Dzwoni do mnie kobieta. Dostała mój numer od kogoś z forum
Nikogo nie upoważniałam do rozdawania mojego numeru, ale
cotam
Kobieta mówi, że idzie właśnie do lecznicy i jak jej nie pomogę, uśpi kota.
Dzwoniła już do wszystkich organizacji i fundacji i wszyscy ją spuścili
Żal jej go. Błąka się, jest wychudzony, a ona nie może go zabrać, bo dziecko ma alergię
To już lepiej uśpić, bo chory i po co ma się męczyć.
Kazałam zrobić testy, skoro już idzie do tej lecznicy i jak będą ujemne kota wezmę
Jak już przyszło do konkretów, okazało się, że to jej kot.
Oddała go komuś, kto zrobił na niej dobre wrażenie.
Musiała, dziecko bardzo chorowało.
Chciała go odwiedzić, a tu kot poniewiera się niepotrzebny...
Siedzi teraz u mnie w klatce. Oczy jak pięciozłotówki, przerażony, zagubiony.
Głodny i brudny
Syczy, wyginając jednocześnie grzbiet go głaskania.
Rudy
A mnie trafia szlag