Dzisiaj miałam dzień refleksji. Tylko nie pomyślcie przypadkiem, że to było takie refleksowanie sie na lezance

Nachodziły mnie różne kocie i psie, i ludzkie refleksje. Refleksje nachodzily mnie pomiedzy sprzataniem jednej kuwety, i drugiej, i trzeciej, i czwartej, i piatej i dalej nie wyliczam bo sie zlapiecie za glowe. Pozniej kolejna refleksja mnie naszla przy karminiu kotow i napełanianiu pierwszej miseczki, i drugiej, i trzeciej ....i piętnastej, ups....zapomnialam o psach .. i 19 miseczce. Znowu zapomnialam ...jeszcze dwie miseczki od swiniakow-morskich, 7 od Nimf (bylo 6 ale jedna postanowila zmienic miejsce zamieszkania i uciekla komus trafiajac do nas- to juz ktoras z kolei papuga, ktora z wlasnej woli u mnie zamieszkala) do tego wszystkiego dochodza 2 falistki, ktore tez przylecialy z wlasnej woli.
Pozniej przyszla pora podania lekow...czy napewno kazdy musi dostawac zastrzyki inna igla
Pozniej to znowu trzeba bylo posprzatc kuwety, nakarmic koty..itd...
i kiedy wreszcie moglam wyjsc na dlugi spacer z moimi psami stawierdzilam, ze ludzie jakos dziwnie na mnie patrza, bo ... gadam na glos z psami, gadam o kotach

, gadam o zyciu i o wielu sprawach , o ktorych Wam nie powiem
..i refleksja z tego taka, ze pomimo wielu smutnych chwil, braku czasu (z wiadomego powodu), zaniedbaniu wielu innych spraw ...
ale dzieki wspolpracy- to zle slowo- dzieki przyjazni i wielkiej pomocy, zrozumieniu, zaakceptowaniu, szczerosci, zaufaniu ... oj duzo by tu wymieniac ..widze sens tego co robie (co robimy wspolnie oczywiscie).
Najlepsze jednak zosatwilam na koniec ... to wszytko co robie sprawia mi wielka przyjemnosc i radosc...a nie naleze do ludzi, ktorzy lubia sie przemeczac
