Ośrodek KOTERIA. Jesteśmy na wystawie kotów na Bielanach

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 27, 2013 20:13 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Przeczytałam dzisiaj rano artykuł, a kilka godzin później odebrałam telefon z lecznicy - złapane przez TŻ kotki okazały się już wysterylizowane. Oczywiście uszy miały niecięte...

Co do argumentu, że karmiciele znają swoje koty i bez znakowania potrafią wskazać, które już są wysterylizowane - nie zawsze. W poniedziałek łapaliśmy kotkę, żeby ją razem z jej maluchami zabrać do lecznicy. Karmicielka w stadzie kilku kotów wskazała nam tę podobno właściwą kotkę - tyle, że ta złapana w klatkę pokazała pięknie przycięte ucho. Ta właściwa nadal latała po rurach w piwnicy.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 27, 2013 20:39 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

U mnie mieszka kotka sterylizowana w Koterii :1luvu: Ma nacięte ucho, bo miała wrócić na ulicę. I nic jej się nie dzieje. Mimo iż sterylka była jakieś 2 lata temu.
Obrazek

monika794

Avatar użytkownika
 
Posty: 3696
Od: Sob kwi 18, 2009 1:24
Lokalizacja: Warszawa Ursus

Post » Śro mar 27, 2013 21:32 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Jestem za nacinaniem uszka wysterylizowanym/wykastrowanym kotom wolno żyjącym, które po zabiegu wracają do miejsca dawnego bytowania, ale...
Nigdy żaden złapany przeze mnie kot nie wrócił na podwórko, wszystkim znalazłam nowe domy. Uważam, że kot z naciętym uchem jest mniej "atrakcyjny" dla potencjalnych nowych opiekunów, dlatego mimo iż nie przelewa mi się nie skorzystałam z dobrodziejstwa, jakim jest Koteria. Kastracja 3 kocurków wraz odpchleniem, odrobaczeniem i leczeniem chorych oczu jednego z nich kosztowała już ok. 600 zł (finansowo pomogli mi dobrzy ludzie). Dwa kociaki znalazły dom, trzeci dobrze rokuje, choć idzie mu to wolno.Wolałam takie rozwiązanie niż wypuszczenie tych kotów (wcześniej przepisowo oznakowanych) na dalsza poniewierkę. Wydaje mi się, że zawsze i w każdej sytuacji powinno się kierować zdrowym rozsądkiem.
I mam jeszcze pytanie, czy nie macie problemów z wyadoptowaniem kotów z naciętym uchem? Czy takie adopcje zdarzają się często?Czy może nacięcie ucha sprawia, że nikt nawet nie próbuje szukać tym kotom domów?
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro mar 27, 2013 21:41 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Już wiele razy była na ten temat dyskusja...

Raz korzystałam przy sterylizacji działkowej kotki z pomocy fundacji w Krakowie, weterynarz zrobił kotce tatuaż na uchu, ale go nie przyciął. Przyznam, że taka opcja o wiele bardziej mi się podoba. Fakt, tatuaż może nie jest natychmiast widoczny z tak daleka jak nacięte ucho, ale jest wyraźny, więc też zapobiega ponownemu otwarciu kota.

Ostatnio z kolei gdy kastrowała bezdomne kotki inna fundacja w Tychach, weterynarz dał nam wybór czy ciąć uszy czy nie (w zależności od tego, czy kotki pójdą do adopcji). To także mi się podobało.

Chociaż naturalnie Koteria ma prawo do swoich procedur. Ale ja osobiście się cieszę, że nie obowiązują one wszystkich fundacji odgórnie.

Oczywiście, kotu nic się nie dzieje z powodu obcięcia kawałka ucha. Ale nie podoba mi się robienie tego bez naprawdę ważnej potrzeby.
Ostatnio edytowano Śro mar 27, 2013 21:43 przez Agulas74, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Śro mar 27, 2013 21:42 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Prowadzę profil JoKota, sporo naszych kotów ma cięte ucho. Pamiętam chyba dwa zapytania "co się kotkowi w uszko stało" - gdy wrzucaliśmy foty kocurków zaraz po kastracji, mieli mało czasu, żeby znaleźć cokolwiek, inaczej lądowaliby z powrotem na ulicy.
Więc te uszy były jeszcze "świeże", mogło być odrobinę zakrzepłej krwi - było widoczne.

Ale u kotów, które nie miał świeżej rany NIKT, ANI RAZU nie zapytał, co jest nie tak z uchem. Nikt tego nawet nie zauważał ;)

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro mar 27, 2013 21:48 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Szalony Kot pisze:
Ale u kotów, które nie miał świeżej rany NIKT, ANI RAZU nie zapytał, co jest nie tak z uchem. Nikt tego nawet nie zauważał ;)

No w to ja już nie uwierzę. Mogli nie pytać (bo może np. znali przyczynę) i mogło to im nie przeszkadzać , ale nie wierzę, że nie widzieli nacięcia.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro mar 27, 2013 21:53 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Niedawno wyadoptowywałam dwójkę (całouchych) tymczasów i pani mi z niejaką dumą pokazywała nacięte ucho swojej pierwszej kotki - adoptowanej z lecznicy po kastracji 'na talon.

Kotki do adopcji z naciętymi uszami miałam dwie. Jedna poszła w dwupaku z siostrą (bez naciętego ucha) - bez najmniejszych problemów i pytań. Drugą kotką uszczęśliwiłam mamę, więc chyba się nie liczy ;)

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 27, 2013 21:59 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

tajdzi pisze:Albo zobaczyłabym koty do odłapania, a nie znalazłabym karmicielki - to co? wszystkie trzeba by był otwierać, żeby sprawdzać?

Ale gdyby miały tatuaż to otwieranie by nie groziło.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Śro mar 27, 2013 22:00 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Agulas74 pisze:
tajdzi pisze:Albo zobaczyłabym koty do odłapania, a nie znalazłabym karmicielki - to co? wszystkie trzeba by był otwierać, żeby sprawdzać?

Ale gdyby miały tatuaż to otwieranie by nie groziło.

Tylko narkoza. Bo inaczej nie zajrzysz dzikiemu kotu do ucha, nie mówiąc o wyczyszczeniu potencjalnego świerzba.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 27, 2013 22:03 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Kiedyś pod pracą wiłam się po wale usiłując obejrzeć z daleka kota, a właściwie jego uszy. Zdziwionym koleżankom wytłumaczyłam, co chcę zobaczyć - były zachwycone prostotą metody i ta informacja przez kilka dni krążyła jako ciekawostka :) .
Nie wyobrażam sobie sterylizacji na większa skale bez wyraźnego znakowania zwierząt - to pomysł kogoś, kto to działanie zna tylko z telewizji :?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Śro mar 27, 2013 22:08 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

OKI pisze:
Tylko narkoza. Bo inaczej nie zajrzysz dzikiemu kotu do ucha, nie mówiąc o wyczyszczeniu potencjalnego świerzba.

Tak, dlatego w przypadku prawdziwych dzikusów nacinanie ma sens. Ale gdy kot ma iść o adopcji albo gdy jest po prostu oswojony, nie widzę sensu. Dlatego podoba mi się elastyczne podejście, praktykowane w niektórych fundacjach.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Śro mar 27, 2013 22:09 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Tatuaż w uchu - fajnie, a co jeśli kot jest czarny? Albo ma zaświerzbione, brudne uszy? Albo mamy grupę identycznych kotów (np,. czarnych lub burasów) - jak odróżnić kastraty zanim się je złapie do klatki-łapki? Nie mówić o tym, że obejrzeć dzikusowi wnętrze ucha na okoliczność tatuażu jest zazwyczaj niewykonalne.

Wybór czy ciąć, czy nie - super. Właśnie dlatego będę teraz łapać wszystkie koty z grupy, gdzie 3 są już na pewno wycięte - tylko nie wiadomo które. Będą miały szczęście, jeżeli blizny będą dobrze widoczne i wet nie będzie musiał ich otwierać... :(

Dla tych, którzy nie lubią wchodzić do linków, przeklejam artykuł w całości :wink:

Telefon od znajomej karmicielki – mamy w kolonii nowego kota. Przyszedł nie wiadomo skąd, dziki. Wygląda na kotkę. Wysterylizowana ta kotka? Nie wiadomo. Umawiamy się na oględziny – faktycznie, wygląda na kotkę (drobna), faktycznie dzika (nie podchodzi) – więc umawiamy się na łapankę. Po kilku podejściach udaje się nową kotkę złapać w klatkę-łapkę. W lecznicy kotka dostaje narkozę, ale po ogoleniu brzucha weterynarz znajduje bliznę. Kotka już była wysterylizowana…

A można było tego uniknąć w bardzo prosty sposób. Gdyby ta kotka została podczas sterylki (w narkozie) oznakowana poprzez nacięcie ucha, nie trzeba byłoby jej już łapać i narażać na ogromny stres, nie dostałaby niepotrzebnej narkozy… I tak kotka miała w sumie szczęście, bo gdyby została wysterylizowana poprzez nacięcie boczne, to być może dopiero w trakcie operacji weterynarz zauważyłby, że narządów rozrodczych brak.

Tnijmy uszy dla dobra kotów! Oznakowanie wysterylizowanego kota to oddanie mu ogromnej przysługi, dzięki temu kotu nie grożą „atrakcje” w postaci wielokrotnego łapania i narkozy. Nawet jeśli karmiciel zna wszystkie swoje koty i wie, które są wysterylizowane – koty czasem migrują, sytuacja po kilku latach może się zmienić… a co jeśli w kolonii jest kilka identycznych kotów, np. czarnych albo burych? Dzięki oznaczonym uszom wiadomo które z tych kotów łapać do sterylizacji, a które odganiać od klatek-łapek, które przegłodzić przed planowanym łapaniem, a które nakarmić do wypęku, żeby nie przeszkadzały włażąc do klatek.

Obcięcie koniuszka ucha odbywa się w narkozie (czyli jest bezbolesne) i goi się szybciej od cięć związanych z samym zabiegiem. Nacięcie ucha w żaden sposób nie wpływa na jego funkcję, kot z oznakowanym uchem słyszy tak samo jak przed zabiegiem. Koty nie przeglądają się w lustrze i nie brakuje im tego kawałeczka uszka! Za to karmiciel może z dumą pokazywać takie kocie uszy, bo to znak, że koty, którymi się opiekuje, są zadbane i nie będą przeszkadzać okolicznym mieszkańcom głośnymi serenadami albo smrodliwymi „wizytówkami” na oponach samochodów.

Natura nie lubi linii prostych, dlatego ucho właśnie trzeba naciąć prosto – nie pomylimy takiego oznakowania z wystrzępieniem uszu, jakie czasem kocury same sobie fundują podczas walk. Nacinanie ucha „w ząbek” albo wycinanie trójkącika z boku nie jest już tak oczywiste. Płasko obcięty koniuszek ucha to jasny znak, że kot jest kastratem.

Czy można jakoś inaczej oznaczyć wykastrowane koty? Można, oczywiście – ale nie ma innego skutecznego i trwałego sposobu. Tatuaż w uchu jest kompletnie niewidoczny podczas łapania kota ani nawet już po złapaniu, bez podania narkozy. Zwłaszcza jeśli to jest czarny kot, albo ma brudne lub zaświerzbione uszy. Czipowanie również nie zda egzaminu, z wielu powodów. Nawet jeśli wolontariusze łapiący koty mieliby czytnik do dyspozycji, to koty nie ustawią się w kolejce do sprawdzenia, który z nich ma czip. Również po złapaniu do klatki-łapki odczytanie czipa jest raczej niemożliwe – czytnik trzeba przysunąć bardzo blisko (15 – 30 cm albo prawie przy skórze, to zależy od typu urządzenia) i w dodatku kot powinien być nieruchomy przez kilka sekund. W dodatku czipy przemieszczają się pod skórą, więc wszczepione z lewej strony szyi po pewnym czasie mogą się znaleźć np. pod żuchwą. Jakby tego było mało, technologia idzie naprzód, czipy i czytniki się zmieniają, nie każdy czytnik odczytuje wszystkie rodzaje czipów… A na koniec trzeba jeszcze brać pod uwagę dodatkowe koszty czipów, czytników i zmarnowanego czasu na łapanie kotów, które już są wysterylizowane.

Koteria od trzech lat sterylizuje koty miejskie i znakuje je poprzez ucięcie końcówki ucha. Metoda ta jest bezbolesna (tnie się w narkozie), trwała i pozwala na jednoznaczną identyfikację kotów po kastracji. Nacięcie ucha w żaden sposób nie upośledza kota. A w dodatku – podobno - nacięte na płask ucho stało się wśród kotów miejskich niezwykle modne!



Amica - nie, przycięte ucho nie jest przeszkodą przy adopcji. Pamiętasz Złotooką? Dorosła, bura, grubawa kotka z podejrzeniem alergii pokarmowej, wylizanym do goła brzuchem, z mocno naciętym uchem (nota bene - kotka była odłowiona na sterylkę, ale okazała się już wykastrowana...). Ma wspaniały dom, z którym jestem w stałym kontakcie. Jest królową na włościach, a jej opiekunom nacięte ucho nie przeszkadzało nawet przez moment.

Poza tym w Koterii są też płatne sterylki, dla domowych kotów - wtedy możesz poprosić o pozostawienie całych uszu.

Mam serdeczną prośbę - proszę o podanie argumentu PRZECIWKO znakowaniu ucha poprzez przycięcie koniuszka. Mnie chyba brakuje wyobraźni :wink: a chciałabym takie poznać.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro mar 27, 2013 22:11 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Profil ma ponad 2 tysiące osób. Możesz nie wierzyć, ale naprawdę nikt nie zapytał ;)

Dla mnie wygląda to dyskretnie, jak się nie wie, czego szukać. Np. Duży Rudy: http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =3&theater
Ma jedno ucho płaskie, ale dopiero jak człowiek o tym wie, to zwraca uwagę - jest zbyt imponujący, żeby ktoś się przejął uchem :mrgreen:

Ryś ma cięte ucho: http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =3&theater
Też tego nie widać, jak się nie wie.

Tutaj ucho cięte jeszcze starszym typem, bardziej widocznym - też nie było problemów: http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =3&theater

Tutaj też starszy typ cięcia, żadnych pytań: http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =3&theater

Stary typ cięcia, na profilu żadnych pytań: http://www.facebook.com/photo.php?fbid= ... =3&theater

Awantury, że "krzywda i sadyzm" były przy Burilli, bo jemu ucho się pokrwawiło, a wkrótce potem miał sesję foto i widać było to bardzo. Ale jak się zagoiło to już ani jednego zapytania ;) http://jokot.pl/burilla,200.html

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro mar 27, 2013 22:12 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Agulas74 pisze:
OKI pisze:
Tylko narkoza. Bo inaczej nie zajrzysz dzikiemu kotu do ucha, nie mówiąc o wyczyszczeniu potencjalnego świerzba.

Tak, dlatego w przypadku prawdziwych dzikusów nacinanie ma sens. Ale gdy kot ma iść o adopcji albo gdy jest po prostu oswojony, nie widzę sensu. Dlatego podoba mi się elastyczne podejście, praktykowane w niektórych fundacjach.

Nie zawsze od razu wiadomo, że kot rokuje na domowego. W Koterii często dopiero po zabiegu, nawet po kilku dniach, okazuje się, że kot chce kontaktu z człowiekiem i warto szukać mu domu. I takim kotom szukamy domów, a wiele ich znajduje je a przycięte ucho nikomu nie przeszkadza :)

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro mar 27, 2013 22:20 Re: Ośrodek dla kotów miejskich KOTERIA. Awantura o ucho

Trzeba się spotkać z posłem Suskim. On na razie twardo twierdzi, że cięcie ucha to złamanie prawa. A, niestety, ma moc decyzyjną. Dobijmy się i pogadajmy. Bo będzie źle :(
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 85 gości