Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 01, 2013 16:07 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Biedne koteczki :( .
[*]

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob cze 01, 2013 18:53 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Zaraz zaczynam karmienie.Czuje się okropnie.Potwornie boli mnie od wczoraj głowa.Radosna muzyka dobiegająca z plaży i masa ludzi która się przetacza w tą i z powrotem mnie dzisiaj dobija.Znowu część kotów z drugiej trasy karmienia sie nie pokaże, bo to akurat rejon tutaj gdzie największy hałas.

Wskutek wczorajszej ulewy wylał kanał na lotnisku.W niektórych miejscach szłam w wodzie po kolana.Wiele miejsc mam tutaj zalanych.Dzisiaj będę wiedziała czy zeszła woda.Nadal nie widzę Księżniczki.Jej teren był wczoraj tak podtopiony,że chyba nie miała szans dotrzeć na posiłek, tym bardziej że ma problem z chodzeniem.Nawet nie wiem czy żyje.......

O kotkach za TM napisze w nocy.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob cze 01, 2013 19:02 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Wracałam z miasta i wzrok w stronę miejsca Trusi [*].Dwa razy byłam wyrzucić śmieci i znowu to samo.To miejsce mnie zabija. :cry: Puste miejsce po Trusi [*] :cry: :cry: :cry: Ryczę cały dzień.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin


Post » Sob cze 01, 2013 22:46 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

dopiero teraz przeczytałam :cry: tak bardzo mi przykro :cry:
płaczę razem z Tobą Izuniu :cry:
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 01, 2013 23:41 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Dopiero wróciłam.Poszłam jeszcze...wyrzucić śmieci......postać i popatrzeć na krzaczek Trusi [*] Zawsze pod nim siedziała.....

Grają tutaj rewelacyjna muzykę.Właściwie taka jak lubię.Dobry rock.Akurat moje lata......

To rozkleja mnie chyba jeszcze bardziej.Jezioro i rzeka świetnie niosą dżwiek.Mają dobre nagłośnienie.Mimo to nie potrafię zagłuszyć myśli......

Za dużo czuję, za dużo widzę, za dużo bólu ostatnio mnie spotyka....Dziękuję Wam że mogę się tym bólem z Wami podzielić.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob cze 01, 2013 23:45 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Posprzątałam wszystko w ciągu dnia.Było ciężko jak nigdy.Wszytkie myśli dzisiaj krążą wokół tego co się wydarzyło ostatnio.Zwłaszcza wczoraj.


Przed chwilką dostałam smsa od Meża.Pyta mnie co u mnie?Nawet nie wiem co mam Mu napisać.....
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 02, 2013 0:14 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Zacznę od Honoratki [*]Będzie mi łatwiej bo jak się znowu rozryczę to nie dam rady nic pisać.

Odeszła wczoraj około godziny 19.15.Poprzedniego dnia zauważyłam że jest wyrażnie żle.Nic nie zjadła.Za każdym razem kiedy ją dotykałam wydawała gardłowe mruczenie.Praktycznie cały dzień przespała w jednej pozycji.Wczoraj przeniosła się z kartonika w klatce do kuwety.Już wtedy wiedziałam że odejdzie. Przełożyłam ją na kocyk za kuwetą.To kryta kuweta więc chciałam żeby miała spokój w zacisznym miejscu.Kilka razy w ciągu dnia zachodziłam do niej.Widać było że siły ją opuszczają zupełnie.Około godziny 19.05 wyszłam na 10 minut żeby nakarmić kotki przy śmietniku i zajrzeć czy Trusia się w końcu pokazała.Padało nadal ale już nie tak intensywnie.Poprosiłam Honoratkę żeby poczekała.Ze zaraz wrócę.....Wróciłam a ona w tym czasie umknęła mi .....na zawsze.Ostatni raz przed moim wyjściem zamruczała gardłowo.

Była z nami 6 lat.Kiedy ją poznałam była stosunkowo młoda.Miała góra 2 lata.Wysoka ciąża, zabiedzenie i tylko brzuch prawie do ziemi.To był pierwszy przypadek kiedy kotkę po tak wysokiej aborcji wypuściłam bardzo szybko.Stres ją zabijał.Nie chciała nic jeść.Była przerażona.Musiałam zaryzykować.

Chodziłam do niej po 2-3 razy dziennie zanosząc co najlepsze ,żeby tylko szybko doszła do zdrowia.Pokazała mi sie na oczy dopiero czwartego dnia.Potem było już coraz lepiej.

Dosyć szybko zregenerowała siły, nabrała masy i pięknego futra.Miała cudowne oczy.Jej wzrok zawsze przykuwał moją uwagę.Uwielbiałam na nia patrzeć kiedy biegła na stołówke wśród wysokiej trawy.Zawsze robiła to pięknie i z gracją.Lekko i zwinnie jakby płynęła.

Potem zawsze pierwsza wybiegała na spotkanie.Prowadziła w miejsce gdzie juz czekały inne koty.


Kiedy ją zabrałam do siebie bardzo brakowało mi tych powitań.Ale te powitania ostatnio były dla mnie i dla niej już zbyt bolesne i ryzykowne niestety.Kotka coraz częściej robiła rzeczy zupełnie nieprzewidziane.Wybiegała na jezdnie.Zanim ją zabrałam raz musiałam zatrzymać samochód aby jej nie zrobił krzywdy.

Mam nadzieję że była z nami szczęśliwa......

Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 02, 2013 0:18 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Honoratka [*]

Obrazek

Żegnaj Kochana.Byłaś bardzo bardzo wyjątkowa......z bólem będę pamiętać.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 02, 2013 1:05 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Trusia [*].Wczoraj dosłownie przez kilka minut widziałam Trusię [*] żywą.Tym bardziej zdruzgotał mnie fakt po tym co zobaczyłam kiedy podniosłam ciałko.Głównie to spowodowało ze chciałam wyjaśnić okoliczności jej obrażeń przed śmiercią bo dla mnie to co zobaczyłam z tym czym byłam świadkiem było wręcz niewytłumaczalne.

Zwykle karmiłam Trusię [*] 4 razy dziennie.Pierwszy posiłek był około godziny 12.00 lub 13.00.Wychodziłam patrzałam czy już czeka i szłam do niej.Czasem kiedy padało lub było zimno siedziała w budce która miała w pobliżu.Drugi posiłek dostawała pomiędzy godziną 18.00 a 19.00.Wtedy zwykle kamie kotki przy śmietniku również po drugiej stronie.Potem jadę w pierwsza trase i kiedy wracam ide trasą która karmiłam Honoratkę [*].Wtedy Trusia [*] dostawała dokładke.Kiedy wracam z tej trasy ide nad rzeczke karmić min.koty z bazy.Potem wracam i ide karmic do miasta.Wtedy zwykle szłam do Trusi [*] albo wychodząc w tą trasę albo z niej wracając.Ona chyba bardzo lubiała te odwiedziny i nie zawsze aż tak bardzo zależało jej na jedzeniu tylko bardziej na tym aby mi pokazać swoje fikołki.Tylko ona umiała je robić w taki sposób....

Zwykle po 4 obchodzie i spotkaniu szła już spać.

Jednak przedwczoraj nie było jej już kiedy zaczynałam trasę miastową.Pomyślałam ze może już poszła zmęczona w dodatku padał deszcz.Pogoda była bardzo senna, koty w domu spały wiec nie zauważyłam w tym nic nadzwyczajnego ze poszła wcześniej.Czasem przy złej pogodzie tak robiła.Tej nocy grzmiało i błyskało mocno.

Wczoraj około godziny 13.00 poszłam jak zwykle.Pogoda była dobra bo burza zaczeła sie znacznie póżniej.Nie było jej.Zostawiłam jedzenie.Potem poszłam do miasta i już zaczeło się zapowiadac ze pogoda sie popsuje.Wróciłam i znowu tam poszłam.Jedzenie było zjedzone.Prawie wszystko.Właściwie mnie to trochę zaskoczyło bo dziki o tej porze nie przychodza ale pomyślałam ze może przyszły inne koty i dojadły.Czasem tam zachodzą Biedroneczki albo Zulu.
Brak Trusi poważnie mnie zaniepokoił.Wiem ze miała gniazdo w krzakach tuz obok i często tam spała.Przejrzałam budki i nadal nic.
Wróciłam.Rozpętała się burza.Potworna ulewa.Około godziny 19.05 poszłam nakarmić kotki pod śmietnikiem i znowu poszłam do Trusi.Nałożyłam jedzenia.Wróciłam.Po lotnisku poszłam trasa Honoratki.Trusi [*] nadal nie było.Jedzenie tym razem było nie ruszone.Zdenerwowałam sie na dobre ale jeszcze łudziłam ze moze to przez ta pogode.Ze może wcześniej zjadła.

Kiedy wracałam zobaczyłam że siedzi przy talerzu i je.Kupowałam dla niej i jeszcze jednej kotki ostatnio specjalnie saszetki Felixa te dla kociaków bo są drobniutkie.Bardzo je lubiła.Podeszłam do niej i widzę że jest cała mokra.Nie do konca mnie to zdziwiło jednak bo czasem kiedy było ciepło siedziała i sobie moknęła.
Powiedziałam jej ze szkoda ze sie nie schowała gdzieś w taką ulewe i ze za kilka minut znowu przyjdę.

Poszłam nad rzeczkę.Wychodzac z klatki spojrzałam w kierunku Trusi [*].Siedziała na drodze i wyglądała jakby myła sobie brzuszek z deszczu.

Wróciłam i zobaczyłam ją na ulicy.Biegłam co sił bo jeszcze miałam nadzieję.Nie chciałam żeby ją rozjechano.Była taka cieplutka......i mokra.Przyniosłam ją na góre na klatkę i mało nie zemdlałam.

Ona miała zerwana całą powłokę brzuszną.Razem z ciałem.Widać było gołe mięśnie.Brakowało odbytu i narządów rodnych.Tylna łapka była złamana powyżej nadgarstka.

Te obrażenia powstały wcześniej.Prawdopodobnie poprzedniej nocy.W tym miejscu na ulicy nie było zupełnie śladów krwi.Sama śmierć nastąpiła w wyniku uderzenia w głowę i wylewu.Na ulicy tylko w tym miejscu była odrobina krwi.

Była mokra, bo prawdopodobnie gdzieś leżała w takim stanie przez wiele godzin.Deszcz na nią padał i być może zmył krew od ran które miała.Dodatkowo po tylnych łapkach chodziły czarne mrówki.

Nie widziałam jej kiedy i jak się przemieściła.Widziałam ja tylko kiedy siedziała i jadła a potem na betonie kiedy się myła widziałam ja z daleka.

W takim stanie dotarła do ulicy i próbowała ja przejść.Szkoda ze kierowcy zabrakło serca.Brakowało jej tak niewiele.Leżała prawie przy samym krawężniku.

Wetka była zdumiona ze kotka jadła.Zdumiona że szła w takim stanie.Ja nadal nie mogę wyjść z szoku.

Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 02, 2013 1:12 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Trusia [*]

Obrazek

Żegnaj Kochana.Bardzo cierpię......
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 02, 2013 1:15 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Dzisiaj już nie mogę.Sił mi brakuje.Jutro Wam napisze o tym co przypuszcza Wetka, co myśle ja, czego się dowiedziałam i nie dowiedziałam.Rozmawiałam tutaj jeszcze z kilkoma osobami.Chciałam się dowiedzieć...czegokolwiek.

Dobranoc.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 02, 2013 6:15 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Strasznie to smutne, współczuję....
Obrazek

evik75

 
Posty: 807
Od: Czw mar 29, 2012 21:26

Post » Nie cze 02, 2013 9:07 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

brak słów Kochana, naprawdę brak.. :cry:
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie cze 02, 2013 10:08 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

skarbonka pisze:brak słów Kochana, naprawdę brak.. :cry:


Ania znasz mnie długo.Wiesz że jestem dociekliwa, konsekwentna czasem do bólu.Że dużo widzę, obserwuję.

Najbardziej boli mnie fakt że odeszła w taki sposób.Chociaż z tego co twierdzi Wetka ona juz nie całkiem była świadoma.Moim zdaniem zachowała jednak w bólu jakieś resztki świadomości ,bo szła do mnie.Szła do jedynej osoby która z nią była przez te wszystkie lata.Była z nami prawie 10 lat.Nie chciała ot tak sobie przebiec ulicy, jak to często robiła wcześniej.To dwupasmowa dosyć szeroka ruchliwa ulica.Nawet nie mam siły myśleć ,ile bólu włożyła w to ,żeby się przez nią przetoczyć w takim stanie.I ...prawie jej się udało.Prawie......

Wszystko zataiła i skomplikowała mi pogoda.W tym dniu była ulewa.Wiele kotów było mokrych.Niektóre tak jakby wpadły wręcz do wody.Trusia [*] wyglądała tak samo.Kiedy ją zobaczyłam z daleka że jest i je odetchnęłam z ulgą.Podeszłam na chwilkę pogłaskałam przy jedzeniu, zapytałam czemu sie gdzieś nie schowała i przeszłam ulice.Ona siedziała i jadła.Nic kompletnie nic mnie nie zaalarmowało że jest tak żle.

Kiedy wyszłam z klatki z jedzeniem dla kotków z bazy ,siedziała juz w innym miejscu i sie myła.Koty często sie myją po deszczu.

Jej zachowanie wydało mi sie zupełnie naturalne i nie odbiegajace od normy.Boli mnie, bardzo boli mnie fakt ze nie widziałam momentu jej przemieszczania sie od kociej stołówki do miejsca w którym potem sie myła.Zabrakło mi 10 minut.Musiałam iść nakarmić inne koty i wrócić.Wróciłabym i albo poszłabym do niej kolejny raz albo ona zdążyłaby przejść do mnie.Wtedy musiałabym ja wziąść na rece zeby przenieść.Wtedy zobaczyłabym co sie dzieje.Gdyby jednak nie przeszła i czekała u siebie czekałaby pod krzaczkiem lub samochodem.Musiałaby wyjsć, zeby dotrzeć do miejsca gdzie kłade jedzenie.Wtedy też zauważylabym jak chodzi.


Nie wiem....nie wiem dlaczego czasem wszystko tak żle sie układa.Nie wiem - wiem że to najbardziej boli.I znowu ryczę.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, northh, sylwiah28 i 256 gości