I wiadomości z pracującej niedzieli:
o 6 rano wyszłam z psami, jak zawsze mój wzrok musiał zahaczyć o krzaki i ku zdumieniu... cień przeleciał i schował się w dziurze!
czatowałam na te małe dranie siedząc w krzakach, pod oknami sąsiadów, w niedzielę, w roboczych ciuchach... w kościele biją dzwony, a ja namawiam słodkim głosem kicikici może mleczka, a może sheby spróbujecie....
Mamuśka jest oswojona, ale jej brzucho mi się nie podoba, wydaje się jakby znów zaciążyła :-X
Maluchy wyszły 3, czwartego ani widu ani słychu.
Po kilku godzinach w końcu udało się! Najpierw jeden, potem drugi łiiiii ! Zostawiłam je w domu w koszyku i poleciałam po trzeciego... po kolejnej godzinie prób przekupstwa, zabawy trawką z daleka, kuszeniem mleczkiem chwyciłam go ! Sru do koszyka piknikowego... a on drugą stroną sruuuuu do dziury... bo idiotka nie domknęłam drugich drzwiczek! Wściekła, zrozpaczona i psiocząca na swoją głupotę jeszcze próbowałam, czekałam, jednak niestety, maluch tak się wystraszył że szans nie było, odpuściłam, nie było rady.
Dwa złapane pojechały na Pogoń do kolegi Mikuś ( Michał ), jest chłopiec i dziewczynka, oba czarnuszki z małymi białymi muszkami pod brodą ( po mamusi). Pyrantelum dostały, Fiprexa też. Maleństwa takie są tycie jak pisklaczki, wystraszone, ale dobrze że w dwójkę, to ciut raźniej. Umówiłam się z Michałem, dalej próbuję łapać i jak będę miała trzeciego to dowiozę.
Wieczór, wracam od babci, patrzę (jak zawsze) w sławetne krzaki i co??? I siedzi trzeci knypek z czwartym! i Mamuśka też ! Czyli jednak wszystkie są całe i zdrowe! Oczywiście zwiały przede mną, ale moja motywacja złapania się podwoiła !
A przed oczami stanął mi obraz, że gdybym tego trzeciego złapała i mamuśkę od razu przecież też, to skazałabym tego czwartego na pewną śmierć bo byłam pewna że zostały tylko trzy.... opatrzność na szczęście pilnuje (albo tego kociaka

)
Foto relacja (foty z tel ):

To jest dokładnie szyb dylatacyjny między klatkami, ciągnie się zapewne aż na drugą stronę, ale z drugiej nie ma wyjścia. Na klatkę łapkę nie da się ich łapać, ale może ktoś by miał pomysł jak bym mogła jeszcze je złapać na większą odległość, bo te pewnie nie dadzą się już złapać w rękę jak tamte, a do klatki same mi nie wejdą

Byłam jeszcze u Pani Ireny (mama Michała) i zaszczepiłam, odpchliłam i odrobaczyłam kotkę, którą wzięły z córką na DT dzień wcześniej. Pani Irena mówiła że kotka dla niej ma pół roku, ale ja uważam że ma przynajmniej 2 latka. Jest cała czarna, nie za duża, ma błyszczące futerko i jest zadbana, zielonooka, oswojona i grzeczna, trochę była zestresowana i dokładnie nie obejrzałam czy na pewno to baba, ale tak myślę, wg mnie w ciąży nie jest, chyba że dopiero co zaszła i nie czuć pod palcami, nie dała się też odwrócić by brzucha sprawdzić czy nie jest posterylkowa. Mikuś prosiła bym strzeliła fotę, ale telefon mi padł :-\ więc foty nie będzie, ale myślę że można się z nimi umówić na sesję jak Ala będzie miała czas (chyba że by kotka została u tej Pani-fajnie by było bo Pani jest bardzo ok

) Dostałam też od nich trochę książek i filmów na bazar, jak dam radę to sama wystawię, jak nie, to może ktoś by zrobił, no i tyle w sumie