Coś się z Burą dzieje. Od dwóch dni gdy się kładę spać to po chwili słyszę i czuję, że "coś" mi się pakuje na łóżko. Nie jest to Zenek. Kaśka najcześciej wtedy zaczyna szaleć (jak ja chce spać), więc to Bura jak nic. Wcześniej zdarzało mi się budzić i ją widzieć na łóżku a teraz bezczelnie pakuje się na wyrko jak tylko ja pomyślę o spaniu. Jakby tego było mało dzisiaj po raz pierwszy oficjalnie i stanowczo zaczęła do mnie gadać. Wcześniej to były jakieś nieśmiałe grr, grr, mrrr,... Do Kaśki mówiła bardzo często. Dzisiaj wskoczyła na łóżko, popatrzyła na żyrandol i głośno rzekła: "miau, miau" co znaczyło: "no dawaj tą trawę co wisi na żyrandolu". Dałam.
Dodam, że nie znęcam się nad kotami. Trawę dostają codziennie ale czas jej dostępności jest limitowany, bo Kaśka jeszcze nie dorosła do tego aby wiedzieć co z nią robić i bez pilnowania trawa przestałaby istnieć w ciągu 5 minut.