Dzięki, Cioteczki – powalczymy
Wczoraj po południu na działkach było pięknie i spokojnie.
Słonecznie, ludzi mało, bojowa Mirmiłka gdzieś pewnie przysnęła (pojawiła się później),
część stada zrobiła sobie błogą sjestę. To dość rzadki widok, więc uwieczniłam:

Sterylizowane niedawno bure
maluchi (
Jacek i
Agatka) troszkę podupadły: schudły, sierść brzydka...
Może dlatego, że rosną? No i kleszcze strasznie je obsiadają, mimo zakrapiania i wyciągania
Po prawej piękna i wyluzowana
Funia, kiedyś samotnica, teraz czasami nawet próbuje się z koleżeństwem bawić:

Czarne koteczki zaraz po posiłku ulotniły się. Są tak terroryzowane przez marmurę, że dopadają do jedzenia i natychmiast uciekają.
A Mirmiłowa pędzi na nie jak tłusta torpeda, gdy tylko z daleka je zobaczy
Innych tak nie gania, tylko czarne
Dostaje jeść osobno, w altance, ale czarnulki i tak się boją...
Mirmiła – postrach czarnych kotów. Psa też potrafi pogonić.
Do ludzi gada i przymila się
