Moje bezdomniaczki dziękują Justy Lopez za przekazaną karmę
Byłam u dziadków oto kilka fotek:

Złotooki, jak widać oczko super

Senior...

Grubcio...

Senior ponownie, reszcie towarzystwa nie zrobiłam, jutro może wpadnę to zrobię, w każdym razie Zuzia dziękuje babci że jej nie oddała i się wdzięczy niesamowicie, Grubcio urzęduje z Księciem na lodówce ( a on całymi nocami u mnie siedzi i się objada, a tam udał że mnie nie poznał

), Złotooki urzęduje z dziadkiem, jego czarna siostra była na spacerze, Zuzia na poduszce za lodówką, Mikrus jak zwykle czaił się za rogiem...wesolutko...
wzięłam od babci jedną małą kuwetę, i łopatkę swoją, żwirku, kocyk wełniany i poszłam do pani karmicielki Mruczeńki, poradziłam jej aby pozwalała jej wejść do piwnicy się przespać, ponieważ ta kicia jest nieodporna i zaraz znowu zachoruje, nie wiem czy to dojdzie do skutku, ponieważ rowery stoją...

Kocurek akurat był pod klatką którego ta pani karmi, bardzo zaniedbany i zaropiałe oczy że szok, miauczał dopominając się o jedzonko, coś czuję że muszę tam coraz postawić michę, jakiś domek na cito, a tak w ogóle to szukać dla nich domków, bo jak przyjdzie taka zima jak ubiegłego roku to czarno to widzę

kicia jest niespełna roczną kotuńką, a już jako kociak swoją pierwszą zimę spędziła pod samochodami...szkoda że ja o tym nie wiedziałam, no i kocurek to samo...
pojechałam oczywiście w ten deszczysko nakarmić swoje firmowe
