obrazek mam w komórce... wczoraj sobie trochę popłakałam w nocy, to zawsze człowiekowi lżej na duszy..
byłam dziś z Księciem u pani wet, pan Jurek nas wozi, babcia ze mną nie jeździ bo źle się czuje, ta kobieta naprawdę już jest wykończona z taką liczbą kotów w domu...w końcu ma 82 lata, chyba trzeba będzie poszukać tym najmłodszym domków, bo na dłuższą metę to nie zda egzaminu,
Księciu dałam 2 strzykawki convalescence malutkie takie po 5 ml, i zjadł dwa kawałki parówki, to wszystko, Renala w saszetce nie chce tknąć nawet, chociaż na siłę wciskałam mu do pyszczka, dostała swój "komplet" leków i kroplówki, i Solidago w ampułce i śpi za lodówką, podkłady się przydają i będą potrzebne, ponieważ Książe często nie doleci i sika na fotel, jeden podkład był kompletnie zsikany, pani wet dała nam ze sobą kroplówkę strzykawki i całe oprzyrządowanie, dziś się wkłułam sama Księciu w kark, więc myślę że kroplówki będę robić bez problemu, dziś wieczorem przyjdzie pani Anna od Czarnego zrobić, bo jest pielęgniarką..
mam nadzieję, że Książe się wykuruje w końcu młody kot z niego, 6 lat ma,
mój Tofik za smarowanie brody lekiem przeciwgrzybicznym i czyszczenie uszu gryzie mnie za ręcę, ale dość intensywnie i ze złością...
