Chciałam dołączyć i ponarzekac ale pierwszych 7 stron wątku przekonało mnie ze ja z moimi trzema gadami mam sielankę
Mamy tylko jedna kuwetę, krytą - wszyscy trzej pięknie sie do niej ZAWSZE załatwiają, NIGDY gdzie indziej. Wszelkie rzygi są rzadkością i raczej objawem choroby.
Moich trzech budrysów nie włazi na stoły, nie włazi na szafki, nie skaczą po półkach, nie lażą po blacie w kuchni (no chyba ze w nocy sie zdarzy). Nic nie zarzucają i nie przewracają - normalnie mam anioły.
A jednak - jest ich trzech, ale jeden przechodzi sam siebie w pewnych dziedzinach:
1. obsesyjnie aportuje, najchętniej w środku nocy, ale i w ciagu dnia jak nie daj Boże ma w zasięgu swój sznureczek czy owieczkę
2. jak nie aportuje to najchętniej by siedział na rączkach - przy czym umie wskakiwać z ziemi bezpośrednio na ręce - jak nie zdążę złapać lub są to akurat moje plecy to kończy sie podartymi ubraniami - efekt 85% bluzkę zniszczonych, nie mówiąc o stanie mojej skory na plecach
3. Drze japę bez przerwy i bez końca, o wszystko i ciagle. Pysk mu sie nie zamyka, a jako rasowy syjam ma donośny, niski głos, słychać go na całej klatce schodowej
A cała trójka wykancza mnie ilością produkowanej siersci na podłodze i na kanapie... Ale to taki standardzik
W sumie to mam bardzo grzeczne i dobrze ułożone kotecki