Dziś na kociarni - w kuwetach była lekka masakra, żwirku mało, więc kocyki, ręczniki powciągane i legowisko zasikane.
Lory kupa była stała, ale luźna - jeśli to zrozumiałe. Lorka to wariatka

jej boks powinien być na samym dole, bo wywala żwirki i chrupki na boksy niżej pod wpływem swoich szaleństw. Energia ją rozpiera, zdrowieje znaczy.
Groszek zachowuje się jak u siebie w domu, jest ułożony i grzeczny, spokojny jak na tak małe kocię. Kupki miała ładne po nocy, ale w ciągu dnia już była luźna po tym żarciu. Czuje się dobrze, mam nadzieję, że się zaraz tam nie pochoruje :/
Uwaga na Irę!! Jeśli nie chcecie, żeby zwiała. Dzisiaj Ira omal nie uciekła przez tą szparę, co dziki - w ostatniej chwili ją sciągnęłam z góry, gdzie się wdrapała celem ucieczki. Uważajcie, jeśli ona nie ma wrócić na wolność, to nie należy jej wypuszcać na schody bez kontroli. Strasznie wyje ta kotka za wolnością, żal mi jej

No i nie ma chyba żadnej karmy, ani suchej, ani mokrej dla małych kociąt, ani leczniczych, więc Lora dostaje zwykłe chrupki, więc żeby znowu nie miała sensacji z biegunką.