Zmian na lepsze to nie ma.

Siki znajduję w dziwnych miejscach.
Kostek żyje głównie pod kanapą.

Lilka, Izabelinka i Dusia - nieszczęśliwe. A mnie całymi dniami nie ma w domu, nie ma kto kotów dopieścić.
Mały Morelek zajął Lilkową klatkę (Lilka nieszczęśliwa jeszcze bardziej po stracie swojego azylu), w nocy popłakiwał, też by chciał na rączki.
W garażu Mila popłakuje, musi się poprzytulać, a ja po paru minutach jej znikam.
Doba nie chce się rozciągnąć, więc koty u mnie są bezpieczne, nakarmione, ale miłości nie dostają tyle ile im się należy i potrzeba.

Mama bagiennych w lecznicy zdobyła imię - Syrenka. Bo tak płacze w klatce. Jak ją wywozić do tego lasu z powrotem?

A ja już nic nie mogę "dołożyć" u mnie.

Mam 19 kotów w domu (plus dwudziesta w ogródku). I tylko dwie ręce...