Piszę z prywatną sprawą

Mój ojciec miał udar,na szczęście dosyć lekki, w nocy przed wyjściem ze szpitala przez niedopilnowanie pielęgniarek i zostawienie mu balkonika przewrócił się i złamał kość udową.Miał zrobioną endoproteze biodra.W środe wypisali mi do domu w "super" stanie.Nie potrafi się nawet podnieść w łóżku,mimo że kupiłam mu specjalnie łóżko rehabilitacyjne na pilot za kupe kasy.Zostałam sama z opieką nad nim, nikt mi nie chce pomóc,jestem tylko ciągle odsyłana.Nie daję rady go nawet podnieść.Szpital umył ręce,wszystkie przychodnie w Rudzie też.Nawet MOPS.Miał wniosek ze szpitala o długoterminową opiekę pielęgniarki,ale po co mi to,jak nigdzie nie ma szans.O rehabilitacji nie ma co nawet mówić.Nie mam już siły,moje zdrowie siada, pewnie od stycznia nie przedłużą mi umowy za opieke.Czy ktoś nie ma może pomysłu? jeszcze mam problem z agresywnym psem,który teraz nawet na tate sie rzuce:(
Może ktoś zna kogoś z Halemby,kto chociaż raz przed południem wyszedłby z agresywnym,panicznie bojącym się wszystkich psem? Justyna ze schroniska była tak miła,że wychodziła z nim i po czasie w miarę ją zaakceptował.
Może ktoś wie gdzie jeszcze szukać pomocy

Nie chce mi się żyć...
