoliła mnie Twoja odpowiedź. Brakowało tam zwykłego „przepraszam” i „jak mogę pomóc”.
"Jest mi przykro" nie oznacza "przepraszam". Już pisałam - nie czuję się winna. To nie ja opiekowałam się tym kotem po złapaniu, to nie ja ustalałam z Tobą szczegóły i warunki jego przekazania, to nie ja podejmowałam decyzję. W ogóle nie widziałam tego kota od chwili zamknięcia jej do klatki u morisowej, poza krótką chwilą, gdy miałam ją (raz) mruczącą na kolanach, gdy przerzucałyśmy kotki między klatkami.
"Jak mogę pomóc" też nie bardzo ma sens. Finansowo nie mam z czego, a co do sposobu postępowania z kotami i z grzybem - wiesz pewnie nie mniej niż ja. Zajmujesz sie kotami znacznie dłużej niż ja, jesteś dłużej ode mnie na forum - i absolutnie nie uważam Cię za nowicjuszke, której w przypadku grzyba trzeba mówić "myj ręce i izoluj koty". Gdybym Ci tak pisała - miałabyś prawo poczuć się dotknięta (tak jak mi się robi zawsze "dziwnie" gdy ktoś doradza mi, że kociaka po złapaniu trzeba odrobaczyć albo odpchlić"

Mirka - chyba nie ma o czym pisać - jeśli nie przekonał Cię mój "elokwentny" post - nie napiszę nic nowego i odkrywczego. Dla mnie nauczka, że swoje wątpliwości muszę wyrażać na przyszłość dosadniej. I że staż, doświadczenie i moje dobre zdanie o kimś wyrobione na podstawie wątków na forum - nadal mogą byc złudne.