Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 19, 2006 23:45

Ja w żadnym wypadku nie sugeruję, że Ty prosiłaś kogokolwiek o pomoc. Przeciwnie uważam, że Tobie należy się pomoc, chociaż o nią nie prosisz.

Chodzi mi o to, że tak dalej nie może być, bo to jest dla Ciebie za duży ciężar, a Ty sama wydaje mi się, tego starasz się nie dostrzegać. Jeśli Cię w jakikolwiek sposób obraziłam przepraszam, ale na pewno nie zamierzałam zrobić ci przykrości, ani Ciebie pouczać.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Śro lip 19, 2006 23:59

Iśka a co ja bym bez tego ciężaru robiła? Nic innego nie sprawia mi takiej udręki a zarazem satysfakcji. U mnie nie ma problemu, że TŻ nie zgodzi się na kota, że sąsiadom koty przeszkadzają, że do weta daleko. Koty mieszkają w przyzwoitych warunkach. Nie są samotne i niedopieszczone. Co mogę to robię. O pomoc też proszę tylko moje prośby są zawsze nieśmiałe. Niestety nie mogę nikomu obiecać, że nie wezmę następnego kota. Nie mogę obiecać, że szybko wydam kilka kotów.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lip 20, 2006 0:04

Mnie masz obiecać, że nie weźmiesz nowego pod swój dach jeśli nie odejdzie od Ciebie 3/4 obecnych. Bo jak widzisz zasnąć przez Ciebie nie mogę :)

I szukaj domów dla tych rozpieszczeńców, bo Cię niedługo nie będzie widać spod tych Twoich podopiecznych.
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Czw lip 20, 2006 6:55

Sledzę z nudów inne wątki i czasem są bardzo ostre. Zawsze przeciw temu protestuję, bo atakować należy problem, nie osoby! Sytuacja jak u Mirki była w niejednym domu, nawet jeśli tam mniej kotów, bo trudno uniknąć niektórych chorób. Są koty, dla których domku znależć nie mozna, też wszędzie. Dla innych trzeba szukać do skutku, a w kryzysie - pomagać. Jak Lufka dziś?
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lip 20, 2006 9:17

Iśka pisze:Mnie masz obiecać, że nie weźmiesz nowego pod swój dach jeśli nie odejdzie od Ciebie 3/4 obecnych. Bo jak widzisz zasnąć przez Ciebie nie mogę :)

I szukaj domów dla tych rozpieszczeńców, bo Cię niedługo nie będzie widać spod tych Twoich podopiecznych.


Iśka - przepraszam ale się usmiecham. Wcale nie cynicznie, czy złośliwie. Ale się usmiecham. Potrzebny mi był czyjś optymizm z rańca i mam nadzieję, że Mirka mi wybaczy, że wtracam sie w jej wątek.
Mam trzy razy mniej kotów w domu niż Mirka, zaklęte koło chorób jest właściwie takie samo i uwierz mi, Iśka, ja zwyczjnie nie mam czasu na ogłoszenia [w i-necie, gazetach lokalnych i ogólnopolskich itd.]. Ja mam dziesiątkę i nie wyrabiam, a co dopiero Mirka. Na dodatek rozmowy z ewentualnymi domkami są chyba najbardziej wyczerpującą rzeczą jaką znam. Z przyjemnością zleciłabym tę robotę komuś, kto jest bardziej asertywny ode mnie, żebym mogła tylko na samym końcu pogadać z osobą, która kota chce zabrać. Podejrzewam, że Mirka też.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw lip 20, 2006 10:33

Agn pisze:
Iśka pisze:Mnie masz obiecać, że nie weźmiesz nowego pod swój dach jeśli nie odejdzie od Ciebie 3/4 obecnych. Bo jak widzisz zasnąć przez Ciebie nie mogę :)

I szukaj domów dla tych rozpieszczeńców, bo Cię niedługo nie będzie widać spod tych Twoich podopiecznych.


Iśka - przepraszam ale się usmiecham. Wcale nie cynicznie, czy złośliwie. Ale się usmiecham. Potrzebny mi był czyjś optymizm z rańca i mam nadzieję, że Mirka mi wybaczy, że wtracam sie w jej wątek.
Mam trzy razy mniej kotów w domu niż Mirka, zaklęte koło chorób jest właściwie takie samo i uwierz mi, Iśka, ja zwyczjnie nie mam czasu na ogłoszenia [w i-necie, gazetach lokalnych i ogólnopolskich itd.]. Ja mam dziesiątkę i nie wyrabiam, a co dopiero Mirka. Na dodatek rozmowy z ewentualnymi domkami są chyba najbardziej wyczerpującą rzeczą jaką znam. Z przyjemnością zleciłabym tę robotę komuś, kto jest bardziej asertywny ode mnie, żebym mogła tylko na samym końcu pogadać z osobą, która kota chce zabrać. Podejrzewam, że Mirka też.


Podłączę się, bo ja też.
I mnie się wydaje, że zupełnie nie umiem rozmawiać z przyszłymi domami i działam zniechęcająco :(
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18766
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw lip 20, 2006 10:49

Może i dobrze, ze zostało to poruszone na forum, spojrzenie innych, ale ostrożnie wydających swoje opinie, bardzo się tu przyda, a zrozumienie Mirki i jej problemów, o których Mirka nie potrafi pisać dość kwieciście i dramatycznie, może poruszy mimo wszystko niejednego, skorego pomóc.
Znam Mirkę nie od dziś i tez próbowałam z nią rozmawiać tak jak Iśka, tyle że prywatnie. Wiem, że Mirki się nie przekona, nigdy nie miałam dość kontrargumentów, a usta mi zamykała zupełnie pytaniem: "a, co, miałam go zostawić tam na pewną śmierć?". Po pewnym czasie stwierdziłam, że Mirka świetnie sobie radzi z nawet z tą ilością, gdyby nie kasa, której zaczyna najbardziej brakować w szczególnych, jak teraz, przypadkach.
Problem Mirki w wyadoptowaniu polega na tym, ze za mało zgłasza się domków, które Mirka może zaakceptować. Wcale mnie to nie dziwię i myślę, że większość na forum tak czuje - po miesiącach przebywania u niej kota, jego leczeniu, pielęgnacji, często oswajaniu, nie łatwo jest oddać kota do domu do którego nie ma przekonania, że kot będzie miał tam lepiej niż u niej..
W zasadzie jej stadko różni się od przeciętnego azylu (zdanego na pomoc z zewnątrz) jedynie mniejszą ilością adopcji, a że są to zwykle koty dorosłe, a więc mało atrakcyjne, często po przebyciu poważnych chorób, co też nie sprzyja adopcjom, to i potencjalnych domów mało.
Myślę, że nie byłoby problemu, gdyby Mirka (tak, jak ja i większość z nas) zatrzymała się na mniejszej ilości kotów i nie brała więcej, ponad swoje możliwości, ale co stało by się z tymi kotami, których by nie wzięła? Na to pytanie niech każdy sam sobie odpowie, a filozofia działania Mirki w moim odczuciu polega na tym, że wprawdzie nie uratuje wszystkich kotów, ale skoro kot w potrzebie stanął na jej drodze, to ona jest od tego, aby mu pomóc... a my spróbujmy tylko czasem jej w tym pomóc.
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lip 20, 2006 10:53

ariel pisze:
Agn pisze:
Iśka pisze:Mnie masz obiecać, że nie weźmiesz nowego pod swój dach jeśli nie odejdzie od Ciebie 3/4 obecnych. Bo jak widzisz zasnąć przez Ciebie nie mogę :)

I szukaj domów dla tych rozpieszczeńców, bo Cię niedługo nie będzie widać spod tych Twoich podopiecznych.


Iśka - przepraszam ale się usmiecham. Wcale nie cynicznie, czy złośliwie. Ale się usmiecham. Potrzebny mi był czyjś optymizm z rańca i mam nadzieję, że Mirka mi wybaczy, że wtracam sie w jej wątek.
Mam trzy razy mniej kotów w domu niż Mirka, zaklęte koło chorób jest właściwie takie samo i uwierz mi, Iśka, ja zwyczjnie nie mam czasu na ogłoszenia [w i-necie, gazetach lokalnych i ogólnopolskich itd.]. Ja mam dziesiątkę i nie wyrabiam, a co dopiero Mirka. Na dodatek rozmowy z ewentualnymi domkami są chyba najbardziej wyczerpującą rzeczą jaką znam. Z przyjemnością zleciłabym tę robotę komuś, kto jest bardziej asertywny ode mnie, żebym mogła tylko na samym końcu pogadać z osobą, która kota chce zabrać. Podejrzewam, że Mirka też.


Podłączę się, bo ja też.
I mnie się wydaje, że zupełnie nie umiem rozmawiać z przyszłymi domami i działam zniechęcająco :(


Ja na pewno działam zniechęcająco :roll: Już kilka razy pytano mnie czy aby na pewno chcę te koty oddać... Zostałam już też wyśmiana nie raz, pouczana (na temat wychodzenia, wolności etc.). Nie mam strasznej ilości kotów (w tej chwili cztery bez przydziału i jeden zamówiony), ale często koty do adopcji długo u mnie siedzą, po kilka miesięcy. Ja jednak wiem, że muszę im znaleźć domy choćby nie wiem co. Bo inaczej nie będzie miejsca dla następnych.

Pamiętajmy, że dużo kotów na małej powierzchni sprzyja wszelkim choróbskom. Dlatego zaczyna się błędne koło chorób i nie chce się skończyć. I m.in. dlatego trzeba koty wyadoptowywać.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw lip 20, 2006 11:05

Ja mam ten sam problem co Mirka, tyle że kotów mam niemal dwa razy tyle co ona... :(

I też nie potrafię zostawic na ulicy potrzebującego kota.
Tzn fizycznie mogę tyle ze potem umierałabym zabijana powoli przez wyrzuty sumienia.
I nie potrafie zadzwonic do kogos z informacją,że znalazłam kota i nie moge go wziac do domu bo: nie mam miejsca/ pieniędzy/siły/czasu/etc i tym samym zwalic na niego odpowiedzialność za zwierzaka.

Rozumiem Mirkę. Wiem jak jest jej ciezko bo mnie jest ciezko tak samo.
Z powodu opieki nad tyloma kotami nie jestem w stanie podjąc żadnej pracy, nie ma niedzieli, świat, wolnego dnia, wolnej godziny, nie ma 5zł zeby kupic sobie najpotrzebniejsze rzeczy ( ja kiedys nie miałam za co kupic podpasek, wyobrazacie to sobie? )


Jedyne wyjscie to zorganizowana pomoc: transportowa, finansowa, adopcyjna. Taka sama jak dla azylu, schroniska czy innego przytuliska dla zwierząt,.
I współpraca. Bo bez tego nic sie nie zdziała.

Mirka, trzymam kciuki. Jakkolwiek infantylnie by to nie brzmiało.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw lip 20, 2006 14:51

Bardzo dziękuję za powyższe wypowiedzi. Podpisuję się pod tym, co napisała Kasia D.
Osobiście od dawna uważam, że forum to „zaraza”. Niejednego „nowego” ostrzegałam przed tą „zarazą”. Polega ona na tym, że otwiera człowiekowi oczy na różne sprawy, o których wcześniej nie miał pojęcia. Sprawy, które drążą mózg i nie dają zasnąć. Osoby nadto wrażliwe nie wytrzymują i wpadają w taki kierat jak ja. Na początku wydaje się to proste. Biorę kota, trochę podleczę, podtuczę i znajdę mu dom. Na ogół na początku to się udaje. Potem jest coraz trudniej o ten dom dla kota a raptem potrzebujących przybywa. Pomaganie kotom staje się nałogiem. Wcześniej nie myślałam, że będę w stanie znieść tyle stresu zwłaszcza, gdy kot umierał na moich rękach, że mimo mikrej postury mam w sobie tyle fizycznej siły żeby kilka razy dziennie nosić koty do weta, taszczyć do domu wory żwirku i karmy.
Zawsze zakładam nowemu kotu, który jest do adopcji wątek. Przez jakiś czas w nim pisuję. Z ogłoszeniami mam przykre doświadczenia a rozmowy z ludźmi zawsze wyprowadzają mnie z równowagi. W tym momencie bardzo by się przydała pomoc innych osób w szukaniu domów. Z tym po prostu nie daję sobie rady.



Lufka dzisiaj podjadła trochę mokrego RC. Sama z własnej woli i jak na razie niewiele, więc nadal dokarmiam ją ze strzykawki. Ważne, że jest coraz lepiej.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lip 20, 2006 20:38

mirka_t - bardzo dziękuję ci za tą ostatnią wypowiedź którą traktuję jako ostrzeżenie. Wydaje mi się bowiem, ze jestem kolejną osobą która może w ten nałóg popaść...
Pomagam kotom - i psom bo straszna psiara ze mnie :wink: - ale tylko w pewnym, dość ograniczonym zakresie... chyba chciałąbym zeby tak pozostało.
Podziwiam ciebie, twoje kocie stado, twoją determinację i odpowiedzialność, czytając twój wątek - nie raz miałam łzy wzruszenia w oczach, czasem smutku, radość i smutek, tak jak w tytule. Ale póki co postaram się nie wkraczać na tą drogę - bo wygląda na to, ze nie ma z niej odwrotu.

Pozdrawiam serdecznie ciebie, pozostałe "kocie mamy" i życzę dużo sił.
Postaram się też w miarę swoich możliwości pomóc. Buziaki.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 20, 2006 22:28

No to ja już nic nie mówię bo właśnie mam o jednego kota - kotkę zakatarzoną - więcej od pół godziny... :roll:
Czy to możliwe żeby córeczka podwórkowej kotki wzięła i zasnąła zaraz po podaniu maści do oczu i kropli na pchły?

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 20, 2006 22:36

Paulinatob widzę, że szybko Ciebie dopadło. Oby tylko z umiarem. To, że kocie urodzone na ulicy z matki „ulicznicy” spokojnie zasypia w pieleszach domowych to całkiem normalne. Większość kotów jest „domowa” niezależnie od tego gdzie się urodziły i wychowały. Życzę zdrówka dla koteczki i oczywiście najlepszego domu z możliwych.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Czw lip 20, 2006 22:42

Ech...
Od tej kotki wyłapałam kociaki we wrześniu - i poszły do domów. Mam więc nadzieję, ze i ona szybko znajdzie domek. Tydzień temu też wydałam jednego malucha... ja mam na stanie swoje 2 i poł kota (poł, bo Czesiek wychodzi jako pierwszy i ostatni z moich kotów) i nie chcę tego zmieniać... :roll:
No a mamuśkę muszę jakoś złapać i wysterylizowac...

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 20, 2006 23:38

Fraszka, napisałaś w bardzo mądry i wyważony sposób. Zobaczcie, w tych zakoconych na maxa domach jest czasem tyle kotów, co w azylach czy w schroniskach. Najczęściej takie, które gdzie indziej byłyby bez szans. Ja podziwiam bezinteresowne oddanie całego siebie ich sprawom. Zachorowć mogły wszędzie i zastanówmy się, gdzie miałyby większą szansę wyzdrowieć? Mirka ma wiedzę i umiejętności wetki, ale i zaufanych wetów, do których czasem kilka razy dziennie chodzi. Podać zastrzyk, leki na zagazowany brzuszek może każdy. A dostrzec moment, w którym trzeba zareagować może tylko ten, kto jest z nimi całą dobę! Taka opieka to jak praca zawodowa wykonywana z sercem w nielimitowanym czasie. Kiedys tu pisałam, widziałam te koty i dom dostosowany dla nich. Matka z maluchami w osobnym pokoju, żeby sie nie stresowała. Reszta zadbana, mająca swoje domki, ogrodzony wybieg na balkonie. Pomagając masz pewność, że każdy grosik jest dla nich, bo sama Mirka ma te koty i to cały jej majątek!
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Google [Bot], sherab i 110 gości