terenia1 pisze:RudyiSrebrnyKot pisze:A może Kocia Chatka ma jakąś możliwość aby pomóc stodolakom z mojego podpisu?... Chodzi o te młode. Z 5 jeden umarł... Muszę je wziąć stamtąd, wyleczyć. Tylko co potem?... Powinny być w domu i oswajać się. Są dzikie. Podobno jeden daje się pogłaskać...
Przepraszam za OffTopic, ale już nie mam sił...
No niestety z dzikimi kociakami to jest problem, jeśli są jeszcze w miarę malutkie jest jakaś szansa na oswojenie, ale z większymi to już może być powazny problem. Niestety u nas nie ma szans na oswojenie kociaków wymagają one czasu, cierpliwosci i DT ale takiego jeszcze który siedzi w domu niestety. My w Kociej Chatce jesteśmy dwa razy dziennie - jedne dziewczyny krócej jedne dłużej i czasami zaczym obrobimy cała kociarnię niewiele czasu, albo wcale nie ma czasu na wygłaskanie kotów nie mówiąc o pracy z dzikimi lub półdzikimi kociakami niestetyKociaki większość dnia i nocy są same, bierzemy dzikie lub półdzikie koty ale jedynie na sterylki kastracje a potem wracają do siebie.
Zresztą ja osobiście nie jestem za oswajaniem dzikich lub półdzikich kotów, o ile w ogóle dadzą się oswoić, przykładem choć może być Szeba, która u Dorotki jest w domu chyba rok i do tej pory praktycznie nie da się dotknąć - niestety smutne ale prawdziwe
Dzięki... Przemyślę wszystko.