ana pisze:Dziewczyny, a czy miałybyście w ramach fundacji możliwość sporządzenia niewielkiego, ale "oficjalnego" (tzn. z logiem fundacji, TOZu czy czego tam jeszcze) plakatu / ulotki, które można by przypinać na tablicach informacyjnych w okolicach, gdzie kastrowane są koty? Że nacięte uszko = kastrowany kot, i co z tego wynika?annskr pisze: W większości wypadków sterylizacja - nacięte uszka i szeroka informacja o tym, że koty nie będą się rozmnażać, kocury znaczyć - uspokaja niechętnych, ale do tego trzeba współpracy karmicieli, z nią ciężko, i....
Kurcze, a może UM namówić na wydruk takowych. Można by we własnym zakresie brać od nich i rozwieszać?
Jak myślicie?
Jest sens do nich dzwonić/pisać w tej sprawie?
Do UMŁ - jest sens. Mają siły i środki - mogą. Moga wykorzystać media np.
My gadamy o tym z karmicielami, z ludźmi obserwującymi nas prz łapankach. Naprawdęspro tego jest, ludzie się interesują.
Ulotki - powiedzmy, że znalazłoby się sponosora, ale ktoś potem musialby z ulotkami latać, rozdawać, rozwieszać- i tu jest problem. Bo trzeba dotrzeć do nie-kociarzy. Więc zaprzyjażnione miejsca - sklepy zoo, lecznice - odpadają. Czyli potrzebny ktoś, kto będzie roznosil / rozdawal ludziom obojętnym. Co robisz z wtykanymi Ci na ulicy ulotkami? Czytasz różne na tablicach ogłoszeń?
Wiem jestem pesymistka

