lidka02 pisze:Nie chowam głowy w piasek ......widać że i tak sie nie zrozumiemy....
Co do życia w bajce .......nie zyczysz mi takiej bajki , chodzi ci o życie rodzinne twoją chorą mame ...
Ja dość przeszłam mam 44 lata w tych latach pochowałam mamę jak miała 48 lat , rodzice byli alkoholikami ....Miałam babcie ona miała córkę z daunem , opiekowałam sie nimi jej córką , jeżdxiłam po szpitalach , ciocia zmarła nie od razu , babcia została mając 88 lat bez niej , bez drugiej córki , a wczesniej zmarł jej syn , a jeszcze wcześniej powiesił się jej mąż ......Zabrałam babcie do siebie , mój ojciec pił , babcia była leżąca , opiekowałam sie nią prawie dwa lata w domu..Przerobiliśmy pokój córy do babci , córa spała z nami ....Babcia leżąc miała odlezyny , dziury , robiła pod siebie , przychodziła pielęgniarka do niej na 30 min ..Dostawałam pieluchy babcia tak mnie przepraszała że muszę to robić , wstydziła się ja mówiłam spoko bedzie ok..I tak sobie żyłyśmy ja jej opowiadałam co tam słychać ona sie uśmiechała i mnie głaskała , była mi bliższa jak mama ...Odeszła tydzień przed swoją 90 , była z niej skóra i kości , siedziałam z nią na łóżku wieczorem a ona usiadła i zaczęła do mnie mówić , mąż wychodził do pracy ja się wystraszyłam bo przecież ona nie mogła się ruszać , krzykłam .Przerwałam jej śmierćmąż nie poszedł do pracy , wezwaliśmy pogotowie była trzy dni w agoni , a mój ojciec obok nawalony ..Siedziałam przy niej dzień i noc , trzeciego dnia mąż mnie wygnał żebym poszła się przespać , poszłam na chwile ale mu powiedziałam nie odchodź od babci , on ok.Poszedł sobie na chwile zrobić herbatę a babcia w tym momencie zmarła
.......Potem ojciec chorował rok , był leżący szpitale , nie mógł oddychać , zrobił się skóra i kości ...W szpitalu raz zrobił mu sie zakrzep , przewieziono go do Bydgoszczy w nocy , miał operacje pojechałam z mężem do niego , jak weszłam nie mogłam go poznać on pod rurkami , siny ..Kiwał żebym do niego podeszła złapał mnie za ręke , łzy leciały mu po policzkach , chciał cos powiedzieć nie mógł ..Ja powiedziałam bedzie jeszcze dobrze jutro przyjade .....jak dojechalismy do domu , po 20 min tel że tata nie zyje .......Nie oddałam nikogo opiekowałam się do końca ,chociaż mogłam mieć do rodziców żal , ale alkoholizm to choroba która dotyka słabszych ....coś zawsze musi sie wydarzyć w życiu żeby sięgnąć po butelke , byli dobrymi ludźmi żeby nie to... patrzyłam jak na moich oczach gasną , odchodzą , mimo starań nie mogłam nic zrobić ...Tylko żal do Boga dlaczego , dlaczego tak muszą się męczyć .A człowiek taki bezradny .....Nie pisz mi Iwonko o życiu bo swoje przezyłam ...Nawet nie jestem wstanie tego opisać bo po co , to zawsze będzie we mnie w mojej pamięci .........................Nie powinnam tego pisać bo to nie miejsce, ale nie myśl że tylko ty miałaś , czy masz problemy ..Jak ktoś jest czyimś dzieckiem to jego obowiązkiem jest zająć się najbliższymi ,nawet w najgorszej chorobie .Bo oni mają tylko nas , u mnie mieli tylko mnie.
Lidko, nie licytujmy się, proszę. To nie ma sensu. Współczuję Ci bardzo, że miałaś takie życie. Wiesz jak to jest w życiu, dla jednego ciężkie życie jest takie jakie Ty miałaś, dla kogoś innego tragedią życiową są sprawy, ktore nam wydają się błahe. Ja Ciebie doskonale rozumiem, to nie tak, że Ciebie nie rozumiem. Rozumiem Twoją samotną walkę, przecież nie raz dałam temu wyraz. Chciałabym tylko, żebyś potrafiła zrozumieć, że to zabijanie niczego nie rozwiązuje. Żebyś zrozumiała, że nie jestem w stanie odrzucić moich zasad, tak jak Ty nie potrafisz swoich. Wymieniłyśmy poglądy, Ty będziesz dalej ratować te wszystkie biedy, a ja będę walczyć dalej o nie rozdzielanie związanych ze sobą zwierząt i o nie zabijanie nowo narodzonych, tylko o powszechną sterylizację zwierząt domnych.
I wierzę, że uda się w ciągu kilku lat, o ile ludzie sypną grosze, gminy też, zamiast finansowac hycli - rozwiązać problem tej tragicznej sytuacji w Polsce. Bo wierzę, że jak Prezes Fundacji "Karuna" weźmie się za coś, to doprowadzi to do celu. Na szczęście ma wsparcie ludzi cieszących się autorytetem, więc i to też działa na korzyść.
I myślę, że na tym zakończę już (po raz nie wiem który
