Chyba się obgoniłam na razie

Tak to bywa, jak się człowiek spóźnia godzinkę do roboty
Maluchy dziś rano znacznie lepiej - o kroplówkach mowy nie było, bo węzeł gordyjski pewnie bym do tej pory rozplątywała

Takiego spida dostały
Wieczorem dostaną, najwyżej po kolei, ale będę już miała czas się bawić. Wczoraj wieczorem dostały dwie - po przyjściu z pracy i w nocy.
Najsłabszy był jeszcze Foster rano, jeszcze nie rozkręcił jak bracia, ale ile razy robiłam podejście, żeby chociaż jego trochę podłączyć, to artysta się przypinał do michy. I JADŁ

Wreszcie

I tym razem wszystkie zjadły, może nie jakąś straszną ilość, ale na pewno przyzwoicie

Poza tym zostawiłam je z michą, bo wychudły strasznie, widziałam, że na raty jedzą. Niech jedzą!
Byliśmy wczoraj w lecznicy na uzupełnieniu brakujących wenflonów i mam nadzieję, że już ostatni raz

Przyjechaliśmy do domu, siadłam dosłownie na 10 minut i patrzę, a Full już się czymś bawi. Tiaaa.... korek od nowego wenflonu baaardzo fajnie się toczy łapką

Wszystko im trzeba 3 razy dokręcać
W zasadzie lepiej się poczuły po tej drugiej kroplówce, bo jak zasypiałam to słyszałam, że jakąś piłeczkę znalazły

Ale mimo wszystko wczoraj jeszcze marne były - zjadły niedużo, więc zostały dodatkowo nafaszerowane Convem na noc. Najpierw strzykawą, resztę dojadły z miski. Oczywiście wszystkim bardzo smakuje prócz Fostera, bo to właśnie on powinien się ekstra odżywiać

Kotecki
Mam nadzieję, że kryzys już za nami i teraz już na dobre się poprawi. Bo nerwówki już mi starczy
Uświadomiłam sobie wczoraj, że bardzo podobnie chorowała mi Mysza w zeszłym roku - jedyna różnica to taka, że ona od początku kichała. Poza tym tak samo: bardzo wysoka gorączka na początku i takie gwałtowne załamanie po paru dniach, mimo podawania leków.
Mamyszowe oko wygląda coraz lepiej - farfocle się kurczą
Baśka mnie sprawdza - podgryza wyciągniętą rękę, zaczepia pazurkami itd. Takie delikatne kocie sprawdzanie, czy jej się sufit na głowę nie zwali, albo nie wpadnę na jakiś głupi pomysł, żeby ją łapać

Tłumaczę jej za każdym razem, że nie wpadnę, póki zdrowa jest, więc ma być bez numerów
Tatuś nieśmiały dalej, ale zaczynam go przynajmniej widywać bez przeszukiwania wszystkiego.
Reszta żyje i ma się nieźle. Jak będę pewna, że maluchy są wyprowadzone na prostą, to im będę musiała wynagrodzić ten kompletny brak uwagi przez ostatnich parę dni
