cóż, widać tracimy popularność, a przynajmniej wpisywalność, bo liczba postów rośnie i w innych wątkach nas cytują niekiedy

Zrobię update.
Rezydenci - ok. cała ekipa oddawała ostatnio krew i teraz się regeneruje żeby być w gotowości do dalszych działań. Wszyscy z chęcią zaakceptowali rolę Ratowników. A przynajmniej pociesza ich puszeczka Schmusów w nagrodę za oddanie krwi

Taśka - jak widać w fotostory - próbuje zdobyć miano Najpaskudniejszego Tymczasa, ale na razie ma jeszcze kilku konkurentów do pierwszego miejsca.
Łaciata - coraz śmielej wyłazi z kątów, a za jedzenie jest skłonna się drapać, przytulać i miziać. Ale bez miski do niej nie podejdę...
Krecik - za kilka godzin wybiera się oddać krew. Poza tym - spędza czas na rozmowach z Rezydentami. Najwyraźniej mają odmienne opinie na różne tematy, bo dość regularnie te rozmowy kończą się fruwaniem kłaków.
Uterus - marzy o głaskaniu. I kimś, kogo będzie miał dla siebie, najlepiej na wyłączność. Jest mu absolutnie obojętne kto i gdzie go głaszcze, bez stresu aklimatyzuje się w każdym nowym miejscu byleby go po prostu głaskać. Byliśmy na spacerze u Rodziców, byli zaskoczeni jego zachowaniem...
Dipol i Dyfrakcja zaskoczyły z żarciem, Dioda ma jeszcze opory. Obie panny są na kroplówkach.
Ja - spędzam czas głównie na abstrakcyjnych rozmowach telefonicznych, kiedy to nie mogę zrozumieć na jakim świecie żyję i o co w ogóle chodzi. Poza tym czytam jakieś teksty po rosyjsku lub ukraińsku (nie mam pojęcia, i tak nie znam cyrylicy) i co zabawniejsze odpowiadam na nie po angielsku. Mam wrażenie, że jestem na jakiejś karuzeli, która nabiera niebezpiecznej prędkości. Ale jeszcze nie spadłam.
Choć dziś mi czujność zjechała i zeżarłam świeżo kupionego śledzia bez przemyślenia. To był taki wielki słony śledź z beczki. Opisu co było dalej Wam oszczędzę, niektórzy mnie słyszeli na długo po największych sensacjach i jeszcze mieli wątpliwości czy na pewno nie wzywać pogotowia... Ale już jest OK, przynajmniej stabilnie.
A jutro - mam w planie 3 urzędy. Co więcej - MUSZĘ to jutro załatwić, cokolwiek by się nie działo. Kciuki niewątpliwie się przydadzą.
No dobra, idę spać, muszę wstać ok. 6 żeby zdążyć zrobić Diodzie kroplówkę przed wyjściem i wyprać futro. To już jakoś podejrzanie niedługo.