Filcuś to kicia. w piątek marzłam z nimi ponad godzinę, czekając na Dorotę, która zgodziła się przyjechać z transporterem i pożyczonym po drodze od Anieli podbierakiem.
widziałam, jak traktują ją inne koty - normalnie zmieniały się przy niej jak na warcie. najpierw Posęp przy niej siedział potem Buba i dwie srebrne siostrzyczki - Sępik i Seledynka. chciała też podejść Kołtunka, ale Seledynka ją odgoniła. nigdy nie widziałam takiej sytuacji.
niestety, nie dała się wtedy złapać, odchodziła. nie chciałyśmy się rzucać za nią w pogoń, bo zastraszyłybyśmy ją. schowała się gdzieś w grobach.
wczoraj p. Grażyna jej w ogóle nie widziała.
dzisiaj jej nie zobaczyliśmy przy karmieniu, tylko dwie panie dokarmiające powiedziały nam, że jest chory kotek, który siedział, trząsł się i nie mógł się podeprzeć łapką.

już wiedziałam, który to
szukaliśmy w 6 osób... zajrzałam w okolicę jednej z budek, głęboko schowanej. no i z wejścia do tej budki wystawał srebrny, pręgowany ogon
Filcuś nijak nie reagował, przykryliśmy z TWZ wejście do budki kratką, przekręciliśmy otworem do góry i zabraliśmy całą budkę. Filcuś nie próbował uciekać, nic, siedział na dnie z główką przyciśniętą nosem do ściany. tragicznie.
panie były zdziwione, podobno były w czwartek i Filcak zachowywał się normalnie. na zdjęciach z zeszłego piątku mam dowód, że je. dopiero w ten piątek było widać, ze coś jest nie tak. tzn. nie było to bardzo jawne, ale ja wiedziałam, bo go znam. no i śnił mi się

ale już przy łapaniach Sępika miałam podejrzenia względem Filcaka... różnie jadał.
Anuk z TWZ zawieźli ją do weta razem z budką. temperatura poniżej termometru, dostał podgrzane elektrolity, leży na podgrzewaczu. jutro wyniki krwi i USG - o ile dożyje.
oby dożył

ja lubię wszystkie cmentarniaki, ale Filcak?....no, to Filcak. mistrzyni łapania w locie.