Klub Ślepaczkowy pisze:1) Piszemy tyle o takiej wyjątkowej sytuacji, by wyjaśnić nasze decyzje dotyczące Żuczka. On również jest ciężko chory i mało adopcyjny:( Ruszyłyśmy z pomocą, wiedząc, że Bożena z Wiśniewa ma wielkie serce, ale możliwości jednak ograniczone. Był to nasz zryw serca, bo kochamy wszystkie koty, a szczególnie te najbardziej przez życie pokrzywdzone, te, których nikt nie chce. Kochamy też ich dzielnych Opiekunów. I przyjmujemy, że Ci opiekunowie to osoby odpowiedzialne - tak jak Bożenka."
2)"Niestety ani nasz poryw serca, ani nawt stan Żuczka nie wystarczy by utrzymać choćby symboliczną pomoc, w sytuacji gdy Bożenka ratuje kolejne koty, nie chce im szukać domów, pomimo że są w pełni adopcyjne np. Schilla.
1)Zuczka zglosiłam do pomocy jak był jeszcze w opuszczonym mieszkaniu po zmarłej.Do głowy mi wtedy nie przyszło,że trafi do mojego domu.Okazało się podczas badań ,że ma białaczkę dlatego właśnie trafił do mojego domu ,a własciwie mieszkania socjalnego na jakiś czas,bo koty musiały już opuscić lokal i miały zostać uspione.Potem okazało się ,że Żuczek białaczki nie ma,więc wziełam go do domu
2)
No,a tutaj to juz"pojechałyście"
Bozenka ratuje koty i psy..nie musi ich szukać,same się znajduja,np. sa wyrzucane na moje podwórko.Rzadko zakładam watki dla zwierząt jakie ratuje,bo jesli koty maja szanse na domy to szukam im domu na miejscu,a nie na drugim końcu Polski.Koty ogłaszalam (i psy) ,ogłaszam w lecznicy do której je wożę i na stronie prasy lokalnej przy wsparciu Amicusa.Wykupuje tez ogłoszenia u Gosi(Cat Angel) dla zwierzaków jakie tymczasuję.W miare mozliwości od razu pzrekazuję zwierzeta do innych domów, własnie dlatego, ze nie chcę się dokacac i pragne najlepszego zycia dla zwierzaków jakie ratuje.Kilka kotów ode mnie jest w DS forumowiczów.,a także kilka psów trafiło do domów dzięki pomocy ludzi z tego forum.Tylko jednego psa nie udało mi się wyadoptowac i została u nas...
Sprawa Shili została juz wyjasniona,więc nieładnie tak mijać się z prawdą. i wprowadzac czytelników w błąd..
Jakiś czas temu trafiła do mojego domu po wczęsniejszej prosbie ulitowania się i adoptowania małej(dorosłej) ślepej karłowatej kotki Kaja. Od razu chciałam jej znaleźć nowy dom,bo tak uwazałam,ale nie wiedziałm,ze trafia do mnie bo ją adoptuję ja,inaczej nie zostałaby oddana.Takie miała życie:mała ,slepa zabawka,noszona pzrez dzieci,wozona w wózku dla lalek)Małe dwuletnie chucherko w depresji,agresywne do wszelakich prób kontaktu....I tutaj pojawia się maleńka Shila....Kajusia z wylęknionego kota nagle stała się wspaniala mama,otwarta,radosna,jaka otoczyła maleńką opieka i przelała całą miłość na Shile własnie....Razem spia,jedzą,Kaja ją pilnuje,a Shila prowadzi ślepa Kaję .Kajusia zaczeła się bawić myszkami,papierkami...To niesamowita wieź je połączyła.DLATEGO nie szukam domu Shili.Wniosla tyle radości ,rozruszała stare koty...Miałam prawo podjac taka decyzję Pragne przypomnieć także,że w poniedizałek odebralam ponownie Shile ze szpitalika w krórym była prawie tydzień.Nie prosiłam o wsparcie. Kilka kotów jakie mam niestety choruja terminalnie,nie wiem ile im zostało,staram się,aby miały godne zycie i najlepszą opieke nim odejdą.Niektóre to cud ,ze jeszcze zyja .
Nie wiem,może ja nie umiem czytać ze zrozumieniem,albojestemz "kosmosu umysłowego"ale zrozumiałam jedno:"nie szuka kotom domu"=zbieraczka.Bardzo dziękuję za podsumowanie .Dobrze czasami wsadzić kij w mrowisko,żeby się dowiedzieć kim się jest.No cóz...