Piękny wątek pięknych kotów
Rok temu trafiły do mnie takie chorutki. Były po kastracji, spadła odporność i koty się posypały

Dwa szkielety - nie jadły, były zaklejone od ropy...
Starsza (mausia, czarno - biała) i Młody (synuś, biało - czarny).



Kociaste ładnie zareagowały na leczenie i wpychanie jedzonka na siłę. Powolutku dochodziły do siebie

Po zakończonym leczeniu wyglądały już tak


Pozostało tylko faszerowanie beta glukanem, zakrapianie oczek Młodego i szukanie domu dla niego. Starsza - jako kot niereformowalny

- wróciła w miejsce bytowania. Miejsce bezpieczne z pełną miseczką, budką i opieką mojego taty.
Ale nie zawsze jest tak jakbyśmy tego chcieli... Młodego po dzielnej walce z jedną chorobą zabrała inna, odszedł

Nie mogłam mu już pomóc

Był cudownym kotkiem, którego pokonał cholerny FIP
