Może w Rostowskim znajdziemy sprzymierzeńca

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MalgWroclaw pisze:
Ale nie można przewidzieć historii życia kota w całości. Adoptowany, może zginąć. Może mu umrzeć jego człowiek, a inny może wypuścić go na ulicę.
OKI pisze:Rutynowo, wszystkim kastrowanym, które w momencie kastracji nie mają zapewnionego DT, powinno się nacinać uszy.
Jana pisze:Poza tym w Koterii są też płatne sterylki, dla domowych kotów - wtedy możesz poprosić o pozostawienie całych uszu.
Amica pisze:Podtrzymuję swoje zdanie na temat nacinania ucha TAK, ale tylko w przypadku kotów wolno żyjących, które po zabiegu wracają do poprzedniego trybu życia.
Jana pisze:Wczoraj odwołano mi łapanke zaplanowaną na poniedziałek - bo okazało sie, że kotka została już złapana i wykastrowana (bez wiedzy karmiciela), ale ucha jej nie nacięto. Na szczęście karmiciel dowiedział się o tym na czas, inaczej czekałaby ją łapanka i narkoza.
Koty migrują, karmiciele się zmieniają. Różne rzeczy moga się zdarzyć - po co narażac kota na niepotrzebny stres i ewentualna narkoze, po co tracić czas, siły i pieniądze na łapanie kotów, kórych łapać nie trzeba, wręcz nie powinno się? W imię czego - estetyki człowieka?
Kotu nie brakuje czubka jednego uszka...
Jana pisze:Maryla pisze:o nacinaniu ucha (dla mnie bezdyskusyjnym) powinien, bezdyskusyjnie, decydować ten kto zabieg finansuje
(...)
Nie!!! [b]To powinien być odgórny nakaz, poza tym nawet sposób przycięcia powinien być odgórnie znormalizowany (na płask).[/b]
Czeka mnie łapanie kotów do kastracji w grupie, gdzie jest ich ok. 8 do 10, w tym 3 wykastrowane. Niestety, osoba, która je łapała i kastrowała, nie pozwoliła na przycięcie uszu, a że od dłuższego czasu nie ma z nią kontaktu, zaś karmicieli tych kotów jest wielu (przy garażach, karmi tam większość parkujących osób), to nie wiadomo które to są. Więc będziemy łapac wszystkie, a 3 niepotrzebnie
Agulas74 pisze:tajdzi pisze:Albo zobaczyłabym koty do odłapania, a nie znalazłabym karmicielki - to co? wszystkie trzeba by był otwierać, żeby sprawdzać?
Ale gdyby miały tatuaż to otwieranie by nie groziło.
Jana pisze:Widzisz Maryla, w Gdańsku jest problem z wetami - nie chcą przycinać uszu, bo się boją, że to podobno jest niezgodne z prawem.
A koty, których pisałam, były kastrowane prywatnie i sponsor nie zyczył sobie przycinania (tak twierdzą karmiciele, zresztą chyba wiem o jaką osobę chodzi i wierzę im).
bluerat pisze: ja np jestem za obcinaniem niewielkiego fragmentu - ok 2-3mm od koniuszka, a niektórzy to rżną po pół ucha, albo zaokrąglonymi nożyczkami/po okrągłym peanie, albo jak ich fantazja krzywo poniesie - i to już potrafi wyglądać niefajnie
Amica pisze:bluerat pisze: ja np jestem za obcinaniem niewielkiego fragmentu - ok 2-3mm od koniuszka, a niektórzy to rżną po pół ucha, albo zaokrąglonymi nożyczkami/po okrągłym peanie, albo jak ich fantazja krzywo poniesie - i to już potrafi wyglądać niefajnie
Wszystkie koty "oznakowane", które widziałam miały urżnięty kawał ucha, przeważnie krzywo
Jana pisze:Amica, jeśli potencjalnemu DS przeszkadza brak kawałka uszka, to ja się poważnie zastanawiam czy ten ewentualny DS jest ok. I mam duże wątpliwości.
Jana pisze: A ponieważ widziałam już wiele kotów oznakowanych po kastracji, dzikich i oswojonych, to ja z kolei mogę napisać, że większość kotów miała przycięty tak mały fragment ucha, że prawie niewidoczny
Jana pisze:kot na żółtym tle nie był kastrowany w Koterii, tylko zrobiliśmy mu zdjęcie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 74 gości