Babuszka, tu absolutnie nie chodzi o zwianie kota.
Tu nikt nie ma pretensji do DS że kot zwiał. Nieszczęśliwy wypadek, bywa.
Rzecz - względem DS - idzie o to co DS robił, albo raczej czego nie robił po tym zwianiu.
Mianowicie przede wszystkim: jadę sobie: na jazdy na prawo jazdy, na N dni na wyjazd sylwestrowy, a kot niech się "sam szuka" albo siedzi na dworcu (albo biega po nim w panice, jak bezpośrednio po zwianiu - kiedy to DS tak po prostu wsiadł w pociąg i odjechał w siną dal).
Mimo że to DS miał największe szanse np. przywołać kotkę, bo to głos ostatniej opiekunki kotka miała największe szanse rozpoznać.
I mimo że każdy kolejny dzień na dworcu to kolejny dzień gry w rosyjską ruletkę - zginie kotka pod kołami pociągu / samochodu / od mrozu, czy nie zginie.
Czyli podsumowując - podejście DS do kota to: ważniejsza jest moja przyjemność / moje pieniądze, niż kocie życie.
Co nie rokuje dobrze na dalszy ciąg kociego życia w tym DS.
Bo teraz, dzisiaj - miły, zdrowy, "zabawowy" kot to też
przyjemność DS.
A co jeśli DS nadal będzie stawiał na pierwszym miejscu swoją przyjemność i pieniądze (bo niby dlaczego ma mu się zmienić podejście), a kot zacznie mieć problemy zdrowotne czy behawioralne i posiadanie go przestanie być czystą przyjemnością? Schronisko? Ulica? Uśpienie? Zwrot z adopcji?
TO jest powód dlaczego DT chciał odebrać kota, nie sam fakt zaginięcia.
I tu dochodzimy do drugiej części "wałkowanej" sprawy, już nie względem DS.
Kot został zwrócony DSowi bez porozumienia z DT. Dodatkowo w sytuacji kiedy DT utracił zaufanie do DS (z powodów jak wyżej), a DS zaczął mieć pretensje do DT o opinie wyrażane na jego temat przez osoby postronne.
Zatem - osoba oddająca kota stanęła w sporze po stronie DS (nawet jeśli nie celowo, to efekt jest właśnie taki). Ponieważ jest to osoba "kotodoświadczona" - DS ma pełne prawo wyciągnąć z tego wniosek że to jego postępowanie było bez zarzutu, zarzuty i pretensje były krzywdzące, a DT to "ten zły" i sprawca "krzywdy". Pomijając już (prawdopodobną) satysfakcję DS, że wspólnie z TAKĄ osobą "zagrał DT na nosie".
I pytanie czym jest w tej sytuacji umowa adopcyjna między DT a DS.
Czy w razie problemów DS zwróci się do "tego złego" DT? Prawdopodobnie nie.
Czy w razie gdyby DS chciał się pozbyć kotki, zwróci ją do "tego złego" DT? Prawdopodobnie nie. Czyli zostaje schronisko, ulica albo eutanazja. No, może nowy dom jeśli DSowi będzie się chciało (i uda się) taki znaleźć.
"Pozytywnej" ochrony interesów kota (-> współpracy stron dla jego dobra) już nie ma, bo ona
realnie istnieje tylko dopóki strony umowy pozostają w pozytywnej relacji. Jest tylko "negatywna" - jeśli DS zrobi coś z rzeczy powyższych - wyrzuci, odda, uśpi - a DT się dowie, to może wystąpić na drogę sądową. Samemu kotu może już niewiele z tego przyjść.
Gdyby strony (DT, DS) musiały przed zwrotem kota dojść do porozumienia gdzie kot trafia, i trafiłby do dotychczasowego DS - "pozytywna" ochrona nadal by istniała.
Gdyby osoba oddająca wyadoptowała (dotychczasowemu DSowi) kota zamiast go oddać - też "pozytywna" ochrona by istniała, tyle że zapewniana przez kogo innego.
A tak - "pozytywnej" ochrony nie ma i na kocią przyszłość dobrze to nie rokuje, z powodów opisanych wyżej.[/quote]
Ok . rozumiem argumenty , tyle że osobiście uważam ,że kalwalewa (czy podobny nick) postąpiła zgodnie z prawem i ze swoim sumieniem mając na uwadze dobro kota . (Nie znam tej osoby ,staram się być obiektywna ).
1.)Pani Z. miała podpisaną umowę adopcyjną
2.) Dom tymczasowy w osobie Pani Ani (sądząc po nicku) nie miał oficjalnego zrzeczenia się kota .
Na mój durny i ograniczony rozum ,gdyby Kawalewa nie oddała kota pani Z. To pani Z mogła by mieć takie same pretensje do Niej jak Wy teraz . czyli tak czy siak Kawalewa była by tą "najgorszą".
3). Co do tego ,że pani Z musiała wyjechać.. No cóż są różne sytuacje życiowe ,nie nam osądzać powody i takiej czy innej decyzji . Być może Pani Z. nie zdradziła wszystkich powodów jakie Nią kierowały . Poza tym szukała również kota w miarę mozliwości czasowych (pierwszy plus).Powiadomiła też DT zaraz po ucieczce kota (wierzcie mi nie każdy by tak zrobił )drugi plus .
4) . Co zrobił DT i Wy forumowiczki ? No cóż wylałyście kubeł pomyj na DS. Nie zagłębiając się w szczegóły ,ot bo Pani se pojechała, nażarła się na święta a kot biedny (faktycznie biedny). Tyle że nikt nie zna sytuacji rodzinnej Pani Z... A może być róznie np. Starzy i schorowani rodzice ...
5) Kotka szczęśliwie się znalazła . I w tym miejscu drogie Panie popełniłyście błąd , bo zamiast skakać sobie do oczu i wzajemnie się nakręcać ,wymyślać teorie spiskowe i straszyć prawnikami ,powinnyście ,a zwłaszcza DT powinien skontaktowac się z DS. i ustalić termin wizyty(przy osobach 3) aby ocenić stan kota i na spokojnie porozmawiać z obecną opiekunką . Sądzę ,że takie załatwienie sprawy było by uczciwe i po prostu na poziomie .Być może na spokojnie udało by się odzyskać kotkę przedstawiając na spokojnie argumenty . Może udało by się zredagować umowę adopcyjną i wnieść odpowiednie do sytuacji warunki ??
6) Czy w razie następnego wypadku pani Z powiadomi DT ?? No cóż , myślę ,że do następnego wypadku nie dojdzie . A gdyby nawet ,osobiście sądzę ,że DS ,nie powiadomi DT i wcale się temu nie dziwię ;/..Jestem natomiast przekonana ,że Pani Z w razie problemów będzie szukała pomocy np. u Kalewali . Czemu ? No temu ,że bardzo prosto jest kogoś oczernić , natomiast zdobyć się na konstruktywną i spokojną rozmowę w okolicznościach niesprzyjających jest dużo trudniej.
7) Ja widzę ,że tylko niektóre z dziewczyn będące przekonane ,ze kot powinien wrócić do Pani Ani ,są w stanie zdobyć się na rozmowę , reszta niestety ,w tym DT będzie warczeć ,i utyskiwać na wszystko i wszystkich ,bo ot ,kotu krzywda się stała 2 miesiące temu . No stała się , fakt ,ale teraz powinny opaść emocje i osoby az tak emocjonalnie zaangażowane powinny sprawdzić czy kotu nie dzieje się krzywda . I pouczyć ew. DS w "kocich sprawach" . Każdy z nas kiedyś miał pierwszego kota ,i każdy popełnił błędy . A krzyczenie i wręcz ubliżanie na publicznym forum do niczego nie prowadzi ,a wręcz szkodzi ...Zwłaszcza Kotom . Są tu na pewno osoby ,które koty adoptowały , myślę ,że 100 razy zastanowią się czy zgłosić np. ucieczkę kota DT..;/.. Same sobie szkodzicie przez takie zachowanie .
Napisałam co myślę , bo ta sytuacja mocno mnie zbulwersowała ,jest to ostatni mój wpis w tym temacie i mówię oficjalnie staram się być obiektywna .
Dziękuję wszystkim którzy na spokojnie ze mną rozmawiały

. To jak się okazuje duża sztuka .
Pozdrawiam i życzę obiektywnego podejscia do sytuacji .
babuszka .