MalgosiaZ pisze:Witam Cię serdecznie w gronie osób ześwirowanych na punkcie kotów z Palucha

.
Sama widzisz ,że tylko prawdziwy dom przywróci kotu zdrowie

.
A Siostrę dla Luzaka - znajdziemy

. Daj tylko znać kiedy będziesz gotowa na powiększenie Rodziny.
Luzak podobno dobrze znosił inne koty (zniósł przebywanie w pokoju ze Stefanem

Wydaje mi się, że kocim katarem zaraził się w schronisku, bo przyjęto go na początku września, na zdjęciu z kwarantanny (odnalazłam je w wątku nr 7) wyglądał dość zdrowo, a do pokoju adopcyjnego trafił chyba dopiero na początku listopada (a może był tam wcześniej, ale cofnięto go do szpitala? to są tylko moje gdybania). Na pewno nie był dzikim kotem, z okna też komuś raczej nie wypadł, nie wiem, gdzie go złapano, ale na pewno był kanapowcem.
Tak sobie myślę, że po prostu poprzedniemu właścicielowi nie chciało się go szukać.
Na Paluchu byłam tylko ten jedyny raz - pojechaliśmy z moim facetem po kota i wróciliśmy z Luzakiem. Wyprawa na cały dzień prawie, bo nie mamy auta, a mieszkamy na Targówku. Nie oglądaliśmy wcześniej ogłoszeń w necie, po prostu wpadliśmy na pomysł wzięcia kota ze schroniska, nie byliśmy wybredni i tyle

A co do schroniska - za każdym razem, jak patrzyłam na jego białe tylne łapki zażółcone od moczu (efekt uboczny sikania na gazety), to płakać mi się chciało, że aż dwa miesiące spędził w schronisku.
Łapki są już białe, ale pamięć zostaje.