mjs pisze:
Kilkakrotnie nie tylko ja pisałam na tym wątku, żeby ostrożnie wchodzić na Wlp, bo koty biegają po wszystkich pomieszczeniach. Nie ma problemów z ostrożnym wejściem, bo koty nie drapią w drzwi, ani nie warują przy klamce. Są wypuszczone, bo w środkowym pomieszczeniu jest włączony dyfuzor z feliwayem, nie stać nas na dwa, a wszystkie koty powinny z niego skorzystać. Drzwi do kantorka zostały otwarte, bo zwyczajnie się nie zamykają. Gdy zostawiałyśmy z lutrą koty luzem wszystko, z czym mógłby być problem zostało zabezpieczone. Może któryś z panów zerknie na te drzwi , bo na moje oko problem nie jest na tyle poważnym żeby drzwi wymieniać.
Ryfka tłucze wszystkie koty, zwykle łapą nieuzbrojoną, choć bywa że się naprawdę wścieknie. Pamiętacie jak pisałam o totalnie zalanym przez Bercika prawym pokoju? Najprawdopodobniej tłukła go Ryfka. Na większej przestrzeni koty mają większe szanse na znalezienie schronienia przed naszą agresorką, w czterech ścianach leją gdzie popadnie ze strachu![]()
Bitwa najprawdopodobniej byłą z Myszką, która agresją reaguje nie tylko na człowieka, ale i na koty. To ona zadekowała się za drzwiami. Jeśli pozamykamy koty w pokojach to feliway lepiej zabrać, szkoda 7 dych. Moim zdaniem to zamknięcie na dłuższą metę im nie służy. Góralki np uwielbiają drapak w prawym pokoju, Gluś cudnie tuli się do Bercika, Milka regularnie korzysta z kuwet w prawym pokoju, a Negricia lubi kanapę w lewym. Te koty mają się socjalizować, bójki zawsze mogą się zdarzyć. W pierwszym pomieszczeniu jest jeszcze jedna klatka, myślę, że trzeba tam wsadzić Myszkę i zasłonić częściowo prześcieradłem, dając jej azyl na początek. Ona owszem tłucze łapami, ale do tej pory pazurów nie wysuwała.
Będzie jednak jak zdecydujecie.
dlatego proponuję aby feliwaya dać do pokoju gdzie jest Ryfka, bo pozostałe koty zachowują się chyba spokojnie. Koty jak zrozumiałam mogą swobodnie wędrować gdy jest tam ludź, myślę, że nie muszą tego robić gdy go nie ma. Wsadzenie Myszki do klatki na jakiś czas też może być dobrym rozwiązaniem, może się wyciszy.
Koty mają się socjalizować ale nie jest to do końca równoznaczne z tym, że każdy z każdym, mam żywy przykład w domu gdzie też jest podział na pokoje (niestety otwarte) i zapędzenie się niektórych kotów na "nie swój teren" jest powodem do walki na śmierć i życie, mimo, że feliway chodzi na okrągło..
Jeżeli jest możliwość to proponuję aby częściowo wrócić do poprzedniego systemu tzn gdy jest człowiek to ogony wpadają do siebie "na kawkę" ale potem idą grzecznie na zajęcia w podgrupach.
Powyższe przemyślenia są oparte na osobistych doświadczeniach, bo na co dzień mam do czynienia z większą grupa kotów na znacznie mniejszym obszarze i przeklinam brak możliwości izolacji niektórych od niektórych, te niektóre pewnie przeklinają za to mnie
