no to mi bardzo przypomina zachowanie Żelki

ona trafiła do schroniska po zmarłym właścicielu ma ok 5 lat.
Na początku siedziała oczywiscie w łazience na kwarantannie - zbliżyć się do niej nie można było po prychała, syczała, łapą biła. Taka niezrównoważona nieźle... Nie pamiętam po jakim czasie ją wypuściłam z łazienki, ale to było pewnie półtora tygodnia. Na początku pod moją nieobecność była zamykana z powrotem, a potem już cały dzień z kotami. Biła je niemiłosiernie. U nas jest od kilku mc (może mało pocieszające

) i już jest coraz lepiej. Wcześniej można było ją tylko pogłaskać po głowie bo jak tylko ręka zjeżdżała niżej to było drapanie, teraz można nawet za ogon złapać byle bez przesady

z kotami leje się okazjonalnie - bardziej moja Nina ją tłuczę... z czego nie jestem zadowolona i staram się ją chamować.
Czasami zdarza jej się nawet zabawa z kotami

Bardzo lubi kocimiętkę więc jak widziałam, że jest w bojowym nastroju to jej wysypywałam - "naćpała" sie i było ok
