jutro tam będę, to zabiorę

dla domowych

Jest 22.49 a ja już obrobiłam koty

Mam więc wreszcie kilka chwil na raport.
1. Isuzu dostała od kogoś w ryjek (ciekawe czemu obstawiam Inar) i oczywiście w to miejsce wszedł grzyb. Więc teraz straszy wyglądem.
2. Iveco wygląda przepięknie, tylko z daleka
3. Pingłin obsypany grzybem równo, ale powoli zaczyna zarastać. Oczy mu oczywiście łzawią i co jakiś czas kaszle. I wygląda jak kotka w ciąży, ale to nie jest FIP tylko zwykły tłuszcz

Jest uradowany kociakami, ma przynajmniej towarzystwo na swoim poziomie intelektualnym.
4. Ucieszona małymi jest też Mamuśka. A gnoje się biją o miejsce przy niej

Z tym, że zwykle i tak wygrywa nie biorący udziału w walkach Cłownik - po prostu kładzie się przy niej i nie zwraca uwagi na resztę. Klasyczne potwierdzenie przysłowia "gdzie dwóch się bije..."
5. Za to skrajnie zdegustowana maluchami jest Małgosia. Ona jest zresztą zdegustowana wszystkim co się rusza bliżej niż 2 metry od niej i nie jest człowiekiem. A i człowiek może oberwać łapą lub zębami, jeśli Małgosi się wyda, że podchodzi do niej kot... Biedaczka czuje się tu fatalnie, zwłaszcza za dnia. W nocy po prostu śpię tylko z nią, a resztę wywalam do przedpokoju... Oko ma nieco lepsze, już dużo mniej śluzu jej wypływa.
6. Uterus się posrał. Co w jego wypadku nie jest miłe, zwłaszcza dla mnie

Dziś od cioci Iwonki dostał nową paczkę pieluszek - prosił o przekazanie podziękowań!
7. Celnik mieszka na balkonie. Co go wniosę do domu - zwiewa. Co gorsza - nie jestem pewna czy potrafi samodzielnie wrócić

Coraz łatwiej wziąć go na ręce, ale bardzo potrzebuje głaskacza. Grzybek na nim ma się znakomicie.
8. Jeszcze lepiej ma się grzybek na Cłowniku. To zwierzątko wygląda po prostu obrzydliwie. Ciekawe czy go jutro wpuszczą na RTG

Cłownik zadekował się w moim łóżku i ciężko go stamtąd wykurzyć.
9-14. S-ptaki rozrabiają zgodnie. Z jednym wyjątkiem - Sikorką. Ta jest wyraźnie mniejsza i słabsza od reszty. I najbardziej oswojona przy tym, dość namolnie domaga się brania na ręce. Po prostu siada pod człowiekiem i płacze. Sójka wygląda jak beczka, bawi się zgodnie z resztą. Pozostałych nie odróżniam

przynajmniej nie w biegu

Z dobrych wieści - Sierpówce po zmętnieniach została tylko maleńka biała kropeczka po środku oczu. Zaskakująco pięknie się te oczy wyleczyły!
15 i 16. Para specjalna - Rogatek i Wyżliczka. Mam ochotę uwiązać je na krótkich smyczach, albo ponownie zamknąć do klatek. Po pierwsze - syczą na wszystkie inne koty. Po drugie - bawią się z nimi

Po trzecie - są ZAWSZE dokładnie pod moimi stopami. Po czwarte - nie umiem powstrzymać ich przed przenikaniem przez drzwi. Po piąte - uważają, że miejscem do spania jest moja twarz. Po szóste - Rogatek co jakiś czas znienacka gryzie mnie z całej siły w nos.
17. Dalma tyje. Daję jej jeszcze ze 2 tygodnie i trzeba COŚ z nią zrobić. Nie może dłużej siedzieć w klatce, bo niedługo nie będzie w stanie się obrócić. Generalnie daje się głaskać i mruczy, ale wzięta na ręce potrafi się wyrywać. Jutro oczekuję po niej cyrków na RTG...
18. Modlinka też tyje. Zabranie Wyżliczki i Rogatka było dla niej kapitalne. Wygląda rewelacyjnie.
19-21. Modliniaki - rosną, tyją. Wrzuciłam je na próbę już na animondę baby pate - i na razie nie ma sensacji. Zobaczymy. Może już najgorsze przeszło. Ale są jeszcze takie trochę mało ruchliwe jak na kociaki w tym wieku.
22-25. K-ptaki rosną. Kormoran jest szerszy niż dłuższy. I dwukrotnie cięższy od reszty. Kowalika i Kwiczoła przestałam odróżniać

Krogulec, czyli niedoszły nieboszczyk - pięknie je i też ledwo ciągnie za sobą brzuch. Ale odstaje od reszty, in minus. I to oko mu się dziwnie zachowuje. Jutro się chyba przejedzie na Ursynów.
26. Marcella ma nadal działający wenflon. Cud. I je, bardzo chętnie. Dziś kilka razy widziałam ją w kuwecie wysilającą się daremnie. W końcu postanowiłam jej pomóc. Po wyciśnięciu kawałka twardej kupy zrobiła z 10 cm całkiem nieźle uformowanej kupy! Do tej pory składała się wyłącznie z wyłupiastych oczu, teraz jest to wielki brzuch z wyłupiastymi oczami.
27. Marcjusz przeżył dziś straszne katusze, były próby założenia mu wenflonu w cokolwiek. Nieudane, więc trenuję kroplówki dootrzewnowe. Mają one tę właściwość, że kot wygląda jak balon wypełniony płynem. Dzięki temu nie mogę powiedzieć, że przelewa się przez ręce - jest zbyt wypchany płynem by się przelewać... Jest trochę lepiej niż wczoraj wieczorem. Widać, że walczy. Ale szanse ma malutkie.
Trójka rezydentów jest dość zapomniana, atakują więc każdego kto do mnie przychodzi i domagają się głaskania. Łapek powoli zaczyna akceptować trudne okoliczności i pozwala niekiedy kociakom spać na sobie. Co nie przeszkadza mu chwilę potem na nie warczeć
A ja mam hodowlę. M.c. Kto widział ostatnio moje ręce może sobie wyobrazić - prawie każda ranka została teraz zaatakowana. Na nogach też mam kilka placków. Ciekawe czy ma to jakiś związek z Cłownikiem śpiącym w moim łóżku? Wolałabym nie wchodzić w doustne, na razie walczę mycosolonem. I trzebaby zadbać o odporność, np. wysypiać się
No to chyba wystarczy relacji
