bechet pisze:Cholera, przykro mi
Ale dlaczego? Zazdrość? Jakieś przykre wspomnienia związane z psami?
Podejrzewam, że wszystko na raz.
Starka jest typowym kotem `z ulicy`. Musiała być kiedyś domowa, ale też musiała długo mieszkać na zewnątrz. Ona od początku była niestabilna emocjonalnie - potrafiła mnie ugryźć, gdy zbyt szybko sięgałam coś blisko niej. Nie gryzła jednak mocno - ma bardzo starte zęby, w nie najlepszym stanie. Potrafiła też rzucić się z pazurami na nogę [oczywiście moją], gdy przestawałam ją głaskać i odchodziłam.
Próba odstraszenia jej od Tili jakimś `psik`, odsunięciem ręką itp, nie daje rezultatu. Wczoraj zaatakowała mnie, gdy próbowałam ją odsunąć [delikatnie] od jedzącej Tili. Oczywiście dałam Starce powąchać, co Tila ma w misce, wyjęłam troszkę psich chrupek i położyłam przed Starką, ale to nie o to chodziło. Kocica pełzła coraz bliżej, więc ja przytrzymałam. Chwilę tak wytrzymała sycząc i zawodząc, a potem był atak.
Siedzi teraz w klatce, patrzy na mnie błagalnie i miauczy bezgłośnie... Nigdy nie robiłam `zwrota` do Fundacji, starałam się aby koty, które zatrzymywały sie u nas, czy po jakimś zabiegu, czy wzięte z Fundacji na leczenie, trafiały od nas już do swoich domów. Tak było z Psotką. Tak jest z Lafumą, Białasem...
Jest mi źle z tym, że nie umiem sobie poradzić.