K-ów, adopcje wirtualne naszych kotów - bezcenne!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 03, 2009 21:38 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Wiara w człowieka umarła mi gdzieś tak na początku tego tygodnia :lol:
Niech sie maluszkowi uda :ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 03, 2009 21:43 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Rustie pisze:Wiara w człowieka umarła mi gdzieś tak na początku tego tygodnia :lol:
Niech sie maluszkowi uda :ok:

to i tak dość na świeżo :wink:
A co na Ugorku, jakieś sensowne działania?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 03, 2009 21:53 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

A właśnie!
Kotów miało być kilkanascie, potem 7, jest 8 + maluchy nie wiadomo gdzie.
3 złapane po zabiegach (tzn jedna kicia była juz wczesniej wycięta :!: )
Do zlapania 2 podrostki plci nieokreślonej, 2 kocurki w tym jeden długowłosy i szylkreta z przychówkiem, jak juz wyprowadzi.
Koty z wyjatkiem szylkrety wydają się adopcyjne :( Tzn karmicielka je głaska, niestety juz wyjechała, więc ja moge tylko z łapką próbować. Ale te juz złapane w domu sie miziają.
To oczywiście niefajnie, ale z drugiej strony w przyszlym roku teren zmieni się w plac budowy, wjedzie ciężki sprzet, a przez srodek kociego karmnika pobiegnie sliczna, nowa ulica (w końcu!).

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 03, 2009 22:04 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Pokoiki w miarę sprzątnięte kicie wygłaskane
co niektóre dały mi po łapach
Koteczka po sterylne wieczorem dała mi do zrozumienia że nie życzy sobie
rozmowy ze mną podkład zmieniłem
uwaga jedna kotka jest w środkowym pokoju spanie zrobiła sobie w kantorku
za drzwiami łasi sie, mruczy tańczy miedzy nogami ale ostrożnie z głaskaniem w pewnym momencie
ładuje z sierpowego chyba lubi być sama ładnie korzysta z kuwety
uwielbia mięsko , nie udało mi się jej przekupić i tak dała mi po łapach
:(
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Czw wrz 03, 2009 22:06 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Rustie pisze:A właśnie!
Kotów miało być kilkanascie, potem 7, jest 8 + maluchy nie wiadomo gdzie.
3 złapane po zabiegach (tzn jedna kicia była juz wczesniej wycięta :!: )
Do zlapania 2 podrostki plci nieokreślonej, 2 kocurki w tym jeden długowłosy i szylkreta z przychówkiem, jak juz wyprowadzi.
Koty z wyjatkiem szylkrety wydają się adopcyjne :( Tzn karmicielka je głaska, niestety juz wyjechała, więc ja moge tylko z łapką próbować. Ale te juz złapane w domu sie miziają.
To oczywiście niefajnie, ale z drugiej strony w przyszlym roku teren zmieni się w plac budowy, wjedzie ciężki sprzet, a przez srodek kociego karmnika pobiegnie sliczna, nowa ulica (w końcu!).


super, że się tym zajęłaś :1luvu:

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 1:03 Re: K-ów, na czas przerwy miau info na forum AFN-u

anna09 pisze:Tweety, maluchy same nie jedzą. Po nocy w miseczkach było mnóstwo jedzenia, a maluchy rano były głodne. Tak jak napisała Miszelina, trochę same poliżą jedzenie, ale to jest stanowczo za mało. Potem wcinają jeszcze z palca, ale z miseczek już nie. Convalesence też troszeczkę same wypiją, ale więcej rozlewają włażąc w miseczki. Trzeba im podawać strzykawką, żeby w brzuszkach było odpowiednio dużo jedzenia. Chyba każdy, kto opiekował się takimi maluchami wie, że one dopiero uczą się jeść samodzielnie i trzeba je karmić, aby mieć pewność, że są najedzone. Rudo-biały ma mały apetyt (martwi mnie to, bo on jest z nich najmniejszy) i trzeba w niego wmuszać jedzenie, bo nie jest tak chętny do współpracy, jak rodzeństwo.
Dochodzi też kwestia czystości - one po nocy spędzonej samotnie w małych transporterach siedzą całe w sikach i kupkach.
Wielopole nie jest dobre dla takich maluszków :(



próbuję przeprawić się przez wszystkie zaległości miau-owe, i jak przeczytałam post Joli to mi się normalnie niedobrze zrobiło. 8O :strach:
Wiem, że już maluchy sa u Tweety, bo doczytałam, ale pozwólcie, że sobie napiszę co miałam na myśli.
"Czy nie uważacie, że one powinny siedzieć razem? Noce nie są zbyt ciepłe, a one przecież muszą się grzać...
Jedzenie trzeba im wtykać ile się da, bo pomrą. Maluch nie powie, że z głodu umiera :evil:

PS. Sądzicie, że Matka jeśli się złapie, to je jeszcze przyjmie? Z moich obserwacji wynika, że nawet kilkudniowa rozłąka powoduje zapomnianie po obu stronach, czyli istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że mama będzie je miała w nosie. (sprawa już przedawniona, ale se musiałam napisać)
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Pt wrz 04, 2009 1:27 Re: K-ów, na czas przerwy miau info na forum AFN-u

Akima pisze:mam pytanie. dzwoniła Pani w/s Bam Bama z Kazimierzy Wielkiej. Jest gotowa przyjechać po niego. Sytuacja taka: dom wychodzący. Jedna kotka, kocurek zginął niedawno pod kołami samochodu. Pani bardzo konkretna i niezle zniosla odmowe. Poprosiła tylko, żeby umieszczać że koty do wydania tylko do Krakowa bo uzasadnialam że to jest powód. Myślę, że mogłabym jeszcze odkręcić wszystko. Dobrze zrobilam odmawiając w sytuacji kiedy tyle kotów mamy do wydania. Pani naprawde konkretna i mila. Nie wiem... Powiedzcie coś proszę


i nie powiedziałaś jej, ze nie wydajemy kotów do domów wychodzących, a zwłaszcza takich, gdzie kot jest zamiennikiem poprzedniego kołowo-plaskatego?
Dziwne.
Obrazek

kosma_shiva

 
Posty: 3109
Od: Czw lip 03, 2008 16:56
Lokalizacja: Kraków, (Sanok)

Post » Pt wrz 04, 2009 7:24 Re: K-ów, na czas przerwy miau info na forum AFN-u

kosma_shiva pisze:
Akima pisze:mam pytanie. dzwoniła Pani w/s Bam Bama z Kazimierzy Wielkiej. Jest gotowa przyjechać po niego. Sytuacja taka: dom wychodzący. Jedna kotka, kocurek zginął niedawno pod kołami samochodu. Pani bardzo konkretna i niezle zniosla odmowe. Poprosiła tylko, żeby umieszczać że koty do wydania tylko do Krakowa bo uzasadnialam że to jest powód. Myślę, że mogłabym jeszcze odkręcić wszystko. Dobrze zrobilam odmawiając w sytuacji kiedy tyle kotów mamy do wydania. Pani naprawde konkretna i mila. Nie wiem... Powiedzcie coś proszę


i nie powiedziałaś jej, ze nie wydajemy kotów do domów wychodzących, a zwłaszcza takich, gdzie kot jest zamiennikiem poprzedniego kołowo-plaskatego?
Dziwne.


Nie skreslam domów wychodzących. Oddałam kilka kotów zanim zaczęłam współpracować z Fundacją do takich właśnie domków. Do dzisiaj ogroman większość ma się dobrze. Własciwie na kilkanaście domków nie żyje Shani i to nie wskutek wychodzenia na zewnątrz. Jeśli zaczniemy skreślać domy za wychodzenie kotów to wreszcie ludzie puszczą wici i nikt do AFN nie zadzwoni. Gdybym miała dom z ogrodem daleko od ruchliwej ulicy to moje koty też by były wychodzące. Czy uważasz że koty żyjące w domu mają wyłączność na szczęście a ludzie, którzy zapewniają kotom miłość, jedzenie i całe
wyposażenie nie zasługują na to aby mieć kota. Paranoja! Najważniejsze żeby przeprowadzić sensowny wywiad i żeby mieć do ludzi zaufanie. Biorąc pod uwagę standardy: dom nie wychodzący, zabezpieczony balkon - wydawalibyśmy 1 kota max na miesiąc albo i nie. Biorąc pod uwagę te standardy nie mogłabym adoptować od was kota bo nie mam zabezpieczonego balkonu a nawet gdybym chciałą to nie mogę bo administracja się nie zgodzi. Czy ten fakt eliminuje mnie z grona osób mających prawo do posiadania kota. Malibu i Sheridan wyprowadzili się właśnie do Tyńca i codziennie spacerują na szelkach ze swoimi nastoletnimi mamkami. Mam do tych ludzi zaufanie i wiem że koty są szczęśliwe. Ja nie wiem czy tym szylkretkom będzie lepiej na działkach czy byłoby lepiej w domu wychodzącym. Nie rozumiem dlaczego stosujemy podwójne standardy dla pół dzikich kotów jak szylkretki i swojaków.
Szylkretki wcale nie są takie dzikie. Można je brac na ręce choć tego nie lubią i syczą, ale nie atakują. Cały dzień siedza w klatce, są wypuszczane na 2 godziny. Nie dajemy im szansy na oswojenie. Siedzą już tak ponad dwa tygodnie. Może puścić je na pokój i zobaczyć co będzie. W klatce nie mogą się pobawić, nie mogą pobiegać. Ile im przyjdzie jeszcze tak wegetować. Jesli nie chcemy ich oswajać to mogą sobie dzikuny latać po pokoju. Będa napewno szczęśliwsze. Jeśli pojawią się problemy to wsadzimy je do klatki, ale chciałąbym dac im trochę przestrzeni. Miszelina jak myślisz? Tweety?

Czy 2 sreberka też będą ciachane i wypuszczane?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 7:45 Re: K-ów, na czas przerwy miau info na forum AFN-u

Akima pisze:
kosma_shiva pisze:
Akima pisze:mam pytanie. dzwoniła Pani w/s Bam Bama z Kazimierzy Wielkiej. Jest gotowa przyjechać po niego. Sytuacja taka: dom wychodzący. Jedna kotka, kocurek zginął niedawno pod kołami samochodu. Pani bardzo konkretna i niezle zniosla odmowe. Poprosiła tylko, żeby umieszczać że koty do wydania tylko do Krakowa bo uzasadnialam że to jest powód. Myślę, że mogłabym jeszcze odkręcić wszystko. Dobrze zrobilam odmawiając w sytuacji kiedy tyle kotów mamy do wydania. Pani naprawde konkretna i mila. Nie wiem... Powiedzcie coś proszę


i nie powiedziałaś jej, ze nie wydajemy kotów do domów wychodzących, a zwłaszcza takich, gdzie kot jest zamiennikiem poprzedniego kołowo-plaskatego?
Dziwne.


Nie skreslam domów wychodzących. Oddałam kilka kotów zanim zaczęłam współpracować z Fundacją do takich właśnie domków. Do dzisiaj ogroman większość ma się dobrze. Własciwie na kilkanaście domków nie żyje Shani i to nie wskutek wychodzenia na zewnątrz. Jeśli zaczniemy skreślać domy za wychodzenie kotów to wreszcie ludzie puszczą wici i nikt do AFN nie zadzwoni. Gdybym miała dom z ogrodem daleko od ruchliwej ulicy to moje koty też by były wychodzące. Czy uważasz że koty żyjące w domu mają wyłączność na szczęście a ludzie, którzy zapewniają kotom miłość, jedzenie i całe
wyposażenie nie zasługują na to aby mieć kota. Paranoja! Najważniejsze żeby przeprowadzić sensowny wywiad i żeby mieć do ludzi zaufanie. Biorąc pod uwagę standardy: dom nie wychodzący, zabezpieczony balkon - wydawalibyśmy 1 kota max na miesiąc albo i nie. Biorąc pod uwagę te standardy nie mogłabym adoptować od was kota bo nie mam zabezpieczonego balkonu a nawet gdybym chciałą to nie mogę bo administracja się nie zgodzi. Czy ten fakt eliminuje mnie z grona osób mających prawo do posiadania kota. Malibu i Sheridan wyprowadzili się właśnie do Tyńca i codziennie spacerują na szelkach ze swoimi nastoletnimi mamkami. Mam do tych ludzi zaufanie i wiem że koty są szczęśliwe. Ja nie wiem czy tym szylkretkom będzie lepiej na działkach czy byłoby lepiej w domu wychodzącym. Nie rozumiem dlaczego stosujemy podwójne standardy dla pół dzikich kotów jak szylkretki i swojaków.
Szylkretki wcale nie są takie dzikie. Można je brac na ręce choć tego nie lubią i syczą, ale nie atakują. Cały dzień siedza w klatce, są wypuszczane na 2 godziny. Nie dajemy im szansy na oswojenie. Siedzą już tak ponad dwa tygodnie. Może puścić je na pokój i zobaczyć co będzie. W klatce nie mogą się pobawić, nie mogą pobiegać. Ile im przyjdzie jeszcze tak wegetować. Jesli nie chcemy ich oswajać to mogą sobie dzikuny latać po pokoju. Będa napewno szczęśliwsze. Jeśli pojawią się problemy to wsadzimy je do klatki, ale chciałąbym dac im trochę przestrzeni. Miszelina jak myślisz? Tweety?

Czy 2 sreberka też będą ciachane i wypuszczane?


panienka jest mocno rokująca, kocurka oswaja Jafusia.
Myślę, że szylkretki można wypuścić już z klatki, one w razie czego same do niej wracają.

To nie kwestia podwójnych standardów tylko dzikusowatego kota mało kto chce nawet jako kota wychodzącego, spotkałam do tej pory ze dwie osoby, które coś takiego zaproponowały. Poza nimi wszyscy do tej pory chcieli koty mizinakowe, które będą wypuszczać. Gdyby byli jacyś ludzie chętni na kota nie lubiącego ludzi to pierwsza oddałabym im wszystkie te, z którymi nie wiadomo co zrobić zamiast odsyłać na działki czy do Kłaja. Oczywiście też uwzględniając otoczenie, bo wg mnie koty z Kłaja ze śmietnika mają większą szansę na długie życie niż te w domu wychodzącym kilkanaście metrów od ulicy. Na pewno nie wydamy szylkretek do domów wychodzących jeszcze przed ciachnięciem

Kosma, maluchy nie mogą być razem w klatce, ponieważ panowie się molestują więc Czako jest razem z Femką a Odi osobno - ten w dodatku molestuje też sam siebie, daje radę :wink: Dla zniechęcenia i za namową wetki smarowani są w okolicach strategicznych miejsc płynem przeciw obgryzaniu paznokci :wink:

Karaluszku, Zowisiu, co u Was? Jak smarkoty?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 8:02 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Miszelina mamy zielone światło od szefowej, puszczaj szylkretki po pokoju. Zobaczymy z rana jakie efekty :-)

Podwójne standady to nie zarzut do Fundacji tylko przykład, którym chciałam Kosmie uświadomić że domki wychodzące nie są czarną dziurą w której znikają koty. Szylkretki wróca na działki i będzie im tam albo dobrze albo źle, albo coś zjedza albo brzuszki będą burczeć. To jest ok, ale kochający domek zapewniający wszystko co możliwe, ale w którym kot może sam podjąć decyzję czy chcę pospacerować jest be. Hipokryzja myślenia. Wolę domki, w których mądrzy ludzie są ze mną szczerzy i mówią z góry, mieszkamy w domu kot będzie mógł wychodzić, niż zapewnienia Paniusi, która twierdzi że kotek nie będzie wychodził a potem wyrzuca go na ulicę. Są ludzie i ludzie i wywiad przedadopcyjny powinien eliminowac domki złe a nie wychodzące. Takie jest moje zdanie i proszę mnie za nie nie linczowac.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 8:10 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Witam.
Poradzcie mi proszę jakiego użyć preparatu by usunąć zapach moczu np z wykładziny.Takie coś by całkowicie usunąć zapach,by nie przyciągało kota w to samo miejsce.
Dzięki wielkie.
Pozdrawiam.

maja215

 
Posty: 362
Od: Nie lip 19, 2009 19:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 8:23 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Akima pisze:Miszelina mamy zielone światło od szefowej, puszczaj szylkretki po pokoju. Zobaczymy z rana jakie efekty :-)


OK, jek przyjde po sreberka, to puszcze kretki luzem. Potem i tak odwioze dzikuny, wiec zobacze, co i jak. Mam nadzieje, ze nie bedzie zle.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt wrz 04, 2009 8:24 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

Akima pisze:Miszelina mamy zielone światło od szefowej, puszczaj szylkretki po pokoju. Zobaczymy z rana jakie efekty :-)

Podwójne standady to nie zarzut do Fundacji tylko przykład, którym chciałam Kosmie uświadomić że domki wychodzące nie są czarną dziurą w której znikają koty. Szylkretki wróca na działki i będzie im tam albo dobrze albo źle, albo coś zjedza albo brzuszki będą burczeć. To jest ok, ale kochający domek zapewniający wszystko co możliwe, ale w którym kot może sam podjąć decyzję czy chcę pospacerować jest be. Hipokryzja myślenia. Wolę domki, w których mądrzy ludzie są ze mną szczerzy i mówią z góry, mieszkamy w domu kot będzie mógł wychodzić, niż zapewnienia Paniusi, która twierdzi że kotek nie będzie wychodził a potem wyrzuca go na ulicę. Są ludzie i ludzie i wywiad przedadopcyjny powinien eliminowac domki złe a nie wychodzące. Takie jest moje zdanie i proszę mnie za nie nie linczowac.


jedna z ważniejszych rzeczy w życiu, to mieć swoje zdanie (i w dodatku się z nim zgadzać :wink:).
Myślę, że tutejsze niezrozumienie jest wynikiem stosowania np. przeze mnie, pewnych skrótów myślowych, do nich na pewno należy zwrot "nie wydajemy do domów wychodzących". W tym momencie kilka kotów (tych miziankowych, nie półdzikich) jest w takich domach, bo przekonały mnie do siebie, wszystkie są to domu na uboczu, czasem wręcz na odludziu a co najważniejsze, że ze stosunkiem do kota pt "kot to też człowiek".
Natomiast większość osób dzwoniących i proponujących dom wychodzący jest to typ "przejechało mi kota, chcę drugiego".

A co do szylkretek to propozycja powrotu na działki jest związana z tym, że tam są regularnie dokarmiane, mają miejsca gdzie mogą się schować przed deszczem czy wiatrem. Gdyby tak nie było to równie dobrze mogłabym wypuścić je w parku pod oknami

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 8:29 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

miszelina pisze:
Akima pisze:Miszelina mamy zielone światło od szefowej, puszczaj szylkretki po pokoju. Zobaczymy z rana jakie efekty :-)


OK, jek przyjde po sreberka, to puszcze kretki luzem. Potem i tak odwioze dzikuny, wiec zobacze, co i jak. Mam nadzieje, ze nie bedzie zle.



Gdzie odwozisz dzikuny?
Dzisiaj było super. Nasikane trochę na papier ale to nic w porównaniu z tym co było wcześniej. Wreszcie można posprzatac i jeszcze czas na mizianie zostaje. Zrobiłam małe przemeblowanie, ciagle uderzałam paluchami u stopy o stół. Jak jest źle to poprzestawiaj. Zakupiłam Cleana do mycia. Mała szylkretka ok. Nie wiem jak z odrobaczaniem u nich, nie trzeba powtórzyć? Jedzenie z wieczora nie ruszone. Puszki wołowiny nie podchodzą towarzystwu. I jak ustaliłaś z Jafusią, na popołudnie czy na rano? Czy ktoś mógłby mnie kilka razy w tygodniu zastapić rano czy mam ciagnąć zmiany do końca swoich dni 8O Mogę, pewnie że mogę, ale przecież więcej nas jest w AFN.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 04, 2009 8:33 Re: K-ów, wirtualne adopcje naszych kotów - bezcenne!

maja215 pisze:Witam.
Poradzcie mi proszę jakiego użyć preparatu by usunąć zapach moczu np z wykładziny.Takie coś by całkowicie usunąć zapach,by nie przyciągało kota w to samo miejsce.
Dzięki wielkie.
Pozdrawiam.


np vitopar, mamy coś podobnego na Kocimskiej więc możesz podejść i wziąć trochę na próbę.
Akima, dzikuny jadą na szczepienie. Szylkretki można odrobaczyć ponownie, jest tam pyrantelum, ale to trzeba w dwie osoby

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 84 gości