Nie mam dobrych wieści...
Pani Basia ma .... nowego kota. W te wielkie mrozy zlitowała się nad kociną, która była dokarmiana przez sąsiadki pod blokiem. Kocina oczywiście domowa, oswojona.
Ma 1,5 roku, to bura koteczka.
O ile na początku dawała sobie radę w tym dużym stadzie, o tyle od jakiegoś czasu już jest źle. Jeden z kocurów nie lubi nowej lokatorki, gania ją, zapędza do kontenerka i nie pozwala wyjść, bije i gryzie. Było w końcu tak, że kicia całymi dniami siedziała w kontenerku - robiła tam nawet siusiu, a jeść nie chciała.
Sąsiadka pani Basi- starsza Pani (88lat), zlitowała się i wzięła kocię do siebie, ale tylko na kilka dni... P. Basia mówi , że kotka jet nie do poznania. Spaceruje po mieszkaniu, ma apetyt, załatwia się ładnie w kuwecie. Ale to lokum jest tylko na kilka dni.
P. Basia prosi o pomoc w znalezieniu zatępczego domu tymczasowego. Oferuje swoją pomoc przy szukaniu ds. Ja mogę zaoferować pomoc finansową przy ew. leczeniu i szczepieniu koteczki.
Mam parę zdjęć z komórki. Z tego lepszego czasu, gdy kicia jeszcze poruszała się po mieszkaniu:

Kicia jest bardzo ładna i wygląda na zdrową. Ma piękne zielone oczy, co widać na zdjęćiach.
A dla przypomnienia pozostałe koty:





Poproszę OlgęW o zmianę tytułu!