maczkowa pisze:Zamówiłam wczoraj trochę puszek, ale widzę, ze jeszcze nie wyszła dostawa. Nie pytałam- wziełam 400gr, bo akurat na nie promocja i najtańsze są, niby nie dużo, ale zawsze cos, plus sama uznałam, ze w lecie mniejsze lepsze, bo się nie zepsują. Jak Lim domówi to na jakąs chwilę zapas będziei bedziecie mogli wybierać z mniejszych i większych puszek. Poszło tez kilka małych dla kociąt smilli bo też promocja byłą i jakieś suche z punktów. Moze nie ich ukochane smakowo, ale jak się wymiesza z innym to dadzą radę zjeść. Zawsze to cos dla tych które nie dostają nic od swoich "pożal sie, Boże" opiekunów.
A teraz słowo ode mnie- nie kumam publicznego omawiania przezx Ciebie, Iza, zachowania Damiana w stosunku do obcych ludzi z jakichś działek i robienia tu Jego profilu psychologicznego. A już w ogóle nie kumam, w sytuacji, gdy Iza Ty zaczynasz temat, na który piszesz obszerne posty, zarzucania komuś, kto wdał się w dyskusję, że musisz tracić czas na odpowiadanie i tłumaczenie sytuacji. Oczekiwałaś, ze wszyscy bedą 100% zgodni z Twoimi opiniami i popierać i może jeszcze tłumaczyć Damianowi, którego poza postami na forum nie znamy, że nie powinien/ powinien z kimś rozmawiać/nie rozmawiać, ile czasu i na jaki temat?
Dziękujemy




Nie miałam na celu zarzucenie Stomachari- bo głównie tutaj odpowiadałam na posty- że tracę czas .Próbowałam jedynie najbardziej obrazowo wyjaśnić trudne aspekty karmiciela i związanych z tym stosunków z ludzmi.Oraz wyjaśnić dlaczego - mogę być poirytowana- kiedy nagminnie mnie pytają - ile mam kotów.Skąd mam na to pieniądze i ile mi za to płacą etc.Starałam się wyjaśnić- dlaczego unikam rozmów z takimi przypadkowymi osobami- które tak na prawdę nie są pomocne- tylko zabierają mi czas i energie.
Dla przykładu- miałam upierdliwego faceta- który codziennie wychodząc z psem w kółko zadawał to samo pytanie- znowu pani karmi te koty?A po co- przecież to koty - same dadzą radę.To szkodniki.etc i codziennie to samo.Musiałam przesunąć karmienie o kilka minut- żeby faceta nie spotykać.
W kwestii Damiana chodziło mi nie o radę z kim powinien lub nie powinien rozmawiać a bardziej o to- że chciałam wyjaśnić - że Damian mi pomagając- jest już zmęczony kocią robota.I dlaczego tak jest.Ze nie chodzi tylko o aspekt fizyczny ale o samą psychikę Damiana.Bardziej chodziło o to- o czym napisała Myszorek.Inaczej jest kiedy ja z Nim o tym rozmawiam inaczej kiedy może przeczytać opinię innych Osób.Absolutnie nie oczekiwałam zgodności w 100 procentach bo chyba Nikt tutaj z piszących - nie jest w takiej sytuacji z tak ogromnym ciężarem- im więcej kotów tym więcej miejsc -gdzie mogą się niefortunne sytuacje powielać.