Obiecana fotorelacja:
Niestety Dzidzia była nieobecna, bo akurat leżała sobie pod narkozą na stole operacyjnym. Jej sterylizacja obyła się bez większych problemów. Największy problem był z podaniem jej narkozy, bo sie tak biedaczka zestresowała, że nie chciała zasnąć i trzeba jej było podać leki dożylnie. Potem już wszystko poszło gładko. Dzidzia tuż po ściągnięciu szwów pojedzie do swojego nowego domku.
Srebrna też ma zaklepany domek, jak tylko skończy antybiotyk, będzie wysterylizowana i pojedzie do domu.
Biało-bura Kitka już się na dobre zadomowiła, ale jakoś nie trafiła jeszcze na swoją ludzką drugą połowę. Przeziębienie i biegunki, które ją męczyły to już tylko wspomnienie. Może ktoś mógłby jej porobić ogłoszenia?
Czarny Mruczek ma się dobrze. Na zdjęciach wyszedł jak zwykle kiepsko, ale to śliczne kociątko, które zaczepiało mnie zza fotela. Wyciągnięty na środek pokoju przez obcą babę do zdjęcia nie był zachwycony, co na zdjęciach widać doskonale. W rzeczywistości ma piękne oczy i aksamitne futerko, które z przyjemnością się głaszcze. Jego stan jest w tej chwili bardzo dobry, więc jak skończy brać witaminki wzmacniające, pójdzie w końcu na konsultację tej swojej nieszczęsnej łapki. Ma jeszcze leciutki wysięk surowiczy, ale pan doktor powiedział, że to juz mu nie przeszkadza. Najważniejsze, że opanowałyśmy ropne katarki i łezki, które go męczyły od kilku miesięcy. Wirus był bardzo odporny na wszelkie antybiotyki i ciężko go było wypędzić z tego małego, czarnego ciałka.
