To sobie dzisiaj pojeździłyśmy. Najppierw u wetki i z powodu moich ostrych protestów przeciwko robieniu zastrzyków w domu

lub jeżdżeniu do najbliższej lub mi znanej ale nie aż tak dalekiej lecznicy na zastrzyki

trzeba było znaleźć inną lecznicę która ma odpowiedni długodziałający antybiotyk - pojechałyśmy do drugiej lecznicy a ponieważ tego nie przewidziałam to nie zdążyłam odwieźć Miki do domu i pojechałam z nią na ...moje zawodowe spotkanie

Mika była w transporterku ponad 5 godzin łącznie i dała radę. Jedynie zrobiła siku (nie dziwne) i wypuszczona w domu bardzo dlugo się myła, a zwłaszcza ogon.
Dostała dzisiaj też tolfedynę - kolejną dawkę przeciwzapalną i przeciwbólową. Trudno oczekiwać efektów po jednej dawce antybiotyku i bez kontynuacji go we wtorek, ale obie stwierdziłyśmy, ze nie ma już takiego smrodku z pyszczka, lub jest minimalny. Natomiast w uszku ciągle bagienko - dzisiaj kolejne czyszczenie uszka.
Tolfedynę zastrzyk i czyszczenie uszka Mika zniosła dzielnie i z wrodzoną sobie godnością. Potem ją zamknęłam w transporterku zapominając o tabletce na odrobaczanie - więc trzeba było dziewczynkę znów wziąc w obroty i generalnie sie udało, ale po wszystkim Mika wykonała taki ruch i wydała taki ostry głośny dźwiek chcąc ugryźć wetkę. Na szczęście obyło sie bez ran i krwi.
Mam wewnętrzne przekonanie, ze wetka umie sie obchodzić z Miką - trochę się to potwierdziło w drugiej lecznicy, gdy zupelnie Mice obcy wet miał tylko jej zrobić zastrzyk. Miałam ułamki sekund grozy gdy skuliła się jak do mega skoku i wyskoku z transporterka na gabinet - ale zaczęłam ją głaskac dokładnie tak samo i w te same miejsca jak ją głaszczę w nocy gdy do mnie przychodzi i sie uspokoiła a zastrzyk był szybki.
Antybiotyk działa dwa tygodnie - mam przyjśc na kontrolę i czyszczenie uszka za tydzień - jeśli okaże się, że działanie antybiotyku jest za słabe zostanie włączony steryd. Wertka z jednej strony ma nadzieję, ze mimo tego co w tym uchu jest to nie doszło do jakiegoś strasznego nadkazenia bakteryjnego, z drugiej jednak ciągle nie może wykluczyć że nie zaczął odrastać polip. Jeśli tak jest to najpierw leczenie sterydowe - jeśli tak będzie to wtedy włączę poszukiwania innych, niestandardowych metod leczenia np. homeopatii czy czegoś w tym stylu, aby nie osłabiać Mice ciągle odporności sterydami. Ale to przyszłość i koncepcja działania na wypadek najmniej optymistycznej wersji. bardziej optymistyczna jest taka, ze stan zapalny sie wyleczy i ucho będzie czyste.
Dlatego nie myslę teraz o tym co może będzie za iles tam tygodni.
Dzisiaj cieszę się, bo troszkę niby lepiej (adekwatnie do leczenia i jego długości), Mikunia się teraz bawi, ma apetyt. wyraźnie dobrze sie poczuła gdy zobaczyła, ze jest już w domu i w swoim stadzie. Nie muszę się denerwowac i kombinować z podawaniem leku i chodzić codziennie na zastrzyki.
Z gorszych wiadomości to będąc w dwóch lecznicach musiałam dwa razy zapłacić za wizytę (niezależnie od leczenia), ale to już trudno.
Z kolejnych dobrych wiadomości - Duża i Mała mają idealne, modelowe czy jak to jeszcze inaczej nazwać wyniki morfologii i biochemii plus dobre wyniki badania moczu.
A potem lub może jutro kilka refleksji z obserwacji zachowania Miki...