Cz VII Kocia Przystań. MIŚ - pampers - pokochaj go!

U maleńtasów znowu sraka.
Zjadły połówkę carny kitten rano.
Florencja ma twardy wydęty brzuszek po obydwu boczkach (podwozie miękkie) - co to znaczy, mam się martwić? W kuwecie widziałam tylko czarnuchy.

Mikuś, na kociarni jest nowy nabytek, duża kocica z dzieckiem w wieku Józi. Więcej napisze Aange.

dokładnie mamy, nowy nabytek a nawet dwa
to kotek ok 3 miesięcy ( chociaż ja średnio oceniam wiek po wyglądzie) i jego matka
a towarzystwo zostało przyniesione przez babkę z osiedla która złapała małego przemoczonego a że słyszała że "wy tu macie koty" to przyniosła. Mi się żal małego i zrobiło i wzięłam do boksu.
Siedzą w boksie nr 1, kotka-matka może być zaciążona już bo nie jest chuda ale warczała więc jej nie macałam specjalnie. Mały wygląda w miarę zdrowo oprócz tego że jest brudny, chudy i śmierdzi od nich.
Nie wiedziałam czy koty mogą być razem w boksie i rozłożyłam klatkę, ale po rozmowie z dziewczynami uznałyśmy że lepiej żeby siedziały razem a nie miałam czasu składać klatki, bo i tak się spóźniłam przez tą akcję do pracy

Ta babka, która koty przyniosła powiedziała niby że ok 19 przyniesie im trochę karmy - zobaczymy czy się zjawi.
Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji ( i oby ostatni) i odruchowo wzięłam te koty, ale po rozmowie z Wiiwii i Mar_tiką wiem że takie sytuacje nie powinny się zdarzać, bo zaczną nam znosić koty z całego osiedla.

Oprócz tej sytuacji dyżur przebiegł spokojnie.
Józię jak zwykle zostawiłam samą na pokojach jak sprzątałam boksy i wyszalała się radośnie. Z uszkami trochę lepiej niż w piątek ale rana jej się nie goi (zostawiłam kasę więc weźcie ją jak pojedziecie z nią do veta- może starczy na tą wizytę)
Nie wiem czy nie musimy wrócić do karmienia kotów mokrym raz dziennie bo były z 3 -4 koopale rzadkie w wolierze.
Agresory zostały na pokojach, za to Bono prał się z Bercikiem (ogólnie Bono łazi albo za Bercikiem albo za Leszkiem a potem się dziwi że zbiera po nosie)

hmm no racja z tym przyjmowaniem... tylko jak tu powiedzieć "nie"

a ja myślę, że w takim razie trzeba ustalić konkretne zasady przyjmowania kotów do KP, bo w tym momencie nie rozumiem, dlaczego wychudzony kot z Rzeszowa miałby mieć pierwszeństwo nad wychodzonym kotem z Sosnowca? :roll:

skoro nikt nie widzi problemu w przyjęciu tego pierwszego, dlaczego jest problem z przyjęciem kotów od aange?

Dziewczyny, mam złą wiadomość
Niestety koleżanka, która miała mnie i Józię zawieźć do weta nie może tego zrobić
(z bardzo uzasadnionych przyczyn, coś się wydarzyło o czym nie będe publicznie pisać), więc nie mam jak Józi zawieźć.
Wielka prośba: czy jest na forum ktoś zmotoryzowany, kto by ze mną pojechał?
Bardzo mi zależy, żeby ją wet obejrzał.

evik75 pisze:Dziewczyny, mam złą wiadomość
Niestety koleżanka, która miała mnie i Józię zawieźć do weta nie może tego zrobić
(z bardzo uzasadnionych przyczyn, coś się wydarzyło o czym nie będe publicznie pisać), więc nie mam jak Józi zawieźć.
Wielka prośba: czy jest na forum ktoś zmotoryzowany, kto by ze mną pojechał?
Bardzo mi zależy, żeby ją wet obejrzał.

ja mogę pojechać tyle że pracuję do 17 więc bym mogła być na kociarni ok 18

A ja sobie piszę o postępach Fredka...

Fredzio już coraz mniej się boi. Wygoniony spod łóżka już nie lata jak błyskawica po pokoju i nie ucieka, tylko po prostu wychodzi i siada na łóżku itp. Jak chcę go pogłaskać to czasem jeszcze trochę się cofa, czasem zasyczy, ale już nie prycha. Głaskany mruczy z zadowoleniem i zmienia pozycje. Wżera jedzenie jak odkurzacz, robi zdrowe koopale, jak na razie nie leje nigdzie i mam nadzieję, że nie ma zamiaru. Będą z niego koty! :ok:

hidi pisze:a ja myślę, że w takim razie trzeba ustalić konkretne zasady przyjmowania kotów do KP, bo w tym momencie nie rozumiem, dlaczego wychudzony kot z Rzeszowa miałby mieć pierwszeństwo nad wychodzonym kotem z Sosnowca? skoro nikt nie widzi problemu w przyjęciu tego pierwszego, dlaczego jest problem z przyjęciem kotów od aange?

Bardzo dobry pomysł z tymi zasadami,zresztą ostatnio było mówione że nie przyjmujemy żadnych kotów do momentu zwolnienia się miejsca.Powinien być jakiś limit miejsc.Do adopcji pojechały 3 koty i wskoczyły trzy koty i basta.
Czy to kot z Rzeszowa, czy Sosnowca nie powinien trafić na kociarnię, bo jest przepełnienie i tyle.

edit:Znalazł się Dingo .Dziękuję wszystkim którzy przyczynili się do nagłośnienia sprawy :1luvu:

aange pisze:
evik75 pisze:Dziewczyny, mam złą wiadomość
Niestety koleżanka, która miała mnie i Józię zawieźć do weta nie może tego zrobić
(z bardzo uzasadnionych przyczyn, coś się wydarzyło o czym nie będe publicznie pisać), więc nie mam jak Józi zawieźć.
Wielka prośba: czy jest na forum ktoś zmotoryzowany, kto by ze mną pojechał?
Bardzo mi zależy, żeby ją wet obejrzał.

ja mogę pojechać tyle że pracuję do 17 więc bym mogła być na kociarni ok 18

Super

, tylko jest problem, bo dr Kostrzewski przyjmuje do 18.00

Jeszcze tam zadzwonię i się upewnię. Mogłabym prosić o nr tel. na pw?

Dzwoniłam...niestety, lecznica jest do 18.00:(
Nie mam pomysłu, co robić.

jak nikt nie da rady dziś pojechać to ja mogę jechać jutro bo pracuję do 15 więc się wyrobię

aange pisze:jak nikt nie da rady dziś pojechać to ja mogę jechać jutro bo pracuję do 15 więc się wyrobię

Jeżeli tak, to chętnie pojadę z Tobą i pomogę. Jeżeli Ci to pasuje to proszę tylko o info, o której mam być pod kociarnią.
Dzięki :1luvu:

evik75 pisze:
aange pisze:jak nikt nie da rady dziś pojechać to ja mogę jechać jutro bo pracuję do 15 więc się wyrobię

Jeżeli tak, to chętnie pojadę z Tobą i pomogę. Jeżeli Ci to pasuje to proszę tylko o info, o której mam być pod kociarnią.
Dzięki

info poszło na pw

co do kotów to żeby się sytuacja nie powtarzała powinniśmy na 1szej stronie i w kociarni umieścić info odnośnie przyjęć kotów i ile max możemy mieć na kociarni żeby to jako tako funkcjonowało i co zrobić w przypadku gdy ktoś puka do kociarni z kotem na rękach- jak jest to jasno napisane to się jest przygotowanym jak reagować i nie robi i mówi się czegoś tylko pod wpływem chwili.
Oby po wakacjach ruszyły adopcje...

Robimy postepy :ok:

Uploaded with ImageShack.us
rudy wrocil na swoje miejsce

Uploaded with ImageShack.us
a glut wybral sie na balkon,poraz pierwszy pszeszedl cale mieszkanie i nie lezal pod stolem.wczoraj siedzialam do 24:30 bo mi rudy siadl na kolanach wieczorem i nie chcialam go zzucic zeby sie nie poczul odtracony wiec czekalam grzecznie az sam zejdzie :roll:

glut ma niesamowity apetyt rudy zaczal jesc jedyny problem jaki mamy to to ze rudy podjada gluta zarcie ma ktos pomysl co robic :?:

marta mowila mi o jakiejs nowej karmie , zapodaj nazwe mi tu bo zapomnialam :oops:

a mokre rudy je na blacie w kuchni inaczej nie da rady :roll:

aaa

zwroccie uwage na prawe oko gluta czesto ma zamkniete i cos mu sie sonczy,przemywam mu je esencja z cherbaty ale nie widze roznicy co gorsza rudemu tez zaczyna lzawic prawe oko

Oh jak dobrze widzieć, że Glutek się oswaja z nową sytuacją :1luvu:

A Rudy to twój kiciasek, czy tymczasek? (wybacz ja nie tutejsza)

Jedyne co mi do głowy wpada o karmieniu, to mój kolega który w porę karmienia wystawia miski do różnych pomieszczeń. Jego dwa koty jedzą jakieś specjalistyczne jedzonko... w każdym razie każdy kot ma jakieś pomieszczenie, i tam z miską zostaje zamknięty na 10 minut, poje sobie, i idą koty na pokoje. Ale u ciebie to chyba kwestia, że jedzonko stoi otwarcie... nie tylko w porze karmienia mokrym

Cz VII Kocia Przystań. MIŚ - pampers - pokochaj go!

Kto przegląda forum