YennaM pisze:
widzisz, a ja jako chyba 7-latka z zamilowaniem wyrywalam skrzydelka muchom i patrzylam, co sie stanie (tak, wstyd mi dzisiaj). Jako 8-latka wrzucilam matce do goracej kapieli cale narecze ledwo co odkijankowionych zabek (zeby se popatrzyla, jakie piekne).
Z dzieckiem trzeba rozmawiac i uwrazliwiac. Bo dzieci w pewnym wieku sa glupie (a ciekawosc do zobaczenia co sie stanie, bywa ogromna). i od tego sa dorosli (dom, szkola, kosciol i te de). Tutaj czegos zabraklo.
I to, ze dziecko zrobilo cos tam niewyobrazalnie strasznego (bo zrobilo, nie mam watpliwosci) nie znaczy, ze nie rokuje.
Kwestia umiejetnego rozwiazania sprawy.
A, przepraszam, jako 7-8 latka to mrówki jadłam. Jak się człowiek głupich książek naczytał to się w afrotubylca bawił. Jakimś Verne'm mi się chyba wówczas odbijało.Z kolei sama piszesz, że wrzuciłaś mamie żabki żeby popatrzyła jakie fajne - nie przyszło Ci do głowy że gorąca woda je zabije, przecież mamie nie szkodziła - typowy przykład kiedy dziecko nie wiedziało że źle robi bo było dzieckiem i brakło zdolności przewidywania. Tak, z dzieckiem trzeba rozmawiać. Ten maluch został wkręcony przez starszego brata - starszy, duży, prawie dorosły, taki mądry i silny - takiego się słucha. Skoro zaproponował (może i pokazał wcześniej) taką zabawę, to ona jest fajna! I brakło po drodze uświadomienia że co innego bawić się
z kotkiem a co innego bawić się kotkiem, że kotek to nie piłka itd. Pytanie na ile ten trzylatek zdaje sobie sprawę że to co robił było złe.
Katia80, dzięki za linka - nie mam TV.
