Nadbużańskie koty - do zamknięcia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 18, 2015 16:58 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Dostał kolejną porcję kroplówki. Jeść kategorycznie odmawia. Jego stan wciąż bez zmian.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2015 18:17 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Nadal wartujemy z :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: .
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob kwi 18, 2015 19:31 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Dzieciak długo nie jadł bo nie mógł z powodu zawalenia nosa, gardła... Musi się przełamać i zaskoczyć. Trzymam mocne palce by udało się :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Sob kwi 18, 2015 19:40 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Nie podoba mi się znajduś. Pewnie po pierwszym antybiotyku cudów nie powinnam oczekiwać, ale miałam nadzieję na jakąś poprawę do wieczora. Znów mu podałam podskórnie strzykawę kroplówki. Wet powiedział, że lepiej małe porcje a często. Wytarłam oczy, zakropliłam krople. Nie wiem, czy nie dostał temperatury, bo głowę ma gorącą. I leży już w innej pozycji. Nie z podkulonymi łapkami, ale na boku, z łapkami wyciągniętymi. Oczy ma cały czas zamknięte, dlatego wycieram je z ropy i zakraplam lek. Chyba boli go gardło czy krtań, bo tak się zachowuje jakby próbował wypluwać i z pyszczka też pojawia się obśliniona ropa.
Nie wygląda to dobrze. Szczególnie, że kompletnie nie chce jeść, a nie wiem ile już dni nie jadł, ale pewnie już bardzo długo. Żeby nie doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2015 19:43 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Steryd wet podał? Wiem jakie są zdania na ten temat.My podajemy jeśli kot ma niską temperaturę i nie je. Do żylnie aplikuje kotu. Musi być kopniak. Duphalayta też dostał?
Biedak, długo biedak jadł, chorował. Musi być mocno osłabiony!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Sob kwi 18, 2015 19:44 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Marta, a zajrzyj do pyszczka i chusteczką higieniczną powyciągaj co się da, bo tam pewnie zalega multum ropy, której on sam się nie pozbędzie :(
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob kwi 18, 2015 20:04 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Ropę obcieram. Sterydu nie podał, ale zapytam jutro. Jeśli rano będzie bez zmian to zawiozę go do innego weta, bo dziś byłam z nim u miejscowego, który nie ma możliwości zrobienia chociażby morfologii. Leży teraz w takiej wygodniejszej pozycji, jak koty którym jest ciepło. Trochę reaguje na dotyk. Jest jakby lekko otumaniony, ale na drapanie pod brodą zareagował.
Niefartowny czas, bo jutro po południu muszę wyjechać służbowo na kilka dni. Dobrze, gdyby zaskoczył do tego czasu, bo zostawię domownikom problem. Pani z gminy obiecała, że będzie przyjeżdzać do mnie i zabierać go codziennie do weta na zastrzyki, ale większym problemem jest jednak przypilnowanie, żeby zaczął jeść.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2015 20:18 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Pani z gminy, piszesz?
Z jednej strony problem gdy Cię powiadamia, z drugiej to niesamowite, że oferuje pomoc w zawożeniu do lekarza. Jakaś nietypowa urzędniczka. :ok:
Za koteńka trzymam kciuki, żeby mu się udało. Ile to biedactwo musialo się już nacierpieć w tym swoim krótkim życiu........
Za Ciebie też trzymam, no i cały czas czekam kiedy wreszcie skończysz te kursy, szkolenia itp.
Wiesz chyba dlaczego? :)
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob kwi 18, 2015 21:11 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Wiem Iwonka, ja też już mam dość. Chciałabym już odzyskać swoje życie i być panią swojego czasu. Jeszcze kilka miesięcy. A wtedy, to Ty już wiesz . . . :D
To pani z gminy zadzwoniła do mnie rano z informacją, że siedzi na drodze chory kot, w dodatku w pobliżu jej domu. Tak więc, teoretycznie to jej problem. Ale, że ja po pierwsze mam klatkę do przetrzymywania, ponadto jakieś tam doświadczenie w zajmowaniu się różnymi przypadkami, no i najważniejsze, nie potrafię odmówić żadnemu choremu kotu, to pognałam i przejęłam kota.
Ponadto zastanawiała się, czy stan w jakim on jest nie powinien zakończyć się eutanazją. Tym bardziej wolałam kota przejąć i powalczyć z choróbskiem. Dotychczas układa mi się współpraca z gminą w zakresie sterylek, dlatego jak mają tego typu problem to staram się pomóc. Nawet finansowo dzisiejsze leczenie gmina wzięła na siebie. Patrząc z ich strony to taki kot w sobotni poranek to problem. Schroniska tu nie ma, kilkadziesiąt km dalej jest takie, z którym mają umowę. Hycel chyba w soboty nie jeździ i nie wozi. Kot między decyzją o leczeniu a eutanazją. Weci, z którymi gmina ma umowę są na wyjeżdzie. Same komplikacje. Dlatego zabranie kocurka do mnie wybawiło ich z kłopotu. Tym bardziej nie mogą kręcić nosem na wożenie go na zastrzyki. Ale faktycznie, jest to pani z sercem do zwierząt.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2015 21:19 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Marto, a jak się miewa trikolorka w swoim nowym domku ? Masz wieści ?
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Sob kwi 18, 2015 22:52 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Szczerze mówiąc cały ten tydzień też byłam na szkoleniu i przez nawał zajęć nawet nie pomyślałam, żeby zadzwonić i zapytać. Miałam tylko informację następnego dnia. Kolega zadzwonił z informacjami, że tri jest troszkę wystraszona i nie chce jeść. Zostawiłam im mój transporter, żeby mała miała bezpieczny domek z kocykami z jej klatki, z pobytu u mnie. Najufniej traktuje żonę kolegi. Może dlatego, że przyzwyczaiła się do mnie, a więc kobiety. Ograniczyli jej przestrzeń do jednego pokoju. Obok miski z jedzeniem, kuweta z zabrudzonym przez tri żwirkiem, który dorzuciłam im w gratisie :wink:
Kolega wiedział, że miałam przerwę weekendową w szkoleniu i miał dzwonić w razie problemów. Ale cisza. W dodatku dodał, że raczej nie wchodzi w grę oddawanie tri, bo jego dzieciaki ciężko by to przeżyły. Szczególnie, że po śmierci pierwszej kotki cała czwórka płakała.
Zadzwonię do niego i zapytam jak tam po pierwszym tygodniu.

Czarny znajduś dostał porcję elektrolitów na noc. Oby rano było lepiej.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2015 8:57 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Jak tam kiciuś? Mam nadzieję, że lepiej :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Nie kwi 19, 2015 9:11 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Nic gorzej, nic lepiej. Zaczęłam się szykować, żeby jechać z nim na badania do lecznicy 40 km dalej, ale zadzwoniłam najpierw do wczorajszego weta. Powiedział, że nie ma sensu, bo trzeba zaczekać aż zaskoczy po antybiotyku. A przede wszystkim nawadniać, bo jest wycieńczony. Nawadnianie jest w jego przypadku najważniejsze. A, i faktycznie ASK - znajduś dostał wczoraj steryd.
Podałam mu dziś antybiotyk, zrobiłam ciepły wlew podskórny, nagrzałam termofor i czekamy na to jego zaskakiwanie. Elektrolity już się kończą, po 12 tej mam jechać do weta po drugą butlę.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop

marta-po

 
Posty: 3318
Od: Pon sie 15, 2011 17:19
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2015 9:39 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Biedny koteczek :( ale musi być lepiej :ok: Tobie Marta zawsze trafiają się takie bidy największe. Za wyzdrowienie chłopaka trzymam mocne kciuki :ok:

Też miałam zapytać o tri, ale z tego co piszesz to wszystko jest chyba dobrze :wink:
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Nie kwi 19, 2015 9:48 Re: Nadbużańskie koty - chory znajduś

Marta, mocno trzymam :ok:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 246 gości