mirka_t pisze:anna57 pisze:...Do mnie ta prawda też dotarła dopiero po ośmiu latach, lepiej pózno, jak wcale

Możesz zdradzić jak radzisz sobie z tą prawdą? Zaczęłaś już usypiać niechciane koty?
Mogę Tobie napisać.
Po prostu nie biorę wszystkich potrzebujących kotów do domu.
Zwłaszcza tych, które "polecają mi znajomi"
Jestem odporna na wszelkie wołania typu ' biedny kot potrzebuje domu, a ja nie mogę mu pomóc"
Już pisałam gdzieś, że na tymczas biorę koty wchodzące mi pod oczy. Tylko.
Koty z osiedla, na szczęście nie ścielące mi się pod nogi leczę i szukam im szybko domu.
Jakoś udaje mi się trzymać stan w normie.
No, z wyjątkiem Maryjana, który nie ma wzięcia
Ale jest fajnym, zrównoważonym, spokojnym kotem i mam nadzieję, że na niego też przyjdzie czas.
Sterylki aborcyjne są u mnie na porządku dziennym.
Nie urodziły mi się żadne kotki w domu.
Ostatnio wysterylizowałam kotkę na ostatnich nogach.
Nie, nie uśpiłam jeszcze slepych miotów, nie miałam okazji. Wszystko zatem przede mną.
Niechcianych kotów nie usypiam.
Wszystkie kotki z osiedla i bloków sąsiednich wysterylizowałam, parę kocurów przy okazji też.
Wyspowiadałam się już? Wiem, nie mam wątku, nie możesz tego sledzić

Przykro mi strasznie.
Edit. Nie o tym Zofia pisała.
Ja też odniosłam się w tej wypowiedzi do innego problemu.