» Nie cze 27, 2010 21:07
Re: WAW Koty z Fabryki Koneser. Krwawa jatka.Stopniały śniegi[']
Z cyklu "wizyty, które będziemy pamietać".
Udałam się do Konesera po teatrze: suknia do ziemi, smokingowa marynarka, włos zlakierowany.
Grzecznie powiedziałam dzień dobry na bramie.
Drzwi od naszego budynku zamknięte na klucz, wróciłam na portiernię.
Zapytałam, co jest, ale grzecznie, bo strój zobowiązuje wszak.
Odbyłam około 20 minutową konwersację z panem, który wg mojej najlepszej wiedzy jest panem L. O kotach, koneserze, remontach oraz ziemiach ojczystych, bo się okazało, że i on mój były sąsiad i mamy wspólnych znajomych.
Pan otworzył mi drzwi, zaniósł - uwaga - 4 pudła kitiketa i trzy wory jakiejs karmy marketowej z sesji od młodych par, poradził, gdzie się udać w celu przeniesienia szafki, doniósł, że mieli kontrolę z miasta, powiedział, że koty to leniwce i że się snują po całym obiekcie.
Podsumowując: mamy duzo szajsowatej suchej karmy, w szafce, ktora jest w zamknietym budynku, zeby sie tam dostac trzeba prosic panow o otwarcie.
Trzeba by isc do pani Bogusi poprosic o nowe miejsce na szafkę.
Moge sprobowac we wtorek lub srode, ale jesli ktoras moze wczesniej, albo ma natchnienie, to z przyjemnoscia oddam załatwianie?
I najmilsze: koty byly 4. Dziadka widzialam pierwszy raz od jesieni, slicznie wygląda.
Niestety, jak stalam z karmą ustawily sie na starym podworku i nie wytrzymalam, nakarmilam je tam, bo nie chcialy za mna isc a ja chcialam wiedziec, ze zjadly na pewno.
Reszte odnioslam w nowe miejsce.
Koty grubiutkie i mile.
No, to tyle.
A, polecam BARDZO balet "Tanczymy Bacha".
NIE POLECAM Szopena.
Ale na Bacha idzcie, warto.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.