W sklepie spotkałam hermionka i jej matkę. Dowiedziałam się od nich, że 2 kotki, o których mowa w tym wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=105113&p=5347344#p5347344 mają kociaki. Poszłam zanieść paniom dokarmiającym te koty Profilum Kitten, które to w dużej ilości, ale z bardzo krótkim terminem ważności dostałam jakiś czas temu. Większość karmy już rozdałam jednak jeszcze kilka paczek mi zostało. Panie powiedziały, że aż tyle karmy nie potrzebują, bo najpóźniej za tydzień mają zamiar oddać kotki wraz z młodymi do schroniska. Powiedziały, że są to malutkie kociaki i nawet nie wszystkie mają otwarte oczy, choć ostatnie urodziły się na początku maja. Poszłam zobaczyć kocięta. Małe akurat wyszły z budki i zobaczyłam, że niektóre mają otwarte tylko jedno oko. Poprosiłam panie o przegotowaną wodę i watkę. Przemyłam i o tworzyłam zamknięte oczy, z których poleciała ropa. Zostawiłam paniom jedną paczkę karmy dla kocurka i poszłam do domu po transportery. Będąc w domu wahałam się czy wracać po koty. Wróciłam i dość szybko złapałam biało szarą kotkę. Gdy niosłam ją i jej dwa kociaki do domu zadzwoniła pani, że złapała też drugą kotkę, choć polała się ludzka krew. Na miejscu pozostał tylko brat kotek.

Bura ma 3 większe kocięta (2 kocurki i 1 kotka) i tylko ona ma pokarm. Wszystkie jej kociaki mają chore prawe oko. Największy kocurek prawdopodobnie nie ma już oka. Jest też osowiały. Od biało szarej są 2 mniejsze i chude kocurki. 1 chyba ma mętne lewe oko.
Obie kotki są przerażone. Bura nie chciała leżeć z kociętami, ale ułożyłam ją i przytrzymałam a małe dostały się do sutków. Powtarzałam tą czynność kilka razy. Najważniejsze, aby kotki zaczęły jeść. Maluchy nawet te najmłodsze zabierają się nieudolnie za jedzenie mokrej karmy. Na chore oczy kociąt wetka zapisała Chloramphenicol, który kupiłam. Niestety jest duże prawdopodobieństwo, że kocięta tak czy tak nie przeżyją u mnie. Nie wiem, po co się w to wpakowałam.