Jakby ktoś pilnie potrzebował starszego kota, to mam na wydaniu taką babunię

:

Doris trafiła we wrześniu zeszłego roku do wrocławskiego schroniska jako 15-letnia kotka. Podobno jej właściciel trafił do DPS i dlatego ją oddano, ale pewności nie mam. Na pewno była kotką domową i bardzo zadbaną, jak na taką staruszkę była w świetnym zdrowiu, czyściutka i odkarmiona. W schronisku była śmiertelnie wystraszona - i agresywna. Trafiła do mnie na DT kilka dni po przyjęciu do schroniska, w bardzo nędznym stanie psychicznym.
Nie będę ukrywała, że początkowo było z nią ciężko, jakbym wiedziała, jaki będę miała z nią cyrk, to nie wiem, czy bym się zdecydowała na zostanie jej DT

. Była agresywna, a do tego przy każdej próbie dotknięcia sikała pod siebie albo popuszczała kupę. Przez pierwsze tygodnie nie korzystała z kuwety. Była osowiała, apatyczna i generalnie nie za bardzo szło z nią nawiązać kontakt. Czasami jadła, a czasami nie. Nie chciała za nic wyjść z łazienki. Leżała w jednym kącie łazienki i nie ruszała się z niego. Nienawidziła mnie i moich kotów. No i oczywiście w końcu się rozchorowała, bo co innego może zrobić nieobsługiwalny kot, żeby uszczęśliwić swojego opiekuna.
Przy pomocy behawiorysty i weterynarza doszliśmy z nią do ładu gdzieś pod koniec grudnia. Wyzdrowiała. Wyniki krwi ma z dużym prawdopodobieństwem lepsze ode mnie. Wyszła z łazienki i niechętnie zamieszkała z moimi kotami. Nadal ich nie lubi, ale teraz to ona je terroryzuje, a nie one ją. Jest już całkiem sympatyczna, można ją w miarę bezpiecznie pogłaskać (testowane też na obcych ludziach

), mruczy i się garnie do człowieka. Jest niekłopotliwa - większość dnia przesypia, jest zdrowa, ładnie je, kuwetkuje.
Za nic nie oddawałabym tak wspaniałego kota

, gdyby nie to, że ona naprawdę nie jest szczęśliwa w towarzystwie innych kotów.

Robię jej ogłoszenia, ale jak na razie nikt się na niej nie poznał.

Jakby ktoś znał kogoś, kto do szczęścia potrzebuje kociego emeryta, to chętnie się babcią podzielę.
Doris potrzebuje naprawdę dobrego DS - spokojnego i odpowiedzialnego, no i z cierpliwością dla niej (Doris nie jest miziakiem, który potrafi się od razu sprzedać, poza tym jak coś się jej nie podoba, to nie patyczkuje się, tylko leci od razu z zębami i pazurami). Nie za bardzo nadaje się do domu z kotami i innymi zwierzętami (moje koty toleruje, ale tylko ledwo-ledwo, i nadal na nie warczy, jak się zbliżają). Na pewno nie do domu z małymi dziećmi. Na pewno nie do domu wychodzącego. Na pewno nie do domu z problemami finansowymi - je wyłącznie mokre i jest upiornie wybredna, poza tym załatwia się tylko do drewnianego Cat's Best-a, no i oczywiście w jej wieku trzeba się liczyć z kosztami leczenia. Trafiła do schronu niewysterylizowana i z uwagi na jej podeszły wiek nie robiliśmy jej sterylki (zdaniem weterynarza ryzyko było zupełnie nieopłacalne).